Całe liceum unikałam go, jak ognia, którym mogłam się oparzyć, a on wtargnął do mojego życia i zniszczył taktykę idealnego chłopaka, jakim od lat mi się wydawał.
Bo od zawsze miałam zaplanowane życie, a ja jako osoba z cholerną perfekcją w głowie, n...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kochani, jako, że dzisiaj Wigilia mam dla Was rozdział. Nie jest on świąteczny ponieważ w diabełku jest teraz październik. Z racji tego też jutro wlatuje one shot.
Życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, dużo uśmiechu i szczęśliwego nowego roku ♡
Miłego czytania. Dziękuję Wam bardzo za tak ciepłe przyjęcia mojego diabełka. Dokładnie rok temu przy kuzynce pisałam na prolog. To już rok, ale opublikowałam w sierpniu.
Wesołych świąt ♡
~☆~
Resztę soboty chciałam spędzić w spokoju. Wiedziałam, że chłopak jest w domu, a siostra robi sobie coś do jedzenia w kuchni. Stanęłam w holu i zdjęłam swoje czarne, zużyte już trampki, a kurtkę powiesiłam na wieszaku, stojącym koło drzwi. Od razu zanim zapomnę, przekręcam w nich zamek. Nie chce żadnego nie chcianego gościa.
Wciąż mam w głowie sytuację sprzed paru minut. Chyba nie wzięłam pod uwagę tego, że z nim przez chwilę flirtowałam... Nie wzięłam tego pod uwagę, a teraz naprawdę wstyd mi, bo wszystko widziała... Właśnie Elle! Muszę z nią porozmawiać. I choć naprawdę, najchętniej bym zamknęła się w swoim pokoju, poczytała książkę, którą ostatnio kupiłam, to wiedziałam, że póki z nią nie porozmawiam, nie będę miała pojęcia, co dalej.
Po cichu weszłam do kuchni i oparłam się o wyspę, obserwując,jak odgrzewa leczo zrobione przez nas naszą mamę. Na lodówce wisi przyczepiona mała karteczka.
Jestem u znajomej ze pracy. Jak będę wracać, pojadę do sklepu. Zjedzcie leczo. Mama.
Nie mówiła, że gdzieś się wybiera, ale w tej sytuacji to lepiej, jeśli nie ma jej w domu. Będziemy jej unikać, jak to możliwe. To jest banalny pomysł, ale nie ma innego wyjścia.
Jestem cicho, jak myszka i tylko patrzę na Ellen. Jest strasznie spocona, ale teraz ma dużo energii. Czy to przez te pozostałe jednostki, tego bagna? Nie wiedziałam. Musiałam jej pilnować i jeśli będzie coś nie tak, jakoś zaradzić. Zostałam z nią na sam i dziwne, bo nawet nie umiem zacząć rozmowy.
- Wiem, że mnie obserwujesz. I mówię ci w tym momencie to, co zawsze. - westchnęła i szukała wzrokiem przenośnego wiatraka. Schowałam go, ponieważ nikt nie korzystałam. - Zaufaj mi, Jas. Wiem, że nie jest łatwo, ale czuję się dobrze i mam wszystko pod kontrolą.
Ma pod kontrolą?
- Nie wzięłam tego sama i nigdzie w tym domu, nie ma tego gówna. - podeszła do mnie bliżej i cały czas lustrowała wzrokiem, jakby chciała zobaczyć to z mojej perspektywy. Nie wiem, jak się czuję. Nie zdaje sobie z tego, jak jest teraz. Teraz, w dniu, kiedy obiecuje mi coś, co może się nie spełnić i uzależnienie ją odmieni. Jednak obiecuje. I wiem, że to jest moja osiemnastolatka. Szczera, pewna siebie, ale przede wszystkim silna.