-pożałujesz, szmato- syknął do mnie brunet. Już chciał odchodzić, ale nie pozwoliłam mu na to.
-żebyś ty zaraz nie pożałował. Chciałeś, aby się zabił! To nie jest normalne! Weź se kogoś znieś czy co, a nie uczepiłeś się mnie jak kleszcz!- odwróciłam się i odeszłam w stronę klasy.
-co on od ciebie znowu chciał?- spytał mnie Clay.
-jakieś głupoty gadał, nie wie z kim zadziera- uśmiechnęłam się do siebie.
Gadaliśmy jeszcze chwile, jednak przeszkodził nam dzwonek na lekcje.
Po szkole zadzwoniłam do Karl'a. Nie odebrał, może ma jakieś badania. A może śpi, chociaż jest po 15.
-Clayyy, Tommyyy, idziemy do tej mamy Karl'a?- spytałam chłopaków siedzących w salonie.
-nie możesz iść sama? Nie chce mi się- rzekł mój brat.
-ja mogę pójść- odpowiedział Tommy i od razu wstał na równe nogi.
-to idziemy, nie zabij się braciszku-
Ubraliśmy buty i bluzy, ponieważ była końcówka września. Ruszyliśmy w stronę domu mojego... chłopaka? W sumie nikt z nas nie spytał o związek.
Tommy zapukał do drzwi. Po niedługiej chwili drzwi otworzyły się, a za nimi stała bardzo ładna kobieta.
-dzień dobry, jestem Y/N... przyjaciółka Karl'a- uśmiechnęłam się szeroko do kobiety.
-a ja jestem jego kolegą... Tommy- blondyn również się uśmiechnął.
-dzień dobry, wchodźcie na dworze jest zimno- wpuściła nas gestem ręki do domu.
Brunetka zaproponowała nam herbaty, oraz powiedziała aby mówić do niej na „ty". Ma na imię Samantha.
(Nwm jak się nazywa mama Karl'a wiec w tej książkę będzie miała na imię Samantha)
Usiedliśmy przy stole i zaczekaliśmy aż kobieta wróci z kuchni. Niedługo potem brunetka postawiła przed nami kubki z gorącymi napojami.
-co was tu sprowadza dzieci?- widać było ze była dość smutna.
-nie wiem czy pani wie, ale... Karl za niecały tydzień może już wyjść ze szpitala- uśmiechnęłam się szeroko.
-tak wiem, jak go odwiedziłam był bardzo szczęśliwy... bardziej niż przed tym co zrobił-
-może przez dziewczynę?- wypalił Tommy, no to teraz RIP.
-ou Karl ma dziewczynę? Nic mi nie mówił, wiecie coś o niej?-
-taak... to ja- zaśmiałam się lekko- jestem dziewczyną Karla. Znaczy nie oficjalnie, ale wyznaliśmy sobie uczucie- czułam jak moje policzki robią się czerwone.
-to miłe, na pewno będziecie razem. Dużo mi opowiadał o waszych wyjściach, czułam ze mu się podobasz-
Rozmowa toczyła się bardzo przyjemnie, mama Karla była mega miła. Zachowywała się jakby była moja mama, co było dość słodkie.
Zadzwoniliśmy nawet do Karla, aby sobie porozmawiać.
Nie chciałam stad wychodzić, czułam się jak w domu.
Niestety w końcu nadszedł ten moment, że musieliśmy już iść.
-do zobaczenia dzieciaki, trzymajcie się- przytuliła mnie na pożegnanie.- jutro jak przyjdziecie to pojedziemy do Karla-
-przepraszam, ale czy mógłby pojechać jeszcze mój brat? Oboje go znaleźliśmy, martwi się o niego-
-jasne, z chęcią go poznam-
Pożegnaliśmy się ostatni raz i wyszliśmy z domu kobiety. Ruszając w stronę domu, oczywiście musieliśmy napotkać naszego przyjaciela.
-witam jak tam u twojego chłoptasia?- zaśmiał się złośliwie.
Uderzyłam go z pieści w twarz, na moje nieszczęście byliśmy na tyle blisko domu Karla, ze jego mama wszystko widziała.
Wzięła George'a jak i nas do domu, zaczęła opatrywać mu nos.
-ja przepraszam, ale to przez niego Karl trafił do szpitala... George go zastraszał! Przyznał się do tego! Jak tylko Karl wyjdzie ze szpitala namówię go aby złożył zeznania przeciwko temu debilowi- wkurzyłam się.
-już spokojnie...- widać było ze przejęła się tym co powiedziałam- zaraz, dlaczego zastraszałeś mojego syna?-
-bo był zazdrosny, dalej mi grozi-
George wyszedł z opatrzonym nosem, a ja jeszcze na chwile zostałam. Tommy musiał już wracać do domu, wiec byłam tu sama.
Porozmawiałam z Samantha na temat George'a chyba mi uwierzyła. Obie postanowiłyśmy namówić Karla aby ta sprawa trafiła na policję.
W końcu poszłam do domu, była 20 trochę tu powiedziałam.
Gdy tylko weszłam do domu, zauważyłam Claya z pretensjami wymalowanymi na twarzy.
-sory, ale George mial mały wypadek- zaczęłam się śmiać jak głupia.
Rozsiadłam się na kanapie, Blondyn zrobił to samo. Wytłumaczyłam mu wszystko co się stało u mamy Karla. W pewnym momencie oboje ubieraliśmy ze śmiechu.
Poszłam się umyć i ogarnąć, w końcu jutro szkoła. Z racji ze była dopiero 21, zdecydowałam poczytać książkę. Padło na „Harry Potter i Czara Ognia"
(Moja ulubiona cześć hP)
Czytałam do 23, ale oczy zaczęły mi się same zamykać. Odłożyłam książkę na stolik nocny i poszłam spać.
Próbowałam zasnąć jednak przeszkodził mi mój telefon, dzwonił Karl. Odebrałam od razu.
-hejka, co tam?- spytałam
-dobrze, sory, że tak późno ale miałem spotkanie z psycholog, potem jakieś badania i tym podobne- usłyszałam jego kojący głos po drugiej stronie słuchawki.
-byłam dzisiaj u twojej mamy, polubiła mnie- zaśmiałam się lekko- jutro cię odwiedzę-
-nie mogę się doczekać, ciagle mi się tu nudzi-
-nic dziwnego, w końcu to szpital-
-przepraszam-
-za co?-
-za to ze próbowałem się zabić, to to przez George'a-
-Karl nie masz za co przepraszać, najważniejsze, że żyjesz! Nie wybaczyłabym sobie gdybys nie przeżył, zabiłabym się. Zbyt cię kocham, na prawde-
-tez cię kocham... gdy George powiedział, że mnie lubisz tylko przez zakład coś we mnie pękło... w tedy zdałem sobie sprawę ze jesteś dla mnie ważna-
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, jednak musiałam kończyć. Była 1 w nocy, a musiałam wstać o 7.
Pożegnaliśmy się. Ja poszłam jeszcze do toalety i po szklankę wody do kuchni.
Wodę odłożyłam na stolik nocny obok książki, przykryłam się kołdra i poszłam spać.
~>~>~>~>~>~>~>~>~>
Ja nie wiem co się ze mną dzieje ;-;
Moja psycha siada, będę pisac ta książkę, bo bardzo chce ja dokończyć.
Mam na nią pomysł, jednak przez moja psychikę rozdziały będą się pojawiać coraz rzadziej :(
Mam nadzieje ze mi to wybaczycie, pa pa
Kc was
16.09.21
CZYTASZ
Nieśmiały || Karl Jacobs ZAKOŃCZONE
Fanfiction💚Karl to nowy uczeń w szkole. Nie umiem w opisy 💚TO MOJA PIERWSZA KSIĄŻKA, JEST NAPISANA OKROPNIE💚 ‼️TW‼️ Samookaleczenie! Próba samobójcza! Przekleństwa! 19.08.21-4.01.22 Koniec korekty- 24.01.22 Pierwsza książka na profilu.