4. Zacieśnianie więzi

249 7 3
                                    

Rok wcześniej

Zakochiwanie się w nim było jak wlewanie trucizny do gardła. Nie takiej, która zabije cię od razu. Takiej, która powoli będzie rozchodziła się po twoim ciele, sącząc się do każdej kończyny i wyłączając funkcje życiowe, a ty nawet nie będziesz tego świadom. Mało tego, będziesz chciał więcej. Zatracisz się, a kiedy otworzysz oczy, będzie już za późno. Gdybym miała opisać, jak bardzo toksyczne było kochanie jego, użyłabym dokładnie takich słów. Na początku nie wiedziałam, co mieli na myśli ludzie, mówiąc że miłość bywa ślepa, ale teraz rozumiałam to nad wyraz dobrze. Cena, którą przyszło mi zapłacić za naukę tej lekcji, okazała się jednak zbyt wysoka. A ja miałam się dopiero o tym przekonać.

Teraźniejszość:

Wpatrywałam się w ekran komórki, czekając na nadejście wiadomości od Kelsey, że jest już na miejscu. Stałam w jednym miejscu od dziesięciu minut, strasznie się niecierpliwiąc. Jako że, obydwie nie miałyśmy dziś nic do roboty, umówiłyśmy się na wspólne wyjście do galerii. Nie było lepszej metody niż zakupy, jeśli chodziło o zacieśnianie więzi.

Z całej poznanej przeze mnie trójki, wydawało mi się, że to właśnie z Kelsey załapałam najlepszy kontakt. Szatynka sprawiała wrażenie otwartej i przyjaznej, ale przede wszystkim wyluzowanej, więc wiedziałam, że miło spędzimy razem czas. Olivia i Victoria również były w porządku, co dawało nadzieję na to, że moje życie towarzyskie zmierzało w dobrym kierunku. Chwilę później zza rogu wyłoniła się dziewczyna, którą swoją drogą nieco się spóźniła, ale nie zamierzałam jej tego wypominać. 

Kelsey miała na sobie szerokie bermudy i robiony na szydełku top. Całość stylizacji nadawała dziewczynie hipisowski wygląd, co nie ukrywam - bardzo do niej pasowało. Może nie był to do końca mój styl, ale szatynka prezentowała się obłędnie. Swoje włosy upięła w niechlujnego koczka, a makijaż dopracowała ze szczegółami. Powoli zaczynałam żałować, że poświęciłam na uszykowanie tylko piętnaście minut, bo w towarzystwie dziewczyny przypominałam raczej niechlujnego menela, ale kto by się tam przejmował.

— Twoje kreski wyglądają jakby mogły mnie pociąć od samego patrzenia — przywitałam się, jednocześnie komplementując Kelsey. — Przepiękne są.

— Dzięki, kochana. Przepraszam za spóźnienie. — Nachyliła się, aby mnie przytulić. — To właśnie one zatrzymały moje dupsko w domu. — Zaśmiała się.

— Przynajmniej wiesz, że było warto. Gdzie idziemy najpierw? 

Dziewczyna rozejrzała się po centrum handlowym w celu wybrania pierwszego sklepu, do którego wejdziemy. Padło na Victoria's Secret.

— Myślę, że to nasz punkt docelowy. — Wskazała na witrynę. — Potrzebuję jakąś seksowną bieliznę.

— Jasne, na pewno coś znajdziemy.

Nie chciałam dawać Kelsey odczuć, że średnio byłam zainteresowana sklepem bieliźniarskim. Nie dlatego, że nie podobała mi się ich kolekcja, ale dlatego, że nie miałam gdzie ani dla kogo tego ubrać. Nie zamierzałam wydawać kasy na fikuśne koronki, skoro i tak nikt nie będzie mnie oglądał. Owszem, czułam się w nich jak bogini, ale wiedziałam, że oszczędności przydadzą się na szkołę. Moje bezszwowe komplety wystarczały w zupełności.

Koniec końców zdecydowałam się na mgiełkę o zapachu wanilii i prosty, czarny biustonosz, a Kelsey postawiła na delikatny, koronkowy zestaw w odcieniu czerwieni.

— Co myślisz? — zapytała, przeglądając się w lustrze.

— Bombowo. Twój chłopak to szczęściarz — powiedziałam, całkowicie mając to na myśli. 

SwimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz