Czarna otchłań wypełniała mój umysł. Głowa niemiłosiernie pulsowała. W uszach szumiało, jakby ktoś ustawił radio na złą częstotliwość. Przed oczami pojawiały się czarno białe punkciki, rozmazując wirujący obraz. Gdy próbowałam się ruszyć, coś mnie powstrzymywało. Wbijało się w moją klatkę piersiową, wywołując potworny ból. Pot oblewał moje ciało, mieszając się ciepłą cieczą, spływającą po mojej skórze.
Coś było nie tak. Nie wiedziałam, gdzie jestem, a umysł podsuwał mi przeróżne obrazy z przeszłości.
Widziałam w nich uśmiechającego się do mnie mężczyznę. Gładził mój policzek, sprawiając, że się rozpływałam. Usta poruszały się, ale nie potrafiłam zrozumieć, co mówił. Byłam zafascynowana tym, jakie uczucia we mnie wywoływał. Rozpalał moje wnętrze, pobudzając serce do szybszego bicia. Pragnęłam jego dotyku, bliskości. Był moim narkotykiem, a gdy musiał na jakiś czas zniknąć, byłam jak na głodzie.
Klęczał przede mną, a łzy spływały po moich policzkach. W piwnych oczach tliła się nadzieja. W jego dłoni znajdowało się czerwone pudełko z moim wymarzonym pierścionkiem. Czułam na sobie wyczekujący wzrok ludzi. Nie potrafiłam się ruszyć. Wydusić z siebie ani słowa. Świadomość, że musiałam zniszczyć chwilę, której tak pragnęłam, ściskała mnie za serce.
Powaliłam przeciwnika na brzuch, wykręcając jego nadgarstek w taki sposób, aby dotykał jego głowy. Zastosowana technika powodowała bolesne napięcie autonomicznych struktur ręki. Utarłam nosa licealiście, uważającego się za jednego z najlepszych w drużynie Aikido w Francis W. Parker School. Nie spodziewał się, że posunę się do wykorzystania Nikyo.
Puściłam go, prostując się. Mężczyzna obrócił się na plecy, ciężko oddychając. Skrzyżował ze mną hipnotyzujący wzrok. Błysk dumy pojawił się w jego oczach. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i wystawiłam dłoń, którą pochwycił. Pomogłam mu się podnieść. W momencie, kiedy chciałam odejść, zatrzymał mnie, łapiąc za ramię. Od jego dotyku przeszył mnie dreszcz, w podbrzuszu pojawił się skurcz. A nasze spojrzenia ponownie się zderzyły.
Dyszałam, charcząc. Rozsadzało mi czaszkę do takiego stopnia, że czułam się tak, jakby ktoś uderzał w nią młotem pneumatycznym.
Próbowałam wydobyć z siebie dźwięk, aby z nim porozmawiać. Czułam jego bliskość. Tego, z którym łączyło mnie coś wielkiego i mimo upływu lat, nie minęło.
Znajomy zapach perfum uderzył we mnie, przywracając chwilową jasność myślenia. Przyjechał od razu, jak tylko zadzwoniłam. Nie zostawił mnie. Wybaczył mi, a nadal nie poznał prawdy. Kochał mnie tak, jak kochałam jego. Nasza miłość złapała nas w swoje szpony w szkole średniej. Po latach rozdzieliła, aby połączyć nas na nowo.
Usłyszałam jego zrozpaczony głos. Mówił coś, ale szumy w uszach uniemożliwiały mi zrozumienie słów.
Przełknęłam ślinę. W gardle miałam prawdziwą Saharę. Mimo to ostatkiem sił uchyliłam wargi, czując słonawo słodki posmak krwi. Skrzywiłam się, ale musiałam walczyć.
Zasługiwał, aby poznać prawdę nim pochłonie mnie śmierć.
***
Czas na nową historię! Poniekąd mam już ją zakończoną, ale w innej formie i jego oczami, więc nie mogłam tak po prostu jej zostawić i nie stworzyć z niej książki :)
Rozdziały nie wiem, co ile będą się pojawiały. Zobaczę, ile uda mi się napisać na zapas, ale myślę, że maksymalnie co dwa tygodnie.
Nie będzie tutaj tak drastycznych scen. Na całą powieść pojawi się jedna, lub dwie, których w żaden sposób nie odczujecie.
W szponach miłości jest gatunkiem romans/dramat.
Mam nadzieję, że nowa książka przypadnie wam do gustu i dostarczy wiele emocji.
do następnego!
Zapraszam również na mojego ig: variablepl_wattpad
CZYTASZ
W szponach miłości // DOSTĘPNE 9.08 W ANTOLOGII "GRZECH W MUNDURZE"
RomanceMinęło pięć lat, odkąd Roselyn Chaviez utraciła fragmenty wspomnień z przeszłości na wskutek usunięcia guza mózgu. Rodzina nie kwapi się, aby pomóc jej w odzyskaniu pamięci i ucieka w pracę jako funkcjonariuszka w Departamencie Policji w Parker. Ale...