* 22 *

2.1K 151 97
                                    

Poranek nie wydawał się być tak miły jak miniona noc. Słońce odkryło to co księżyc próbował ukryć i zaraz po przebudzeniu Louisa dopadły wyrzuty sumienia. Obawy, których nie było, zagnieździły się w jego sercu wraz z lękiem, że tym razem stracił Harry'ego na dobre. Znał bruneta na tyle dobrze, by wiedzieć jak lekkomyślny on jest po alkoholu. To on był tym starszym i to on powinien był powstrzymać to zanim ich wczorajszy wieczór przerodził się w coś większego.

Obudził się jako pierwszy. Czuł ciężar nie tylko na sercu, ale również na ramieniu, gdzie spoczywała głowa Harry'ego, który wciąż w spokoju odpoczywał. Louis chciał mu się przyjrzeć, na nowo zapamiętać każdy szczegół na jego twarzy i ciele, na wypadek gdyby w przyszłości nie miał już takiej możliwości. Jednak niesforne loki skutecznie zakrywały całą jego twarz, więc szatyn musiał zadowolić się jedynie ciepłem jego ciała i zapachem. A i tyle wystarczyło, by zawładnąć jego zmysłami.

Powoli sięgnął po telefon, który leżał na półce obok i z bólem musiał stwierdzić, że dochodziła dopiero szósta. Liczył, że jest nieco później, jednak w takim wypadku wynikało, że nie spał za wiele tej nocy. Nie chciał budzić Harry'ego, przede wszystkim dlatego, by ten wyspał się, bo nikt nie wiedział jakie atrakcje czekały nich tego dnia. Drugim powodem była samolubność szatyna, który chciał przeciągnąć tą chwilę w nieskończoność.

Spojrzał w stronę okna i dostrzegł, że pada deszcz.Dziwne, że nie słyszał tego wcześniej. Domki nie miały grubych ścian, były bowiem one wykonane z drewna, dlatego trzeba było uważać, by nie rozmawiać za głośno, jeśli nie chciało się, by ktoś inny coś usłyszał. To dlatego minionej nocy Louis musiał pocałunkami uciszać jego jęki, bowiem gdyby Harry naprawdę się postarał to słyszeli by go również i po drugiej stronie wyspy.

Nie wiedział co robić do czasu, gdy Harry się nie obudzi. nie mógł się ruszyć, mimo że chciał, bo naprawdę potrzebował skorzystać z toalety. Jeśli jednak miał to zrobić za cenę snu bruneta to wolał zacisnąć pęcherz i skrzyżować nogi. By zająć czymś myśli postanowił napisać do Zayna. W ostatnim czasie dostał od niego kilka wiadomości o treści: " Harry jeszcze cię nie zabił?", "Jeśli się nie odezwiesz wyrzucę twoje roślinki". Louis był jednak zbyt zajęty Harrym i wszystkim tym co działo się wokół, że nie miał czasu na rozmowy z przyjacielem. Dlatego szósta nad ranem była idealną godziną do nadrobienia tego.

Ku zdziwieniu szatyna, wiadomość zwrotną otrzymał w przeciągu pięciu minut. Było to oczywiście zdjęcie środkowego palca Zayna, ale tego akurat się spodziewał. Liam mawiał, że Malik spędzał za dużo czasu w jego towarzystwie i przesiąkł Louisem.

Kiedy jednak Louis przeprosił za nie odpisywanie, a Zayn nazwał go kutasem, mogli przejść do spokojniejszej rozmowy, gdzie to głównie mulat opowiadał o tym co robił z Liamem przez ostatnie dni. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale szatyn stęsknił się za swoimi przyjaciółmi i nawet czytanie o ich codzienności przysprawiło mu wiele radości. Przede wszystkim jednak jego myśli odsunęły się od Harry'ego i zeszłej nocy, nieco go uspokajając.

Błogi spokój nie mógł trwać jednak wiecznie. Równo z momentem, kiedy odłożył telefon z powrotem na szafkę obok, głowa Harry'ego poruszyła się na jego ręce. Loki odsłoniły jego twarz, która teraz marszczyła się przez słońce, aż w końcu zielone oczy spojrzały prosto na niego.

Serce Louisa ponownie zamarło.

- Dzień dobry.

Harry niemal to wymruczał, przeciągając się lekko i na powrót zamykając oczy. Jednak tylko na chwilę, bowiem pare sekund później ponownie bacznie obserwował Louisa. Szatyn zaś kurczył się w sobie pod tym czujnym spojrzeniem, które tak właściwie nic mu nie mówiło. Nie potrafił odczytać czy Harry jest zły, przestraszony, a może nawet (chociaż szansa na to była niewielka) jest zadowolony.

A Piece Of Love ~ Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz