29. Znak

75 6 18
                                    

Ten rozdział nie jest odpowiedni dla wrażliwych czytelników. Pamiętajcie dbajcie o siebie i dbajcie o swoją psychikę. Jeśli ci ciężko, kochany czytelniku przeczytać ten rozdział, możesz go ominąć.

Czytacie na własną odpowiedzialność

TW

***

     Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad tym, co właściwie dzieje się z człowiekiem po jego śmierci. Czy lądujemy gdzieś jako aniołowie, czy jesteśmy znów młodzi i czy jesteśmy tam szczęśliwi. Bowiem wierzyłam, że po śmierci wszyscy idą do raju. Do nieba. Po drodze zaliczają czyściec, gdzie być może oglądają wspomnienia ze swoimi bliskimi.

Myślałam również, że w raju, gdzie każdy osiągnął już stan nirwany, nic nie boli. Że ludzie, którzy tam mieszkają po śmierci, nie żałują swojego życia i nie myślą o nim. Nie wiedziałam nawet, kiedy po raz pierwszy pomyślałam o śmierci. Było to bolesne. Pamiętam, że poczułam ukłucie w sercu. I ten ból rozszedł się na całą klatkę piersiową. Mimo, że się codziennie śmiałam i uśmiechałam, towarzyszył mi ból, że w ogóle o tym pomyślałam. To nie było tak dawno.

Nie chcę i nie chciałam żyć bez niej. Bez Blanci Lancaster, która jest moją bratnią duszą. Ból odebrał mi kontrolę nad codziennym życiem i nad moim emocjami. Tak bardzo starałam się z nim walczyć, że bywały dni w których odcinałam się od całego świata, jadłam tyle, co nic. Często słuchałam muzyki i pisałam do niej, tak jak robię to w tym momencie. Jest to wiersz, a nie list.

Wycieram kawałkiem bluzy Agusa, moje łzy, które towarzyszą mi dzisiaj od rana. Albowiem pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po przebudzeniu to pomyślenie o tym, czego tak naprawdę bardzo się boję. Nie mogę siedzieć na łóżku w takim bałaganie. Nie mogę już myśleć.

Bezsilnie wstaję z łóżka i ocieram swoje łzy. Kwiecień przeleciał mi przez palce. W tym roku i we wcześniejszym przeżyłam wiele wspaniałych momentów, ale i tak chciałabym wymazać kilka osób z pamięci. Chciałabym zapomnieć słowa, które mnie tak bardzo zraniły.

Powinnam była wiedzieć wcześniej. Nie mogę naprawić kogoś, jeśli sama jestem doszczętnie złamana, serce mam pokruszone na małe, porcelanowe kawałeczki, a duszę, która zaczyna się palić.

Podchodzę do lustra i wpatruje się we własne odbicie ze obrzydzeniem. Widzę bardzo chudą dziewczynę, bez dawnej iskry w oczach. Niemal, że wystają mi żebra. Codziennie boli mnie ciało i dusza. Włosy są przerzedzone i wypadają przy każdym myciu. Wydaję mi się, że nawet moje oczy są zimne. Jakbym byłam zziębnięta, pomimo miłości, którą otrzymuje. Ostatni raz na chwilę zapomniałam o problemach w Buenos Aires, a teraz wróciła do mnie piękna i niebezpieczna fala bólu. Ledwo utrzymuję się na powierzchni.

Wyjmuję wagę z szuflady ze szafy i staje na niej. Zakręciło mi się w głowie. Dotykam swoich obojczyków. Dotykam swoje ciało, marząc by liczba na wadze, zmieniła się na większą, ale zostaje taka sama.

Zniszczyłam siebie, chcąc wytrzymać ból. Nie wiedziałam, co ja takiego robię źle. Chciałam, żeby nic mnie nie bolało. Teraz, chciałabym uśmiechać się bez powodu, lecz nie potrafię. Nie chciałam się żegnać z dawną sobą, ale wiem, że może nigdy już nie wróci tamta Jasmine.

To niczym kolejny cios prosto w brzuch, powód do cichego krzyku, płaczu i histerii. Bo ta prawdziwa ja może już nigdy nie wrócić. Nogi się pode mną uginają.

Devil Soulmate 【 ZAKOŃCZONE 】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz