Wychodząc ze szkoły, błagałem w duchu żebym nigdzie nie zobaczył Majki z chłopakiem.
Na moje szczęście, była już sama. Czekała na mnie na schodach.
Gdy tylko usłyszała jak drzwi budynku otwierają się, szybko się podniosła.
- To jaki masz plan? -zapytałem gdy już szliśmy.
- Torturować. Zabić. Zakopać. Odkopać. Pokroić...
- Nie! - przerwałem jej. - Pytam, gdzie teraz idziemy?
Spojrzała na mnie z pod byka.
- Słuchaj, ty masz ostatnio jakieś problemy ze słuchem?
Zastanowiłem się nad odpowiedzią.
Chodzi jej o to, że od jakiegoś czasu jestem rozkojarzony. Tak?
- Być może - odpowiedziałem wreszcie.
- Tak myślałam - mruknęła.
Szybko zareagowałem.
- To nie myśl, bo nie wychodzi ci to najlepiej - zażartowałem.
Machnęła tylko ręką i głośno westchnęła.
- Sklep zoologiczny - odpowiedziała po chwili na moje wcześniej zadane pytanie.
Ta, no właśnie. Sklep zoologiczny. Ja bym jej bardziej radził udać się do poradni psychologicznej, bo ta dziewczyna ma nie po kolei w głowie.
~/.\~
Prosto po szkole odprowadziłem Majkę do domu. Pod same drzwi i nie odszedłem, dopóki nie zniknęła w środku.
I oto właśnie minął mi dobry humor. Za niecałe piętnaście minut, zaczyna się ten ''niezwykły'' obiad w towarzystwie nowego faceta mojej matki. Jakiś ułamek sekundy temu, dowiedziałem się, że ten facet ma syna, który jest w moim wieku i chodzi do mojej klasy. Zapowiada się niezła zabawa.
Matka nie chcę mi zdradzić jak ma na imię, bo to podobno niespodzianka. W mojej klasie nie ma żadnego porządnego chłopaka. Każdy jest gorszy od pozostałych. Wolał bym się psychicznie przygotować na ten szok.
- Tobiasz, zapomniałeś o szklankach - dobiegł mnie głos z kuchni.
- Przebieram koszulę.
Koszula. Jak ja uwielbiam nosić koszule. Poważnie. To uczucie, kiedy chcesz coś sięgnąć a ona opina ci wszystkie mięśnie, przez co czujesz się jakbyś był w kaftanie bezpieczeństwa. Albo czas, jaki trzeba poświęcić, żeby zapiąć te cholerne guziki. Nie wspomnę już o tym, kiedy coś ci się na nią wyleje i cały schemat się powtarza. Po prostu kocham te zakichane koszule.
Współczuje tylko facetom, którzy muszą nosić koszule codziennie w pracy.
Dzisiaj zostałem zmuszony ją włożyć. Moja kochana mamusia, wylała mi na nią sok. Za co obwinia oczywiście mnie, bo rzekomo jej nie zauważyłem. Ale ciężko jest uważać, kiedy obracam się w lewo i widzę jak ona niesie coś do salonu, a kiedy odwracam się w prawo, ona już wraca. Porusza się z prędkością światła.
Gdy po dziesięciu minutach (szukania, prasowania, układania i zapinania guzików) wyszedłem z pokoju, zabrzmiał dzwonek domowy.
Wzdrygnąłem się odrobinę.
- Tobiasz, szklanki! - przypomniała mi, poprawiając włosy przed lusterkiem w korytarzu. Zanim złapała jeszcze za klamkę, poprawiła swoją obcisłą granatową sukienkę.
Zdążyłem postawić szklanki na stole w salonie, a ona znowu wróciła do lusterka i na nowo zaczęła się poprawiać.
- Otwórz - przypomniałem gdy zabrzmiał kolejny dzwonek.
CZYTASZ
To tylko ja
Short StoryKażdy z nas ma jakiś sekret. Prawda? Jedni mają większy a inni mniejszy. Każdy coś ukrywa. Ja też mam taki sekret, o którym wiedzą tylko dwie osoby. Ona i on. Nie łatwo mi o tym mówić, a co dopiero przyznać się do tego. Ale pora wyrzucić to z siebie...