15

438 24 16
                                    

                                                   z dedykacją dla cudownej @ciotkaewka <3

Carla obudziła się przed dziesiątą w łóżku pierwotnego. Niestety jak szybko dostrzegła Kola nie było obok. Ta noc minęła jej bardzo przyjemnie jak zresztą każda jaką spędziła z młodym Mikaelsonem.  Co prawda ciężko jej zawsze było zasnąć w jego towarzystwie, bo zazwyczaj spał on bez żadnej koszulki do tego jak już zauważyła uwielbiał szare spodnie dresowe. Ten wampir miał ciało dosłownie anioła. Dokładnie wyrysowane obojczyki, umięśniony brzuch, wystające kości miednicy wyglądał po prostu  jakby spędzał dnie i nocy na siłowni. 

Pamiętała dobrze jak na początku ich znajomości powiedziała mu, że jej się nie podoba i to nie ulegnie zmianie. Jednak cóż czas pokazał, że tak nie jest. 

Jej rozmyślania przerwał odgłos otwierających się drzwi. Do pokoju weszła Rebekah, Freya, Elijah, Klaus i Kol.

-Cześć Carl!- powiedziała radośnie Bex.- Liczę, że jesteś gotowa na dzisiejsze unicestwienie naszej chorej ciotki.

No tak dziś nadszedł ten wiekopomny dzień, w którym czas zabić Dahlię. 

-Co jeśli nam się nie uda?

-Nie ma opcji wiedźmo, że się nie uda.- powiedział Klaus pewnym tonem. O dziwo nie miał chyba dziś chęci zabicia wszystkiego co się rusza wokół niego.

-Klaus ma rację. Wczoraj kiedy poszłaś już do pokoju postanowiłam wzmocnić wszystkie zaklęcia ochronne jak i zaklęcie łączące. Poza tym dzięki magii jakiej użyłyśmy przed waszym wyjazdem Dahlia jest znacznie słabsza.- wtrąciła się zadowolona Freya.

Carle ucieszyła bardzo ta informacja, bo miała wcześniej z tyłu głowy, że nie jest w stu procentach pewne czy aby na pewno sobie poradzą.

-Jednak istnieje mały przeszkoda jak się pewnie domyślasz.-rzekł Elijah.

-Jaki?

Wtedy spojrzał również na Kola i Klausa.

-Musicie dziś się spotkać z nią jak było ustalane wcześniej. 

-Oczywiście spotkanie będzie tutaj, bo tak się z nią umówiłam. Wtedy zaatakujemy, bo będzie wtedy najmniej przygotowana na to.- wtrąciła najstarsza z rodzeństwa.

-No dobrze.- westchnęła heretyczka. -Miło by mi było gdybyście dali mi się ogarnąć przed tym spotkaniem. 

-Oczywiście nie śpiesz i nie stresuj się na zapas. Kiedy będziesz gotowa to wtedy zawiadomimy Dahlię.- powiedział Elijah.

~~~~~~~

Wyświetlacz telefonu dziewczyny pokazywał jedenastą dziesięć, gdy ta robiła ostatnie poprawki w swoim makijażu i ubiorze.

Dziś postawiła na jasne jeansy z przetarciami do tego ukochany czarny golf a także masa minimalistycznej biżuterii. Makijaż jak zwykle nie był za mocny czy skomplikowany, bo nałożyła na usta błyszczyk, namalowała kreski i podkreśliła blade policzki delikatnym różem.

Kiedy już całkowicie gotowa weszła do salonu Mikaelsonów wzrok Kola od razu padł na jej osobę. Oczywiście na jego twarzy namalował się od razu cwaniacki uśmieszek. Dziewczyna przyznała sobie w duchu, że to chyba najbardziej irytująca cecha w nim.

-Dahlia jest już w drodze więc podejrzewam, że za jakieś piętnaście minut i się tu zjawi.- powiedziała Freya.-Gotowa?

Carla momentalnie poczuła, że podchodzi jej gula do gardła. Owszem wiedziała, że sobie poradzą jednak i tak czuła niepokój.

My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz