11

553 32 0
                                    

Carla po wejściu do hotelowego pokoju jej siostry trochę się rozluźniła. Była dumna z siebie, że zdołała tu przyjść choć Ellen od początku wiedziała, że przyjdzie, bo wiedziała o Dahli i zresztą sama chciała ją zabić.

-Więc na sam początek bardzo się cieszę, że przyszliście a szczególnie ty siostrzyczko. Wiem, że oczekuje dużo, bo zdaję sobie sprawę do czego doprowadziła moja lekkomyślność. Jednak mogę zapewnić, że księga jest bezpieczna i nietknięta.- powiedziała szczerze Ellen z nadzieją w głosie, że siostra jej wybaczy dawny błąd.

-Powiedz mi droga młodsza siostro na co mi twoje przyznanie się do błędów jak i tak nie przywrócisz życia matce?!- powiedziała z kpiną i ociekającą nienawiścią.

-To prawda, że nie przywrócę, ale mogę oprócz księgi odzyskać kryształ z naszego rodu, który ma nie jaka Davina tylko oczekuję w zamian wybaczenia i naszyjnika.- oznajmiła spokojnie blondynka.

-Tylko! Ty siebie słyszysz Ellen! Co mi po tym, że ,,możesz" odzyskać ten kryształ. Równie dobrze mogę to sama zrobić, bo nie zgadniesz, ale umiem sobie radzić sama!- wykrzyczała łamliwym tonem, a potem z jej policzka spłynęło kilka pojedynczych łez.

-Carla proszę cię wybacz mi.- powiedziała smutnym głosem Ellen i też zaczęła płakać.

Bracia Mikaelson przyglądali się temu z nie małym zdumieniem, ale nic się nie odzywali, bo woleli aby Carla załatwiła swoje sprawy rodzinne sama. Nawet Klaus niczego nie komentował co w jego przypadku nie zdarza się często.

Oby dwie płakały patrząc na siebie. Carla miała ciągły żal do młodszej siostry o śmierć matki za to Ellen chciała jedynie wybaczenia i by było między nimi jak za dawnych lat.

-Wiesz co? Naprawdę już mało mnie obchodzi jak sobie poradzisz jako praktykująca czarownica.- w tym momencie wyciągnęła z kieszeni naszyjnik i podała w stronę siostry.-Masz to i już więcej nie rób głupstw.- ostatnie słowa wypowiedziała wyjątkowo oschle jak na nią.

Reakcja Ellen jednak była przecząca na podarunek. Na co Klaus nie co się zdenerwował.

-Posłuchaj mnie nie mam za bardzo nerwów na użeranie się z tobą. Najpierw napisałaś na kartce w trumnie, że chcesz naszyjnik to teraz się nagle rozmyśliłaś czy co ci jest.- powiedział poirytowany.

Ellen spiorunowała go wzrokiem i podeszła do starej szafy w jej pokoju z której wyjęła wielką księgę. Była to księga Pięciu Sabatów. Na twardej okładce miała napisane jakieś łacińskie słowa.                                                           ,,Unique quinque hebdomadas"

Co oznaczało jak się domyśliła ,,pięć unikalnych sabatów". Ellen podeszła do niej i podała jej księgę.

-Teraz mogę przyjąć naszyjnik. Chciałam być w porządku w stosunku do ciebie. Mam nadzieje też, że w niedalekiej przyszłości mi wybaczysz i znowu między nami będzie jak dawniej.- powiedziała ze smutkiem w głosie blondynka.

Mikaelsonowie tym bardziej Carla byli zdziwieni taką uczciwością młodszej Sanchez.

-Posłuchaj Ell ja już ci parę miesięcy temu wybaczyłam. Po prostu nadal nie mogę się zbytnio pogodzić z tym co się stało. Nie potrafiłabym nawet przez tak długi czas cię nienawidzić, bo w końcu nadal czy tego chcemy czy nie jesteśmy siostrami i mama na pewno nie chciałaby żebyśmy całe życie żyły ze sobą w niezgodzie. Jednak musisz dać mi czas i raczej nie oczekuj, że kiedyś będzie jak dawniej, bo obie się zmieniłyśmy.- powiedziała z bladym uśmiechem.

-Jakież to wzruszające, że siostrzyczki się ze sobą pogodziły i mamy tą cholerną księgę.- wtrącił się ironicznie Klaus.-To jak już sprawę mamy z głowy to zbierajmy się do naszego hotelu.- i spojrzał wyczekująco na Kola i Carlę.

My darling witch ll Kol Mikaelson ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz