7

707 43 28
                                    

z dedykacją dla @ozisku, która zainspirowała mnie po części do napisania tego rozdziału

Carle obudziła rozmowa jej dobrze znajomych głosów. Był to Kol i Klaus, którzy chyba się o coś kłócili.

-O proszę nasza hiszpańska wiedźma wróciła do żywych, znaczy wiesz w tym domu żywa jest tylko Hope i Freya, ale chyba zrozumiałaś.- powiedział Klaus z charakterystyczną dla niego ironią i brytyjskim akcentem w głosie.

Carla czuła się znacznie lepiej niż przed skręceniem jej karku. Jednak czuła ogromny głód i słyszała znacznie lepiej wszystko, dosłownie wszystko. Nie wiedzieć czemu też strasznie piekła ją skóra.......

-Idioto czy ty nie myślisz w ogóle przecież wiedźma zaraz stanie w płomieniach. Idź po ten cholerny pierścień światła do Freyi inaczej nici będą z waszego jakże wzruszającego love story.- skarcił brata Klaus.

Kol jedynie blado się uśmiechnął do Carly na przywitanie i w wampirzym tempie poszedł do Freyi. W tym czasie Klaus w całym pokoju, w którym się znajdowała pozasłaniał zasłony. Nie znała tego pokoju, ale domyślała się, że należy on do Klausa, bo było w nim pełno obrazów a jak już się wcześniej dowiedziała był on wielkim miłośnikiem sztuki.

-Sam to namalowałeś?

-Tak jednak większość obrazów namalowałem lata temu, bo teraz szczerze mówiąc rzadko mama na to czas i chęci.

Uwagę Carly najbardziej przykuł obraz przedstawiający kwiaty- były to oleandry.

-Lubisz kwiaty?- zapytał po dłuższej ciszy Klaus.

-Tak nawet bardzo.

Na tą odpowiedź Mikaelson uśmiechnął się pod nosem. Jednak nie był to ten charakterystyczny dla niego cwaniacki uśmieszek lecz normalny i łagodny. Carla musiała przyznać, że wersja Klausa w tym uśmiechu jej się nawet spodobała.......

-Niech zgadnę twoje ulubione kwiaty to pewnie róże.

-Nie Sherlocku nie zgadłeś, moimi ulubionymi są właśnie Oleandry.- powiedziała dziewczyna z uśmiechem i lekką satysfakcją, że nie ma oklepanego gustu jak Klaus pewnie pomyślał.

-Cóż mój błąd lecz musze ci przyznać wiedźmo, że masz ładny uśmiech gdy nie zgrywasz nudziary.

-Ej nie jestem nudziarą!- i cisnęła poduszką w brzuch Mikaelsona.

-Nie zaczynaj ze mną, bo źle się to dla ciebie skończy.- ostrzegł ją Klaus.

-No dobrze wampiro wilczku.- powiedziała z przekąsem.

Wiedziała, że jest skazana jeszcze na hybrydę przez co najmniej pół dnia, bo sama wiedziała z doświadczenia ile się tworzy pierścień światła. Jednak o dziwo nie narzekała na towarzystwo, bo istniały dwie opcje: Klaus się dziś wyspał a druga to, że zmienił zdanie o niej. Chodź szczerze powiedziawszy dla Carly druga z opcji nie była realna zbytnio.

-Wiesz, że będziesz musiała się pożywić krwią z żyły by przemiana w pełni dobiegła końca no nie?

-Nadal mnie uważasz za idiotkę no nie?- Klaus słysząc to parsknął śmiechem.

-Nie aż tak głupia jak już się przekonałem nie jesteś, ale myślałem, że zaczniesz panikować czy coś w tym stylu, bo z taką reakcją się zazwyczaj spotykałem.

-Mimo, że mam dopiero nie całe dwadzieścia lat to uwierz mi, że byłam przy wielu przemianach w wampiry i owszem nigdy nie zakładałam, że ja kiedykolwiek sama przez to będę przechodzić jednak nie jest to dla mnie strachem wypić czyjąś krew. Bardziej się chyba bałam jeszcze przed tym jak Kol mi skręcił kark.

My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz