0.19 Zamieć

128 6 5
                                    

   Na dole ważna notka.

Miłego czytania

     
      Wiatr mógł zwiastować burzę, chwilę zwątpienia albo strachu. Po różnych sytuacjach w życiu, mogą zostać blizny i małe przebarwienia. Czarne kawałki węgla mogą zostać na naszej skórze i nic nie będzie w stanie ich zmyć. W którym momencie życia dusza człowieka zaczyna wpuszczać wcześniej nieznane nam uczucia? Z chwilą, kiedy orientujemy się, że ktoś cholernie ważny dla nas, daje nam w zamian za serce wyciągnięte na dłoni tylko ciszę, albo okłamuje. Okłamuje, nie ma odwagi powiedzieć o czymś ważnym, a myśleliśmy, że jesteśmy na bieżąco z tym, co się dzieje w życiu przyjaciela albo przyjaciółki.

W takim właśnie momencie serce nie bije już równym rytmem, a ręce się pocą. Przy poznaniu prawdy może nam towarzyszyć  niebezpieczeństwo. I choć jeszcze dzisiaj czułam się wolna w jego ramionach i pilnował, bym nie upadła to teraz, ja chciałam go trzymać za rękę, byle tylko nic się nie stało. Byleby tylko drzazga, która wbijała się w jego serce, nie dała rady przebić się przez skorupę. Chciałam modlić się, by ten u góry zesłał na świat potężną zamieć, by Agustin tego wszystkiego nie widział.

Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Zaczęliśmy biec, by jak najszybciej znaleźć się obok narażonej jeszcze chwilę temu na strzał. Chłopak, jednak zamiast biec do swojej przyjaciółki, pobiegł do jej chłopaka. Cóż, przynajmniej tak to, co zobaczyliśmy kilka chwil temu  wyglądało. Musiałam znaleźć się przed nim i to w tym momencie.

Bo może jako tylko marna siedemnastolatka nie zdołałam trzymać się brzegu, nie potrafiłam. Wchodziłam w najgłębsze bagno, nie umiałam znaleźć wyjścia. Teraz miałam gdzieś, czy przepłacę to własnym zdrowiem. Rosnące obawy o szatyna przyćmiły moje własne i to nawet te o sprawy ostateczne. Chciałam sprawić, by wszystko działo się w bieg innej historii. Takiej, gdzie nie ma strachu, niebezpieczeństwa, ciążących na duszy wyrzutów sumienia, ale dorastanie zaczyna nas dotykać wtedy, gdy stawiamy kogoś na pierwszym miejscu, mając kompletnie gdzieś samego siebie.
Jasmine Evans zniknęła, a zastąpiła ją wojowniczka, która wolała walczyć o chłopak, niż o samą siebie.

           — Idź teraz do niej i zobacz czy nic jej nie jest — powiedziałam na tyle stanowczo, na ile potrafiłam. Bałam się, że on i tak mnie nie posłucha. Agustin Johnson mało kogo słuchał.

Umiał też zniszczyć człowieka i złamać go, jeśli robił to w imię miłości. Bo byliśmy tylko głupimi nastolatkami, którzy w ciągu zaledwie kilku miesięcy stawali się harmonią, tylko wtedy, gdy byli razem. Połówka bratniej duszy, naiwnej dziewczyny, nie potrafiła go zatrzymać przed zrobieniem jakiejś głupoty.

Złapałam go za rękę, lekko pociągając do siebie. Dokładnie widziałam jego spojrzenie. Mógł być milczącym chłopakiem, który już nigdy się do mnie nie odezwie, będzie mnie nienawidził, że się sprzeciwiam temu, co chce zrobić, ale może mnie nienawidzić również za to, że z całej siły i to z własnymi problemami na karku, z kamieniem na sercu, który utrudnia mi oddychanie - i staram się mu przemówić do rozsądku i nie pozwolić na wyrządzenie krzywdy. Mijają sekundy i on z zaciętą miną, nie odwraca odemnie wzroku. Toczy zewnętrzne walkę.

       — Zejdź mi z drogi, Jasmine — zerknął w stronę bruneta. Zaciskał pięści, był zdenerwowany, jego spojrzenie samo sobie potrafiło przerazić nie jednego człowieka.

Staliśmy na środku ulicy i chcieliśmy walczyć ze swoimi słabościami, choć w każdej chwili jakiś nadjeżdzający samochód, mógł sprawić, że nie dokończymy swojej historii i nie uratujemy nieba od aniołów. Od aniołów, którym świat podcinał skrzydła.

Devil Soulmate 【 ZAKOŃCZONE 】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz