3. Nikt nie pytał

299 8 2
                                    

—  Najmocniej przepraszam.  — Usłyszałam głos młodego chłopaka, siedząc na posadzce w sklepie budowlanym. Zakupy, brutalnie wytrącone z rąk, leżały teraz na zimnych kafelkach w towarzystwie mojej osoby, a ja starałam się zachować zimną krew, choć wewnątrz cała się gotowałam. Miałam nadzieję, że chociaż nic się nie zepsuło ani połamało. 

 —  Nie szkodzi  — wycedziłam z wymuszonym uśmiechem, który wyglądał bardziej na grymas niezadowolenia. 

Z reguły nie byłam osobą, którą łatwo wyprowadzić z równowagi, ale biorąc pod uwagę zbliżający się okres, mogło to ulec zmianie. Nieznajomy pomógł mi pozbierać produkty. Zanim zdążyłam wstać, wyciągnął rękę w moim kierunku. 

 —  Jestem Jake  — powiedział, otrzepując spodnie.  — Robisz remont?  — Jego oczy wpatrzone były w pudełko brązowej farby, które trzymałam w dłoniach. 

 —  Nie do końca  — wyjaśniłam zdawkowo.  — Będę odnawiać meble. 

Wciąż byłam zła na to, że chłopak zafundował mi darmowe siniaki i co najmniej trzy dni bycia obolałym. Impet, z jakim zostałam popchnięta w stronę regału, mógł świadczyć o tym, że miałam do czynienia z graczem ruggby, bo kto normalny wpada na ludzi z taką siłą. 

 —  Czy ja ciebie skądś nie kojarzę? 

—  Nie sądz...  — Moja wypowiedź została przerwana przez chłopaka. 

 —  Jesteś kuzynką Taylora, prawda?  — zapytał.  — Chyba widziałem cię na imprezie.

Za wszelką cenę próbowałam przywołać w głowie twarze, które mijałam na domówce, jednak było ich tak wiele, że zapamiętanie ich wszystkich stało się niewykonalne. 

 —  Wybacz, ale podczas wczorajszego wieczoru poznałam więcej osób niż w całym swoim życiu, więc trochę mi się miesza  — zażartowałam.  — Jestem Maddie. 

Przeciętne rysy twarzy Jake'a sprawiały, że niczym się nie wyróżniał. Co innego gdyby miał irokeza albo jakąś inną szaloną fryzurę. Wtedy na pewno łatwiej bym go skojarzyła. Włosy w kolorze orzecha oraz piwne oczy stanowiły raczej powszechną kombinację. Oczywiście, w jego wyglądzie nie było nic złego, ale cechy charakterystyczne z reguły szybciej zapadały w pamięć. Nowy znajomy miał na sobie brązową koszulę w kratę i spodnie khaki. Prezentował się całkiem nieźle, sprawiając wrażenie miłego chłopaka z sąsiedztwa. 

Pogawędziliśmy jeszcze przez chwilę i wymieniliśmy swoimi social mediami. Przyjaciół nigdy za wiele, prawda? 

Po powrocie do domu, położyłam na blacie w kuchni resztę pieniędzy, które otrzymałam od cioci Jenny. Z tego, co było mi wiadomo, kobieta wyszła z wujem do kościoła, co oznaczało, że nie będzie ich przez co najmniej dwie godziny, ponieważ, jak tłumaczył Taylor, zawsze po mszy małżeństwo udawało się na spotkanie wspólnoty. 

Swoją drogą, kuzyna też nie mogłam nigdzie znaleźć. Zapowiadał się błogi spokój, który z pewnością ułatwi mi pracę. Żyć, nie umierać. Rozłożyłam wszystkie potrzebne rzeczy i zabezpieczyłam panele przed ubrudzeniem. Wybrałam farbę w kolorze mahoniowego brązu, który ładnie komponował się z bielą ścian. Szybko naciągnęłam ulubione dresy, a w uszy wsadziłam słuchawki. Podgłosiłam telefon na full, aby zagłuszyć myśli i zabrałam się za malowanie komody. Poza czytaniem, pisaniem oraz angażowaniem się w przyszłą karierę dziennikarki, lubiłam pielęgnować w sobie zdolności artystyczne. Malowanie pozwalało wyciszyć umysł i uporządkować myśli. 

Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła godzina, co napawało mnie dumą, bo wyrobiłam się w połowę czasu, jaki zakładałam, że zajmie mi renowacja biurka i komody. Upłynęła dopiero jedna czwarta playlisty. Postanowiłam, że resztę farby, która została w pudełku, podaruję cioci i wujkowi. Pchnęłam nogą drzwi od pokoju, niosąc w rękach wiadro, gdy nagle zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową.

SwimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz