12.

105 15 2
                                    

Niepewnie uniosłam głowę, natrafiając wzrokiem na bladą, pergaminową twarz kobiety. Powieki miała zaczerwione i opuchnięte. Podkrążone oczy wyraźnie odznaczały się na skórze, a sine usta razem tworzyły trio, które przypominało obraz osoby wybierającej na drugą stronę wszechświata. I gdyby nie fakt, że za drzwiami znajdowała się moja siostrą bynajmniej twierdziła, że nią była mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że patrzyłam na swoją duszę w lustrzanym zwierciadle.

Uniosłam drżącą dłoń, w której znajdował się wenflon. Zatrzymałam ją w powietrzu, wahając się przed tym, co zamierzałam zrobić. Sprawdzić, czy naprawdę przeżyłam operację na usunięcie guza mózgu. Nie pamiętałam, na ile była poważna. Wszystko przedstawił mi lekarz wraz z moją rodziną, która była dla mnie obca. Musiałam im zaufać. Inaczej moja głowa wybuchłaby od nieznośnego bólu, nadmiaru emocji i pustki, która towarzyszyła mi, odkąd wybudziłam się dwie godziny temu. Nie rozpoznawałam nikogo, włącznie ze sobą, i było to wręcz przerażające. Zapewniono mnie, że u niektórych pacjentów zdarzają się częściowe zaniki pamięci, ale z czasem wszystko wracało do normy. Teraz mogłam niczego nie pamiętać, a rano obudzić się i już pewne rzeczy wiedzieć.

Czekoladowe tęczówki przeszkliły się. Przesunęłam palcem po wygolonej skórze włosów, po czym syknęłam, gwałtownie odsuwając dłoń. Uważnie przyjrzałam się szwom, którym towarzyszył zaczerwieniony obrzęk. Znajdowały się nad uchem na wysokości skroni, kończąc na potylicy. Odznaczały się na tle mojej bladej skóry na tyle mocno, że pragnęłam przeczesać włosy z prawej strony na lewą, aby to wszystko ukryć. Ale świadomość, że zaraz miało dojść do zmiany opatrunku powstrzymała mnie. Wraz z słowami lekarza, który poinformował mnie, że w miejscu blizny nigdy nie urosną mi włosy. Zanim odrośnie reszta, to minie sporo czasu i musiałam przyswajać się z tym widokiem, aby nie zwariować.

Rose, wszystko w porządku?

Młoda kobieta o ciemnobrązowych włosach sięgających do żuchwy. Z grzywką, która sięgała lekko za brwi i okrągłymi okularami, które nadawały smukłości jej twarzy weszła do łazienki. Zaglądnęła przez lekko rozchylone drzwi, zerkając na mnie smutnym wzrokiem. Według informacji była moją starszą siostrą  Mią Chaviez. Od razu zyskała moją sympatię i tylko jej byłam w stanie zaufać na tyle, aby powierzyć opiekę nad sobą, której chwilowo wymagałam. Zawroty głowy bywały na tyle silne, że musiałam mieć kogoś przy sobie, a akurat Mia była  pierwszą osobą, którą zobaczyłam po otworzeniu oczu.

Gula wytworzyła się w moim gardle, odbierając mi możliwość wydobycia z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Czułam, że gdy to zrobię, rozkleję się. Byłam bliska rozpaczy i załamania nerwowego.

Kobieta westchnęła, po czym bez pytania weszła do środka. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do mnie. Stanęła za mną, kładąc mi dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się od nagłego dotyku. Ten gest nie umknął Mii i zmieszana, gwałtownie cofnęła rękę.

Wszystko w porządku? szepnęła drżącym od emocji głosem, posyłając mi niemrawym uśmiech, który widziałam w lustrze. Pytanie było nie na miejscu, ale nie zamierzałam jej o to winić. Nie wiedziała, jak w takiej sytuacji się zachować. Gdybym była na miejscu Mii, a ona na moim, zapewne byłoby tak samo. Przepraszam, to...

Czuję się tak, jakby mój umysł przepełniła czarna dziura. Pochłonęła wszystkie moje wspomnienia, tworząc niezmąconą pustkę. Nie wiem, kim jestem, kim wy jesteście i co tak naprawdę się stało. Mogę wam wierzyć tylko na słowo i nic poza tym. To cholernie boli. Bardziej niż świadomość, że ta blizna będzie ze mną przez całe życie. Przypominała, jak utraciłam pamięć i musiałam zacząć żyć od nowa.

W szponach miłości // DOSTĘPNE 9.08 W ANTOLOGII "GRZECH W MUNDURZE"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz