Przytulając kotka zaczęłam się zastanawiać czy Percy jest taki szybki, aby zasłonić mnie tarczą. Nic nie poczułam, ani grama żelaza wchodzącego w moje ciało, zawsze jest szansa, że znowu zmieniła kierunek lotu. Przez chwilę słyszałam krzyk całej grupy, kiedy zdali sobie sprawę z tego, co robię. Postanowiłam otworzyć oczy, aby zobaczyć, co lub kto mnie uratowało. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że strzała lewituje przede mną. Najdziwniejsza była jednak poświata, która pojawiała się wokół przedmiotu, przypominało to jakąś barierę, przez którą śmiercionośna broń próbowała się przedrzeć. Spojrzałam na pozostałych, nie wyglądali jakby to, co się stało, zrobiło na nich jakiekolwiek większe wrażenie. Jak widać dla niektórych to chleb powszedni. Zauważyłam, że Percy przestaje na mnie patrzeć i skieruje swój wzrok za plecy swoich przeciwników. Chyba nad czymś bardzo intensywnie myślał, ponieważ opuścił swoją tarcze i stanął w pozycji bezbronnej. Nie wiem czy tak się powinno zachowywać na placu boju, ale niech będzie, że mu zaufam w tej sytuacji. Annabeth zaczęła mi na migi pokazywać, aby mocno trzymała Soilena i wzięła do ręki plecak. Ja nie wiem, jakim cudem mam to zrobić, aby nie wzbudzić podejrzeń Caleba i jego grupy. Grover z Percym zaczęli patrzeć w niebo, nie wiem, co mieli zamiar tam zobaczyć, na księżyc i gwiazdy trochę jeszcze za wcześnie. Wnet na horyzoncie zobaczyłam cienie, które dosyć szybko zbliżały się w naszym kierunku. Im bliżej były, tym miałam większą możliwość, aby rozróżnić kształty. PEGAZY. To były latające konie, czyżby My Little Pony nie kłamało.
– Nic nie kombinuj mała, dzisiaj Cię zabieramy i nie pozwolimy, abyś trafiła do Obozu. – Znowu ten Obóz, najpierw ten nieznajomy, a teraz oni. – Radzę się nie wtrącać Percy, jeśli nie chcesz, aby Twoim przyjaciołom coś się stało.
Jakoś aluzja do siniaków, nie zrobiła na nim wrażenia. Widział już zbliżające się pegazy, które zapewnie dodały mu trochę pewności siebie.
– Ciekawe, co zrobi wam Kronos, jak się okaże, że zawiedliście. – Miny moich niedoszłych porywaczy bardzo szybko się zmieniły. Nie wiem, kim jest ten cały Kronos, ale muszą się go nieźle bać. – Kamila jest nam niepotrzebna, jak wrócimy bez niej to nic się nie stanie. – Nie powiem trochę to zabolało, domyślam się jednak, że powiedział to specjalnie. Mam taką nadzieję. – A teraz musimy was przeprosić, sprawy Obozu nas wzywają.
Powiedziawszy to, jego tarcza i miecz rozpłynęły się w powietrzu. Zauważyłam, że coś chowa do kieszeni, ale było to zbyt małe, abym mogła dokładnie rozpoznać przedmiot.
Moi niedoszli oprawcy zbyt późno zrozumieli, co się dzieje, zanim udało im się zbudować odpowiedni szyk i zebrać do kupy, Percy w mgnieniu oka dosiadł pegaza, który przed nim wylądował. Reszta pegazów postanowiła zrobić zamieszanie, aby pozostali mogli bez przeszkód posiąść swoje wierzchowce. Miałam w tej chwili jedyną okazję, aby poszybować w przestworzach jak ptak. Gdybym nie skorzystała z tej szansy, to nigdy bym tego sobie nie wybaczyła i wypominałabym to zdarzenie przez następne dziesięciolecia. Tylko nie wiedziałam zbytnio, co mam zrobić, wnet poczułam, że ktoś za mną staje. To był najpiękniejszy koń, jakiego kiedykolwiek widziałam. Nigdy nie potrafiłam usiedzieć na koniu, a tym bardziej nie wyobrażałam sobie, abym bez problemów mogła poszybować na pegazie. Byłam kiedyś na lekcjach jeździectwa, ale to, co z nich wyniosłam to tylko ból tyłka i umiejętność siadania na konia z podnóżkiem. Na szczęście pegaz był bardziej ogarnięty ode mnie i zniżył się do mojego poziomu, abym bez problemu, kiepski żart, mogła wdrapać się na jego grzbiet. Pomału wzbiliśmy się w powietrze. Nie powiem, abym czuła się pewnie, a myślałam, że kocham latać, a tu jednak nic z tego. Mojej sytuacji nie poprawiał również fakt, że kot postanowił z całej siły wbijać mi pazury. Popatrzyłam na Percy'ego, co z tego, że za gościem nie przepadam, potrzebowałam pomocy i tylko to się w tej chwili liczyło. Chyba zrozumiał moje nieme wolanie o pomoc, ponieważ podleciał do mnie.
CZYTASZ
Dziecię Bogów
Fiksi PenggemarKiedy nastoletnia Kamila Cortez po raz kolejny rozpoczyna swoją edukację w nowej szkole, żaden znak na niebie oraz ziemi, nie zapowiada szlaku nieoczekiwanych wydarzeń. Nagle całe dotychczasowe życie wydaje się bańką, która zdążyła już prysnąć, a on...