z dedykacją dla cudownej @jjullka która zawsze jako pierwsza czyta rozdziały
Po przyjeździe do domu Mikaelsonów Carla czuła się znacznie lepiej niż wcześniej jednak trucizna nadal była w jej ciele.
Dziewczyna zdała relację wszystkim domownikom lecz bez Klausa, ponieważ w zemście za uprowadzenie Carly postanowił zabić paru lub nawet kilkunastu ludzi Dahlii. Jednak nie chodziło jak później się dowiedziała od Elijahy o nią, ponieważ ktoś z ludzi tej diabolicznej wiedźmy zabił Camille. Carla dobrze rozumiała złość Klausa mimo, że dobrze nie znała barmanki lecz sama wiedziała co czuła po śmierci matki.
Freyę w tym wszystkim zastanawiał fakt czemu Davina tak pragnęła księgi Pięciu Sabatów jak już była w posiadania rubinowego kryształu rodu Sanchez?
-Wiesz może czemu Davina pragnie tak tej księgi?
-To jest oczywiste. Ona to wiedźma żniw dla niej zaklęcia z księgi nie są niedostępne mimo, że nie należy to żadnego z wybranych sabatów. Sama pewnie wiesz, że gdy opanuje się doskonale wszystkie z zaklęć ma się władzę i moc nad wszystkimi z dawnych sabatów.
-Ona cię okłamała. Znam dobrze zapisy osób dopuszczonych do odczytywania tej księgi i co prawda jest ona wiedźmą żniw lecz i tak ją to wyklucza. Po za tym ma już twój rodowy kryształ. W zapisach musi być zaklęcie, które może unicestwić Dahlie lub jej odebrać moc. Inaczej nie interesowałaby się aż tak tym.
Freya miała faktycznie rację. W księgę wliczają się zaklęcia unicestwiające czarownice takie jak Dahlia. Bądź zaklęcia odbierające daną magię. Teraz dla Carly to zaczynało mieć sens. Tylko był jeden problem nie mieli przy sobie księgi a, żeby ją mieć musieli pojechać do Hiszpanii na grób jej praprababki.
-Siostro koniec jak na razie tego. Carla nadal ma w sobie truciznę od tej wariatki. Mogłabyś powiedzieć nam łaskawie jak usunąć ją z jej ciała.- do rozmowy nagle wtrącił się Kol.
Czarownica nagle nie wiedzieć czemu znacznie posmutniała.
-Na to zaklęcie nie ma lekarstwa ani nie da się go cofnąć lub usunąć. Musisz przemienić się w heretyka by przeżyć.
W tym momencie wszyscy ucichli i posmutnieli.
-Oczywiście to twoja decyzja Carlo a my ją uszanujemy.- powiedział spokojnym głosem Elijah.
-Przestań gadać głupoty bracie ona ma żyć jeszcze tyle przed nią nie pozwolimy jej umrzeć tym bardziej ja nie pozwolę.- odezwał się zbulwersowanym głosem Kol.
-Kol wiemy wszyscy, że ci na niej zależy jednak nie jest ona twoją kukłą i może sama o sobie zadecydować.
I taką ostrą wymianę zdań Elijah i Kol toczyli jeszcze dobre piętnaście minut. Nawet Klaus, który stwierdził, że i tak nie przywróci życia Cami wrócił do domu.
-Przestańcie! Jakbyście nie zauważyli ja tu nadal jestem i nie musicie się wykłócać co jest dla mnie najlepsze, bo żaden z was to nie moja matka!- wykrzyczała zbulwersowana Carla.
Tak naprawdę nie wiedziała sama jak ma postąpić. Z jednej strony chciała nadal żyć a z drugiej bała się, że nie poradzi sobie jako pół wiedźma pół wampir. Do tego nadal była przywódczynią swojego sabatu co oznacza, że wciąż miała jakieś zobowiązania.
-Jeżeli zdecydujesz się przemienić to pamiętaj, że ci pomożemy i będziesz mogła na nas liczyć. Jednak, gdy podejmiesz inną decyzję to też to zrozumiemy.- powiedziała z bladym uśmiechem Rebekah.
Mimo, że nie pomogła ona w podjęciu decyzji to na pewno dodała znacznej otuchy czarownicy.
-Nie, nie zrozumiemy Carla ma żyć i koniec kropka.- wtrącił się uparcie Kol.
CZYTASZ
My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎
FanfictionCarla Sanchez po śmierci matki włada sabatem. Niebezpieczna czarownica zbliża się wielkimi krokami. Carla musi zwrócić się o pomoc do pierwotnych wampirów z Nowego Orleanu. Jednak z nimi nawiazuje bliższe relacje. Jak się to skończy?