Pov. Y/N
Minął tydzień, nie mogłam się pozbierać. Nie wiem co z Karlem, nie odpisywał, a bałam się iść do jego domu.
Tommy jak i Clay mnie pocieszali, ale mało to dawało. Do szkoły nie chodziłam, zawsze przepisywałam od Clay'a.
W końcu postanowiłam zrobić coś więcej niż płakać. Ubrałam się i udałam się do łazienki, w celu obmycia twarzy woda.
Wzięłam do ręki deskę i wyszłam z domu, oczywiście wcześniej informując o tym Clay'a.
Poszłam na skate park, od razu zauważyłam tam George'a. Chyba logiczne ze nie chciałam tam dłużej być.
Jednak poszłam tam, brunet stał tak z jakimiś innymi chłopakami. Podeszłam i dałam mu z liścia.
Jego koledzy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem. A George jak to George, udawał niewinnego.
-Za co to było?!- krzyknął z ręka na policzku.
-wiem co zrobiłeś, on się zabił! Zabił rozumiesz! Jak można być takim człowiekiem?! On się kurwa przez ciebie zabił do cholery! Teraz powinieneś przeprosić chociaż mnie! Masz szczęście ze przyszłam bez Clay'a!- krzyknęłam i odeszłam.
Popłakałam się. Postanowiłam pójść tam gdzie zawsze chodziliśmy z Karl'em.
Siedziałam po mostem myśląc o tych wszystkich wspólnych chwilach. Ja go kurwa kocham, muszę mu to powiedzieć. O ile żyje.
Ile bym dała żeby przeżył, niech George cierpi w tym zasranym życiu.
Po chwili mój telefon wydał z siebie dźwięk powiadomienia, złapałam go w rękę i spojrzałam kto mi coś napisał.
Nie mogłam uwierzyć, łzy momentalnie zaczęły mi kapać po policzkach.
On żyje... Karl żyje!
Od:Karl <3
-hej, żyjeDo:Karl <3
-kurwa
-jak się cieszę! Gdzie jesteś teraz?Od:Karl <3
-w szpitalu (adres szpitala)Do:Karl <3
-okej, trzymaj się od zobaczenia <3Od:Karl <3
-<3Od razu wstałam na równe nogi i ruszyłam w stronę domu, na szczęście miałam deskę. Inaczej zajęłoby mi to bardzo długo.
-Clay! Karl! On żyje!- krzyknęłam bez zawahania wbiegając do salonu.
-co? Jak to?- spytał, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
-Nick, wiem ze masz prawo jazdy. Zawiedziesz mnie na (adres szpitala)?- spojrzałam na niego błagająco.
-jasne chodźcie-
W drodze do szpitala opowiedziałam chłopakom o moim dzisiejszym wyjściu.
Szpital nie był daleko, wiec dość szybko dojechaliśmy. Wysiadłam z auta jak oparzona, wręcz wbiegając do szpitala.
Na recepcji stała dość młoda kobieta, spytałam ja o Karl'a. Ta powiedziała, ze można go odwiedzić i ze leży w sali numer 3.
Weszłam już spokojniej na sale, od razu ujrzałam Karl'a. Leżał on na łóżku, nie był podpięty do niewiadomo ilu maszyn, ale wyglądał okropnie.
Oczy miał podkrążone, widziałam bandaże na jego ręce.
-Jezus ty zyjesz- podeszłam i go przytulilam. Ten lekko odwzajemnił mój uścisk.
CZYTASZ
Nieśmiały || Karl Jacobs ZAKOŃCZONE
Fanfiction💚Karl to nowy uczeń w szkole. Nie umiem w opisy 💚TO MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA, JEST NAPISANA OKROPNIE💚 ‼️TW‼️ Samookaleczenie! Próba samobójcza! Przekleństwa! 19.08.21-4.01.22 Koniec korekty- 24.01.22 Pierwsza książka na profilu.