Rozdział XVII Nie ufaj wyobrażeniu

36 0 1
                                    

          Stojąc i patrząc na znak miasta nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Bruce nas zdradził. Może wyjdę na nieczułą, ale nawet śmierć Bena nie była tak bolesna. Ja mu ufałam, gdybym miała wybierać między nim, a synem Uranosa, wybrałabym jego. Postawiłabym na niego pieniądze i zostałabym z niczym. Złapałam się w okolicach skroni. Mam nadzieję, że nie pojawi się migrena. Popatrzyłam w gwiazdy i zaczęłam się zastanawiać, którego dzisiaj mamy. Byłam zła, brudna i niewyspana. Jak tak dalej pójdzie, to się wrzodów nabawię, z tego całego stresu. Poczułam, że ktoś za mną staje. Nie musiałam nawet się odwracać, aby wiedzieć, że to Sky. Im bliżej byliśmy celu, tym bardziej wyrazista była jego energia.

– Jeśli szukasz odpowiedzi w gwiazdach. – Zwróciłam swój wzrok na niebieskookiego – To ich tam nie znajdziesz. Mogę Ci jedynie powiedzieć, że jest początek lub drugi tydzień sierpnia.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Też bym chciała czytać z gwiazd, chociaż wystarczy mi znajomość gwiazdozbiorów.

– Sierpień? – Zmarszczyłam brwi, coś mi się kojarzy z tym miesiącem.

– Według przepowiedni, nasz kochany Percy zadecyduje, w dniu szesnastych urodzin, kto wygra. Olimp z bogami czy Kronos i chaos.

Teraz to zgłupiałam. Skąd on ma takie informacje? Nigdy na Obozie nie był, znał dobrze jego historię oraz herosów, którzy się przez niego przewinęli. Teraz mi mówi, że orientuje się, co do przepowiedni. Zanim zdążyłam go dopytać, z tyłu dobiegł nas głos Daisy. Nie był on już cichy i ledwo słyszalny. Teraz stał się on wyraźny i pobrzmiewała w nim nuta, której wcześniej w nim nie było.

– Rozumiem, że znudziła wam się rozmowa o gwiazdach i postanowiliście przejść na dość grząski grunt. – Podniosłam ze zdziwienia brew. O jakim grząskim gruncie ona mówi? – Jesteś zagadką synu Uranosa, a ja ich nie trawię od czasu mojego przywiązania do kolumny przez Habdabdę.

– Nie rozwiązałaś zagadki, prawda? – Spojrzałam na dziewczynę i mogłam być świadkiem zmiany wyrazu jej twarzy. Ledwo się trzyma, a stara się udawać twardą. Córka Demeter pokręciła głową i ją lekko zwiesiła.

Podniosła do góry buty i zaczęła je obracać w dłoniach. Sprawdzała ich fakturę i czy są całe.

– Mogłabyś mi je przechować? U mnie w plecaku nie ma miejsca. – Z lekkim zdziwieniem zabrałam od niej trampki i je spakowałam. Chyba wyczuła moje wahanie, ponieważ po chwili dodała. – Bez butów jest mi łatwiej się przemieszczać. Ziemia mnie poprowadzi.

No tak, córka Demeter i jej umiejętności. Jeśli ma to jej pomóc nie wpadać na wszystko, to czemu nie. Daisy zawiązała sobie przepaskę na oczy, aby nie zwracać na siebie uwagi pustymi oczodołami.

– A tak z czystej ciekawości Sky. – Brunetka zwróciła się do niebieskookiego. Ja w tym czasie kucnęłam i zaczęłam przeglądać plecaki. Ciekawe, co jeszcze Apollo mi spakował. – Ty masz jakąś dziewczynę, bo cały czas o tych gwiazdach gadasz? A powiem Ci, że jeśli chcesz podrywać dziewczynę, to zmień sposób.

Ledwo udało mi się utrzymać równowagę i musiałam się podeprzeć, aby nie złapać zająca. Co jej się stało? Nie sądziłam, że jest taka odważna. Ukradkiem zerknęłam na chłopaka, co było bardzo trudne z mojej pozycji. Czy ja tam widzę pąsowe plamki na policzkach. Dobrze, że jest niedaleko latarnia i można wszystko zobaczyć. Syn Pana Niebios się lekko zmieszał, widać, że próbował coś wymyślić na poczekaniu.

– To skomplikowane, a dlaczego pytasz? – W końcu udało mu się wydukać.

Dziewczyna wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła. Nie odpowiedziała mu i skierowała się w stronę lasu. Podniosłam się i spojrzałam na Sky'a. Jak tylko mógł, unikał mojego wzroku. Chciałam coś już powiedzieć, nie wiem może nawet pocieszyć, ale zanim doszłam do głosu, pierwsza odezwała się córka bogini urodzaju.

Dziecię BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz