Rozdział XIII

104 11 0
                                    

Rebeliantów przywitały wystrzały z dział i wrogie myśliwce, kiedy tylko pojawili się w pobliżu Krążownika. Imperium, jak zawsze, było doskonale przygotowane na atak. Myśliwców było kilka razy więcej, niż rebelianckich x-wingów, co znacznie utrudniało dostanie się na Krążownik. Walka była zacięta, a wystrzałom nie było końca. Wróg nadlatywał z każdej strony. Wydostanie się z pola bitwy i wtargnięcie na Krążownik było niemal niemożliwe. Finalnie jednak senatorce Naboo, rycerzowi Jedi i dwóm droidom udało się tego dokonać. Zdaniem Padmé stało się to zbyt późno albo przynajmniej nie tak prędko, jakby tego chciała. Mieli natomiast niewielkie ułatwienie, ponieważ wszystkie obecne na wrogim statku osoby zajmowały się wyłącznie tym, co działo się w przestrzeni kosmicznej, a jedyni zainterowani nimi szturmowcy, zostali unieszkodliwieni w trybie natychmiastowym.

✯ ✯ ✯

Imperator doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się działo oraz jakie miało to nieść skutki. Nie przejmował się tym zbytnio, ponieważ jego zdaniem kilka rebelianckich x-wingów nie mogło w żaden znaczący sposób zaszkodzić Imperium, a jeśli jakimś cudem ktoś wdarłby się na pokład Krążownika, zginąłby szybciej, niżby przypuszczał; nawet jeśli on — Palpatine — miałby zabić intruza osobiście.

Nie miał on jednak pojęcia, co obecnie działo się w umyśle Dartha Vadera, ponieważ, z pewnością nie byłby wówczas nastawiony aż nadto optymistycznie.

Póki co Vader świetnie maskował swoje emocje, pozostawając z zewnątrz bezuczuciowym Lordem Sithów. Sporo myślał o ostatnich zdarzeniach i, po raz pierwszy od dawien dawna, miał wątpliwości co do tego, co robił.

Gdy imperialni dowiedzieli się o intruzach na Krążowniku, ich głównym celem stało się unicestwienie ich wszystkich bez wyjątku. Palpatine spodziewał się, że to on był celem Rebeliantów, więc pozostał na mostku, zatrzymując przy sobie wyłącznie Dartha Vadera, oczekując nadejścia wroga.

✯ ✯ ✯

Gdy Padmé, Obi-Wan, C-3PO i R2-D2 wtargnęli na Krążownik mało kto zwracał na nich uwagę. Zresztą w błyskawicznym odpierali ataki i unicestwiali zagrożenia, które napotkali na swojej drodzę. Szło im wręcz aż za dobrze, a przynajmniej tak było, zanim większa część oficerów nie dowiedziała się o ich przybyciu. Walczyli więc już nie z kilkorgiem szturmowców a co najmniej dwudziestką w jednym momencie. Pokonanie zastawiających drogę szturmowców, nie należało do najprostszych rzeczy i z pewnością, gdyby nie to, że Obi-Wan był rycerzem Jedi, nie udałoby się im dostać, tam, dokąd zmierzali, w tak krótkim czasie i to jeszcze w jednym kawałku. Chcieli oni dostać się na mostek, gdzie obecnie przebywali Imperator i Darth Vader. Udałoby im się to, gdyby nie fakt, że na finiszu ich drogi nastąpiły komplikacje w postaci szturmowców uzbrojonych w dość nowoczesny sprzęt strzelających z trzech stron na raz. Obi-Wan i Padmé pospiesznie zdecydowali, aby to Amidala weszła ma mostek jako pierwsza, podczas gdy Kenobi miał zająć się wyjątkowo napastliwymi szturmowcami.

Uzbrojona w blaster, Padmé stanowczym ruchem weszła na mostek chwilę po tym, jak R2 otworzył jej przejście.

Teraz został już tylko Palpatine.

Uniosła blaster przed siebie i z hardo uniesioną głową, przechadzała się po pomieszczeniu, poszukując Imperatora. Panował tam półmrok, a jej zmysły nie były wystarczająco wyostrzone, by wszystko błyskawicznie dostrzec i jeszcze szybciej na to zareagować, więc była zmuszona wyjątkowo uważać. Z trudem powstrzymała się od wzdrygnięcia, gdy usłyszała nagle za sobą odrażający śmiech Palpatine'a. Odwróciła się gwałtownie w stronę, z której dobiegał ów śmiech i wycelowała blaster prosto w twarz, będącego w wyśmienitym humorze, Imperatora. Jej palce mocno zaciskały się na broni, a na jej twarzy nie malowała się żadna, najmniejsza emocja. Wyglądała tak, jakby przygotowywała się na owy moment już od dłuższego czasu.

— To zabawne, iż uważasz, że ktoś taki, jak ty, może zdołać mnie zgładzić, nie sądzisz? — zapytał kpiąco, szeroko się uśmiechając.

Padmé nawet nie drgnęła, choć usłyszawszy jego głos, przeszły ją ciarki. Ten Palpatine, który przed nią stał, ani odrobinę nie przypominał osoby, z którą dawniej często rozmawiała i debatowała.

Co do wypowiedzianych przez Palpatine'a słów — tak, wiedziała, iż miała nikłe szanse na zabicie go, ale ona nie przyszła tam do niego, i chyba właśnie przypomnienie sobie o tym sprawiło, że pozostawała w miarę spokojna.

Stali przez chwilę w ciszy. Spojrzenie Padmé z sekundy na sekundę coraz bardziej napełniało się nienawiścią, a Palpatine'a w dalszy ciągu pozostawało przesiąknięte kpiną.

— Z chęcią przyjęlibyśmy cię do Imperium, ale... — Imperator zawahał się na moment — obawiam się, że twoja osoba na wiele nam się nie przyda, więc niestety musisz zginąć.

Padmé automatycznie wystrzeliła pocisk z blastera. Zrobiła to odruchowo, uprzednio o tym nie myśląc. Po prostu to zrobiła, nie myśląc o konsekwencjach, dalszych wydarzeniach i wszystkim innym. Wiedziała, że kogoś takiego, jak Palpatine nie powstrzyma osoba z pierwszyą lepszą bronią w ręku.

Cała jej stanowczość i pewność siebie wyparowały, gdy Imperator Mocą zatrzymał pocisk kilka centymatrów przed sobą, po czym, w ciągu ledwie sekundy, wyminął go i przybliżył się do niej o kilka kroków, i — również za pomocą Mocy — odrzucił ją z taką siłą, że ta uderzyła o ścianę, a Blaster wypadł jej z ręki. Kolejną sekundę później zjawił się Obi-Wan, który bez jakiegokolwiek zastanowienia czy rozejrzenia się, ruszył na Imperatora z mieczem świetlnym w ręku. Palpatine oczywiście również miał przy sobie miecz świetlny, dzięki czemu zręcznie zablokował uderzenie rycerza Jedi. Rozpoczęła się walka. Każdy z nich był dla tego drugiego trudnym przeciwnikiem, toteż żaden nie mógł przewidzieć stuprocentowej wygranej po swojej stronie.

Owa walka musiała wyglądać co najmniej imponująco, lecz Darth Vader nie skupił na niej swojego wzroku dłużej, niż krótką chwilę. Całą swoją uwagę skupił na Padmé starającą się otrząsnąć po silnym uderzeniu. Padmé z trudnością wsparła się na rękach i podniosła wzrok z podłogi. Przypadkowo odnalazła w ciemności sylwetkę Anakina i mimowolnie skrzyżowała z nim spojrzenie. Patrzyła na niego zbolałym wzrokiem, jakby w ten sposób zamierzała prosić go o pomoc. Vader nie zrozumiał jednak tej aluzji.

— Wybrałaś najmniej odpowiedni moment na odwiedziny — rzekł wyzbytym z emocji głosem, po tym, jak podszedł nieco bliżej niej.

— Anakinie, proszę — powiedziała słabo. Starała się podnieść z podłogi, ale ból nazbyt nią zawładnął. — Jesteś nam potrzebny...

— Już nie nazywam się Anakin — odparł, ignorując resztę jej wypowiedzi.

— Wróć do nas. To wszystko nie powinno tak wyglądać — w dalszym ciągu próbowała go przekonać. Z trudem podniosła się na nagi i zbliżyła do niego o krok. — Wcale taki nie jesteś. Darth Vader to nie prawdziwy ty.

Złość w Anakinie ponownie się zebrała. Nie chodziło o to, że Padmé właśnie powiedziała coś, co niemal każdy na jego miejscu uznałby za obelgę. Zezłościł się, ponieważ powiedziała prawdę, a on nie potrafił się z tym zgodzić i ona mu to w tym momencie przypomniała.

Była mu jedną z najbliższych osób, a ponownie — choć nieświadomie — wbiła mu sztylet w serce. Chciał, by go zrozumiała, by mu pomogła w tym wszystkim. Ona jednak starała się mu pomóc w inny sposób, niż ten, którego oczekiwał, a to wywołało w nim wewnętrzny konflikt, nad którym nie był w stanie zapanować.

Nie potrafił wtedy kontrolować tego, co robił. Przestał nad sobą panować. Przestał racjonalnie myśleć, gdy za pomocą Mocy odciął Padmé dopływ powietrza do płuc. Patrzyła na niego błagalnie, ze strachem w oczach, obejmując rękoma szyję i starając się nabrać chociaż odrobinę powietrza.

Miała nadzieję, że dzięki niej Anakin wróci na jasną stronę. Przysięgła sobie, że zrobi wszystko, by wyprowadzić go z ciemności, która go pochłaniała. Tymczasem Anakin zdawał się być doszczętnie przesiąknięty mrokiem, a ona musiała na to patrzeć. Gdy życie z niej uchodziło, myślała o tym, że nie mogła już nic zrobić, oraz że wszystkich zawiodła.

A najbardziej Anakina.

Black Star ★ Anidala AU ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz