Rozdział V Obóz herosów

93 4 0
                                    


          Wkraczając na teren Obozu, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to domki które były ustawione na kształt podkowy. Dwanaście domków dla dwunastu bogów. Z tego co zrozumiałam, każdy domek jest poświęcony jednemu z dwunastki i tam mieszkają ich potomkowie. Parę domków jest niezamieszkałych ze względu na pakt zawarty po wojnie przez Wielką Trójkę. Tyle się dowiedziałam od Annabeth, kiedy podążaliśmy do Wielkiego Domu, abym została przedstawiona Panu D. oraz Chejronowi. Zostałam uprzedzona, że Pan D. jest tak naprawdę bogiem Dionizosem i za karę zajmuje się obozem, natomiast Chejron jest centaurem, opiekunem obozu oraz nauczycielem. Niezłe combo, zajmujesz się całym obozem, bo Pan D. ma go gdzieś i jeszcze szkolisz młodzież, aby nie zginęła jak opuści mury obozu. W końcu udało nam się dojść do tymczasowej posiadłości boga wina. Dom prezentował się bardzo ładnie, wszystko zrobione z drewna, trzy kondygnacje i weranda. Mój tata byłby wniebowzięty. Zawsze wspominał, że gdyby mógł to by właśnie taki domek wybudował. Zastanawiające jest to, że jak tak się teraz temu przyjrzeć to mogłoby się zdawać, że zawsze opisywał właśnie ten dom. Na werandzie siedziało dwóch mężczyzn i grali bodajże w remika. Nigdzie nie widziałam żadnego centaura, a do wózka to raczej nie wejdzie.

– Dzień dobry Percy, widzę że udało wam się znaleźć jakiego herosa. – Pierwszy odezwał się człowiek na wózku. – Jestem Chejron miło mi poznać. – Moja mina musiała w tym momencie musiał być bardzo głupia, ponieważ Chejron się uśmiechnął. Chyba zrozumiał, że już moi towarzysze opowiadali mi trochę o obozie i mi się teraz sytuacja nie zgadza. – Wolę siedzieć na krześle, ponieważ jest mi tak wygodniej. Nie zastanawiaj się, jakim cudem tam się zmieściłem.

– Nie ma Pan pięćdziesiąt jeden oczek, aby wyjść. – Odważyłam się powiedzieć drugiemu facetowi, który grał razem z Chejronem. Usłyszałam, że za mną Percy z Annabeth wciągnęli powietrze nosem. No co, powiedziałam prawdę, nie ma i nie wyjdzie.

– Dobrze wiem, że nie mam. Sprawdzałem tylko czy Chejron podczas tej bezsensownej rozmowy to zauważy, a przez ciebie nie mam teraz szansy. – Oho, chyba trafiłam na jakiegoś gbura. Niezbyt dobrze zaczynam to spotkanie. – Peter zaprowadź ją do domku Hermesa. Niech się już tu nie pałęta. – Chciałam się go dopytać o jakiego Petera mu chodzi, kiedy Percy wziął mnie pod ramię i zaprowadził w kierunku domków.

– Coś ty sobie myślała, aby tak powiedzieć Panu D., chcesz aby zamienił Cię w jakieś zwierzę czy spowodował szaleństwo. – Czyli to był bóg, no pięknie się wpakowałam już pierwszego dnia.

Stanęliśmy przed domkiem, jak zrozumiałam Hermesa. Z tego co pamiętam z mitologii jest on bogiem złodziei, kupców i podróżników, niezłe połączenie. Z paplaniny Perseusza zrozumiałam, że domek jedenasty jest miejscem, gdzie trafiają wszyscy nowoprzybyli.

Drzwi otworzył nam chłopak, uśmiechnięty od ucha do ucha i przywitał się z Percym.

– To pewnie nowa heroska, witaj w domku Hermesa. Jestem tu grupowym i mam na imię Connor Hood. – Otworzył szerzej drzwi, abyśmy mogli wejść do środka.

– To gdzie podziałeś swój łuk? – Connor chyba nie zrozumiał mojej aluzji do Robin Hooda. – No wiesz, jesteś synem Hermesa, a na nazwisko masz Hood. No dobra, nieważne. – Wolałam już nie kończyć, nawet Percy pokazał mi, że nie warto się produkować.

– Sam kiedyś go zaczepiłem, zrobiłem aluzję do Robin Hooda i jak widać, dalej nie łapie. – No tak, nie każdy musi łapać aluzje od razu. Jakby się tak zastanowić, gdyby ktoś mnie zagadał na temat konkwistadorów, to też pewnie bym nie załapała.

Co do domku, jest on przepełniony. Wszędzie leżą karimaty i trzeba uważać, aby się nie potknąć, bo tyle jest tu ludzi. Nie rozumiem, jeśli cześć dzieciaków jest jeszcze nie określona, to powinni stworzyć jakiś oddzielny dla nich domek, a nie tłoczyć wszystkich razem z potomkami Hermesa.

Dziecię BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz