28. Żyjąc w zawieszeniu

83 3 7
                                    

   Marzec.

      Przykleiłam kolejną kolorową karteczkę na bok regału. Dzisiaj mamy już trzeci kwietnia. Mam wrażenie, że jestem tu ciałem, ale myślami wspominam ostatnie świętowanie urodzin babci w  jej domu, gdy wszystko było inne. Nie mogłam się skupić nad lekcjami. Nie mogłam się uczyć. Może to dziwne, co powiem, ale nie czułam swojego ciała. Wszystko mnie tak bolało, że przestałam czuć swoje ciało.

Pomijając kilka sytuacji nieprzyjemnych z marca, z miesiąca, w którym skończyłam osiemnaście lat, sam w sobie nie był zły. Wynagrodził mi to chłopak. Chłopak o imieniu Agustin, szatyn ze czekoladowymi oczami, w których kochałam się chować.

Chowałam się w oczach szatyna, bo gdy patrzyłam prosto w jego tęczówki, czułam się jak w bańce, która nigdy nie pęknie. Jego oczy były dla mnie jak bańka mydlana. Miałam wrażenie, że za każdym razem, kiedy na siebie patrzymy, czas zwalnia. Zwalnia i los, który współgra ze losem i postanawia dać na chwilę wytchnienia. Taką chwilą wytchnienia była impreza urodzinowa w Buenos Aires, gdzie zobaczyłam najprawdziwszego szatyna. Pokazał mi ważne dla niego miejsce. Udowodnił sam sobie, że w na innym kontynencie, jest inny, pokazuje prawdziwego siebie. Tamtego dnia, dwudziestego ósmego marca, obiecałam sobie, że sprawię, iż będzie najszczęśliwszy również w Kalifornii.

Zaczynam żałować swoich myśli. Ogarnęła mnie nostalgia i dziwne uczucie pustki, a nie mogę mu jej przekazać. Nie mogę i nie chcę.
Moja babcia kończyłaby tego dnia siedemdziesiąt lat. Ładna liczba. Gdybym mogła sprawić, żeby się tutaj pojawiła i zjeść z nią pieprzony kawałek tortu, życzyć wszystkiego najlepszego... To lista rzeczy, których nie mogę i nie potrafię uczynić.

Bezsilna, siadam na łóżku. Gula w gardle coraz bardziej rośnie. Łzy jakimś cudem spływają mi po policzkach, choć chciałabym je zatrzymać. To, co gdzieś tam schowało się głęboko we mnie, ta niszcząca cisza i żadnych znaków od niej... To wszystko sprawiło, że już dłużej nie mogłam ukrywać w sobie chęci do płaczu. Nie płakałam dwa tygodnie, ale momentami czułam się naprawdę źle.

Usłyszałam, jak ktoś puka do mojego pokoju, ale nie wstałam i nie otworzyłam tej osobie drzwi, ani nie powiedziałam, że może wejść.

Chciałabym być niewidzialna. Chciałabym, żeby nikt nie słyszał mojego krzyku, ale on wywodzi się ze złamanego serca. Złamanego serca w kilkunastu miejscach. Zsuwam się na podłogę i zaczynam płakać. Płaczę cholernie cicho i może to tak bardzo niszczy, ale teraz nie chcę żeby moi rodzice słyszeli mój płacz.

Nie płacz. Ja zawsze będę twoją babcią, rozumiesz? Zawsze, skarbie.

  Tak, powiedziałaby mi moja babcia.

    — Jasmine, jedziemy wszyscy na cmentarz. Ubieraj się i zejdź na dół!

Nie musiała krzyczeć. Nie wiem, czemu krzyczała. Wzdrygnęłam się. Cholera, jak ja tego nienawidzę. Wstaję na nogi, choć są jak z waty. Potrzebuję się wyciszyć. Nie chcę jednak, by było widać. Bardzo boli mnie głowa. Podchodzę do szafy i patrzę w lustro. Parskam głośno widząc, jak wyglądam. Znowu smak łez. Są tak słone.

Powinnam przestać płakać, ale płacz jest najlepszą formą oczyszczenia się z emocji. Tak mówią psycholodzy.

    — Oddychaj, Jasmine. — mówię do siebie. Próbuję się wyciszyć.
Naprawdę chcę być spokojna za chwilę, za krótką chwilę tak, by zbudować odporną maskę obojętności i stwierdzić, że wcale za nią nie tęsknie. Moje serce dobrze wie, że to nie jest prawda.
Kucam i otwieram szafę, a następnie wbudowaną w nią, szufladę. Muszę wziąć tabletkę przeciwbólową. Strasznie boli mnie każda część ciała, ale najbardziej głowa. Za dużo o niej myślę i za dużo do niej piszę. To tak, jakbym z nią rozmawiała. Dlatego nie zamierzam przestać.
Wyjmuję kartki z pudła z rzeczami po niej i czytam swoje stare wpisy — albo nowe — jak kto woli. Z kolejnego kartonowego pudełka z czymś, czego nie powinno tu być, ani w moim pokoju, ani w moim życiu, wyjmuję zwykłe leki przeciwbólowe. Czy jeśli momentami myślę o narkotykach, to jest źle? Jasne... Udaję.

Devil Soulmate 【 ZAKOŃCZONE 】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz