Rozdział II Nowa szkoła

119 3 2
                                    


          Nigdy nie sądziłam, że przejażdżka po Nowym Jorku może być tak ekscytująca. Ta zieleń, powiew świeżości i brak korków. Kogo ja oszukuję, od dobrych 30 minut znajdujemy się w potężnym korku, według radia zdarzył się wypadek i utrudnienia mogą potrwać nawet dwie godziny. No cóż, jest to czas dany, a jak z niego skorzystamy to nasza w tym głowa. Akurat ja uwielbiam rozpoznawać marki samochodów i czytać rejestrację mijających nas samochodów, choć jest to trudne, kiedy stoi się w miejscu. Rozglądając się zauważyłam trzy staruszki siedzące na bujanych fotelach, które prawdopodobnie dziergały lub coś szydełkowały. Nie powiem zaintrygowały mnie, nie dlatego że znalazły miejsce blisko jezdni i blokują ludziom chodnik. Co to, to nie. Najdziwniejsza była sytuacja gdy ludzie przez nie przechodzili, a to, że cały czas na mnie patrzyły to inna para kaloszy. Zawsze można uznać, że nabyłam już jakąś paranoję, chociaż nie oszukujmy się, nie jestem pępkiem świata, aby każdy miał na mnie patrzeć. Już miałam o tym zdarzeniu powiedzieć mamie, kiedy zauważyłam, że starsze panie zniknęły. No dobra to już ewidentnie są zwidy, pewnie z tego przegrzania i stania w „cudownym" korku.

– Zapomniałam Ci skarbie powiedzieć, Pan Robinson dzisiaj wybudził się ze śpiączki. Wiem, że się o niego martwiłaś. – Odwróciłam się do mamy i zauważyłam, że lekko się spięła, jak o tym wspomniała.

– To dobrze. – Przełknęłam ślinę, o w mordę myślałam, że sobie z tym poradziłam. Jednak jak widać mocno się przeliczyłam. – Bardzo się cieszę, że wszystko jest już z nim w porządku.

Oj chyba nie za dobrze poszło mi kłamanie, mama chyba nie uwierzyła zbytnio, bo pojawiła się u niej ta zmarszczka sygnalizująca powątpienie.

Skoro Pan Robinson został już wspominamy to chyba trzeba powiedzieć jak to się stało, że wyleciałam ze szkoły trzy lata temu.

Dostałam się do szkoły z tradycjami oraz poszanowaniem godności człowieka, ta jasne. Dyrektorka była bardzo przesądna i jak przystało w piątek 13 nie przychodziło się do szkoły. Ja nie wiem, kto ją wybrał na to stanowisko, ale na przyszłość powinni się lepiej zastanawiać. Miałam wtedy trzynaście lat. Nie powiem, abym była jakoś mocno lubiana, ale jakieś tam przyjaciółki miałam. Powinnam sprecyzować, że myślałam, a nie, że mam. To jest diametralna różnica. Pan Robinson był nauczycielem matematyki oraz naszym wychowawcą. Bardzo miły i przesympatyczny nauczyciel, który zawsze pomagał uczniom, kiedy mieli jakieś problemy. W połowie semestru zaczęły nawiedzać mnie jakieś sny lub bardziej koszmary, że nasz wychowawca ma wypadek. Nigdy się nie dowiedziałam jak wypadek się kończy, bo zawsze budziłam się przed „finałem". Głupia ja, zwierzyłam się przyjaciółkom ze snów, a one wywnioskowały, że to tylko sny i nie warto w nie wierzyć. Też tak myślałam, dopóki w czasie zajęć nie dostaliśmy informacji o wypadku nauczyciela. Nawet się nie obejrzałam, a cała szkoła zaczęła plotkować, że życzyłam Panu Robinsonowi śmierci i pewnie mu wyśniłam wypadek. Jak się można domyśleć zostałam poproszona o odejście ze szkoły, ponieważ placówka nie może być kojarzona z osobami, które mają coś wspólnego z czarami i innymi zwidami. No i od tego czasu tak sobie kursuję między szkołami, zawsze mam tę nadzieję, że w jakieś zagoszczę dłużej niż pięć minut.

– Hej, nie słuchasz mnie. – Spojrzałam na mamę, chyba się domyśliła, o czym zaczęłam myśleć. – Kamila nie myśl o tym, pamiętaj, co mówi Ci terapeuta. To nie twoja wina, że twój wychowawca miał wypadek.

Taaa, terapeuta. Jak mogła o nim zapomnieć. Od tego felernego wydarzenia, uczęszczam dwa razy w tygodniu na sesje z psychologiem. Niby ma mi to pomóc w przezwyciężeniu poczucia winy. Jak na razie nie odczułam nic, żadnej poprawy. No może dowiedziałam się, co to haiku i mogłabym podjąć się, jakiegoś hobby na przykład szydełkowania ( pewnie dogadałabym się z tymi staruszkami ). Dalej nie wiem, w czym ma mi pomóc haiku i robienie robótek, ale według terapeuty jest to najlepsza rzecz dla mnie. Konkretnie dla mnie, jak sam to określił. Gdzie tu logika, ja się pytam?

Dziecię BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz