Było już dosyć późno, gdy cała czwórka wracała w dobrych nastrojach do swoich hoteli. Przez większość czasu Carla była sama z Kolem, ponieważ Ellen i Klaus, którzy wcześniej na ich oczach wręcz się pożerali gdzieś zniknęli. Dziewczyna była początkowo mocno zaskoczona tym, że po zaledwie dwóch dniach znajomości zaczęli się całować jeszcze do tego fakt, że Ellen ma dopiero siedemnaście lat. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że na rękę jej było zniknięcie tej dwójki, bo mogła pobyć sam na sam z Kolem a lubiła bardzo jego towarzystwo.
Podsumowując jej dwudzieste urodziny minęły jej zaskakująco dobrze. Do tego otrzymała s-ms od Freyi, że złączyli razem z Vincentem Esther i Dahlię zaklęciem co dodatkowo ułatwiało sprawę zabicia ciotki pierwotnych i ich matki. Freya również napisała, że wszystko idzie zgodnie z planem i nie mamy się o co martwić, bo radzą sobie świetnie.
Gdy już dotarli pod hotel Mikaelsonów i Carli, Ellen pożegnała się z wszystkimi i ruszyła do dzielnicy gdzie ona mieszkała. Heretyczka bardzo cieszyła się z faktu, że mogła spędzić trochę czasu z siostrą i do tego widziała jak patrzyła na Klausa. Co tym bardziej dawało jej powód do radości, bo zarówno Ellen jak i Klaus tego wieczoru byli szczęśliwi.
~~~~~~~~~~~~~
Od razu po zamknięciu drzwi do pokoju Kol przyciągnął Carlę do siebie i pocałował.
Byli sami ponieważ Klaus zaoferował młodej Sanchez swoje towarzystwo w drodze do hotelu co oznaczało, że zostanie u niej na noc.
Ten pocałunek był inny niż ich poprzednie. Ten był bardzo gwałtowny i chaotyczny co zapewne spowodował alkohol. Dziewczyna od razu oddała go i oplotła ręce na szyi wampira. Nie była pewna do końca w myślach czy robi dobrze jednak każdy dzień z nim uświadamiał ją, że zaczyna jej coraz bardziej zależeć.
Pierwotny chwycił mocnej biodra heretyczki i ją lekko uniósł a ona oplotła nogi wokół jego bioder. Teraz byli na równi a ich pocałunki stawały się coraz żarliwsze. Kol jeździł swoimi rękami po całej talii dziewczyny jakby chciał wybadać każdy milimetr jej ciała, obdarowując ją przy tym pocałunkami na szyi.
Carla w głowie nadal miała myśl, że nie powinna tego robić. Jednak alkohol dodał jej więcej odwagi i wiedziała, że żałowałaby gdyby go odepchnęła przy wejściu do pokoju.
Kol położył ją na łóżko w taki sposób, że to on nad nią górował. Uśmiechnął się w jego stylu i znowu zaczął obdarowywać dziewczynę pocałunkami.
Mimo, że młody Mikaelson nadal walczył z swoim łakomstwem co do krwi i miał strasznie irytujące i narcystyczne odruchy lub odzywki. To heretyczka i tak wierzyła w niego i starała się dostrzegać jego dobre strony. I naprawdę musiała sama sobie w głowie przyznać, że mimo wielu błędów, wad czy złych nawyków Kol nie był zły. Rzadko zdarzało się aby nie dorzucił jakiegoś denerwującego tekstu albo cwaniackiego uśmiechu jednak dwudziestolatce w pewien sposób podobało się jej to w nim.
W pewnym momencie wampir ściągnął jednym ruchem bluzkę dziewczyny lecz ona się nie sprzeciwiła tylko sama zaczęła rozpinać koszulę pierwotnemu co mu się chyba spodobało.
W głowie przyznała sobie, że Kol jest naprawdę bardzo przystojny czego nie widziała za pierwszym w nim gdy go spotkała.
Tej nocy chyba każdy wie co się wydarzyło..... :)
Jak dobrze Klaus, że poszedłeś z moją siostrą- powiedziała w duchu Carla i zasnęła wtulona w Mikaelsona.
To chyba były najbardziej zaskakujące urodziny jakie w życiu miała. Jednak nie mogła narzekać, bo naprawdę przyjemnie spędziła ten dzień. A najbardziej ucieszyła ją wiadomość od Freyi, bo zostały tylko nie całe dwa dni do powrotu i rozprawienia się z tą piekielną czarownicą raz na zawsze.
CZYTASZ
My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎
FanfictionCarla Sanchez po śmierci matki włada sabatem. Niebezpieczna czarownica zbliża się wielkimi krokami. Carla musi zwrócić się o pomoc do pierwotnych wampirów z Nowego Orleanu. Jednak z nimi nawiazuje bliższe relacje. Jak się to skończy?