2. Milczenie jest złotem

305 8 8
                                    

Promienie słoneczne wpadały przez szerokie okno w pokoju, oświetlając moją twarz. Przetarłam oczy, próbując przywołać się do rzeczywistości. Pierwszą noc w Nowym Jorku mogłam uznać za zaliczoną. 

Cóż, pierwotna wizja spędzenia wieczoru w wielkim mieście nieco odbiegała od aktualnej, ale wczoraj byłam zbyt zmęczona po podróży, aby udać się gdziekolwiek indziej niż w kierunku swojego łóżka. Na szczęście dzisiaj było mi dane to odpokutować, poznając znajomych Taylora.

Od razu, kiedy kuzyn poinformował o zbliżającej się imprezie, wiedziałam, że będę miała problem z wyborem ubrań na wieczór. Co prawda, wzięłam ze sobą rzeczy, które nadawały się na tego typu wyjścia, ale nie było ich jakoś sporo, więc możliwości zostały okrojone. Moja garderoba składała się głównie z podstawowych, bazowych rzeczy, które pasowały do wszystkiego, ale nie przeszkadzało mi to. Czułam się dobrze w jeansach oraz vansach i za nic w świecie nie zamieniłabym ich na uwierające, obcisłe spódniczki. Nigdy nie uważałam się za jakieś modowe guru, ale mogłam posunąć się o stwierdzenie, że wyglądałam przyzwoicie.

W ostateczności zdecydowałam się na bordowy top z dekoltem i kremowy, rozpinany sweterek oversize. Stwierdziłam, że będzie to bezpieczna opcja, jeśli chodzi o ubiór, a całość stylizacji dopełnię dodatkami. Swoje włosy, które kolorem bardziej przypominały mysi niż słoneczny blond, podkręciłam delikatnie na końcach. Brwi pomalowałam cieniem, a rzęsy przeciągnęłam maskarą i byłam gotowa do wyjścia. Jako posiadaczka zdrowej cery, już dawno zrezygnowałam z podkładu, co nie ukrywam było mi na rękę, bo dzięki temu mogłam zaoszczędzić trochę pieniędzy na Nowy Jork.

Zeszłam na dół, aby poinformować wujostwo o tym, że wychodzę z Taylorem na imprezę. Nie chciałam stawiać na siebie kreski podczas pierwszych dni tutaj. Lepiej, aby ciotka z wujem mieli świadomość, gdzie się znajdowałam. Nie wiedziałam, w jakich stosunkach byli ze swoim synem, ale miałam nadzieję, że impreza, na którą się wybieraliśmy nie była żadną tajemnicą. 

—  Chcecie jakąś gotówkę?  — zapytała ciocia Jenny, po tym jak poinformowałam ją o swoich planach. 

—  Nie trzeba, ciociu. Mamy, co potrzeba.  — Uśmiechnęłam się. 

—  Dobrze, tylko nie pijcie za dużo.  — Mrugnęła do mnie.  — W szczególności tyczy się to mojego syna. 

Mimo, że nie mieliśmy jeszcze dwudziestu jeden lat, z tego co mówił Taylor, jego mama była naprawdę wyluzowana i pozwalała mu wypić od czasu do czasu, bo "w końcu młodość ma się tylko jedną". Złota kobieta.

Jak na zawołanie, Taylor magicznie pojawił się w kuchni. 

—  Bez przesady. Umiem się zachować - mruknął pod nosem, przechodząc przez próg.

Chłopak miał na sobie czarne jeansy i zwykłą białą koszulkę polo, a włosy delikatnie zaczesał do tyłu. 

—  A mam ci przypomnieć, jak cię Aaron do domu prowadził, bo drzwi z oknem pomyliłeś?  — Ciotka oparła rękę o biodro. Wiedziałam, że mówi to wszystko żartobliwie, ale w jej głosie dało się wysłyszeć nutkę zmartwienia.  — Żeby cię tylko ojciec w takim stanie nie widział.  — Pogroziła palcem.

Taylor nie za bardzo chciał się wdawać w dyskusję, bo właśnie wyciągnął telefon z tylnej kieszeni jeansów i cała jego uwaga skupiła się na scrollowaniu instagrama. Stwierdziłam, że ja wtrącę się do rozmowy. 

—  Przypilnujemy się nawzajem  — powiedziałam, aby rozładować atmosferę. 

—  Dobrze, dzieci. Miłej zabawy.  — Ciocia wróciła do krojenia warzyw na kolację.  — Tylko nie wracajcie zbyt późno. Chwyciłam szybko torebkę i razem ewakuowaliśmy się z pomieszczenia.

SwimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz