Louis stał w kuchni podziwiając swoje dzieło. Mimo, iż co tydzień do mieszkania przychodził ktoś, kto utrzymywał je we względnym porządku, ta kuchnia od lat nie była tak czysta. Dosłownie można było jeść z podłogi. Szatyn był tak zafiksowany na tym punkcie i skupiony na tym, by nie myśleć o tej całej sytuacji i Harrym, że nawet nie zauważył, że było już po dwudziestej drugiej. Westchnął sam do siebie. Od tej pory będzie nękał bruneta wiadomościami aż ten w końcu zgodzi się spotkać.
Kiedyś znał ten numer na pamięć i potrafił go wyrecytować nawet w nocy. Teraz był tylko ciągiem nic nie wartych liczb. Kiedyś Harry był dla niego ważny. Teraz był tylko środkiem do celu jakim było utarcie nosa Grimshawowi.
- Znalazłem! - krzyknał sam do siebie, kiedy upragniony przedmiot znalazł się w końcu w jego dłoni. Miał nadzieję, że będzie działał. Szybkę bowiem szpeciła rysa długa jak sam telefon, co było pamiątką po pewnej nocy, kiedy Louis upił się niemiłosiernie i chciał zrobić coś czego nie powinien. To było dwa tygodnie po rozstaniu, ale na całe szczęście zanim cokolwiek zrobił telefon zaliczył nieprzyjemne spotkanie z pobliską ścianą.
Stwierdził, że zacznie od teraz, ale zanim jednak udało mu się odblokować telefon, dostał przypomnienie o jutrzejszym spotkaniu z terapeutą po południu. Nikt nie wiedział o tym, że Louis chodzi tam przez prawie już pół roku. Szatyn sam nie wiedział, dlaczego dawno z tego nie zrezygnował.
Zaczęło się, kiedy potrzebował się wygadać po roztaniu. Na zewnątrz udawał twardego, ale w środku kłębiło się tyle sprzecznych uczuć, że miał wrażenie, że zaraz wybuchnie. Nie chciał obciążać tym Zayna i Liama, którzy poza tym przyjaźnili się również z Harrym. Nie mógłby kazać im wybierać stron lub postawić ich w niekomfortowej sytuacji.
Więc pewnej nocy, kiedy wyszedł do baru, by zdrowo się upić, poznał faceta, który jakby od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Albo wyczuł jego pieniądze, bo w końcu kto w Nowym Jorku nie potrzebuje terapeuty? Facet był miły, zabawny i wysłuchał wszystko to co Louis mu powiedział. Kiedy tamtej nocy wychodził z baru czuł się trzy razy letszy. Mężczyzna wcisnął mu też swoją wizytówkę, a kilka dni później Louis zawitał pod jego gabinetem.
Początkowo czuł się niezręcznie, ale tego właśnie było mu trzeba. Kogoś kto go wysłucha i na chłodno spojrzy na jego problemy. Teraz chodził tam raz na dwa tygodnie lub częściej jeśli Nick za bardzo podnosił jego ciśnienie.
Spotkania przestały dotyczyć Harry’ego może po dwóch lub trzech sesjach, chociaż Neil wciąż próbował do niego nawiązywać. Jednak szatyn miał dość problemów w pracy, by myśleć jeszcze o swoim byłym, który był po prostu kolejną kartą w jego historii, która teraz miała się świetnie.
**
- Jestem szczerze i mile zaskoczony Louis, że rozmawiamy o Harrym. Ostatnio unikałeś tego tematu.
Louis zmarszczył brwi słysząc słowa terapeuty. To nie była do końca prawda, no może faktycznie temat ich spotkań dotyczył Harry’ego ze dwa lub trzy razy na początku, ale to nie tak, że szatyn zaczął później tego unikać. Miał po prostu inne sprawy na głowie, które dostarczały mu stresu, a Styles stał się zamkniętym rozdziałem w jego życiu.
- Myślałem, że może coś mi doradzisz, czy to nie wlicza się w twoje usługi?
- Louis, czy zdajesz sobie sprawę jak absurdalny jest twój plan? Nie uważasz, że lepiej byłoby powiedzieć ojcu prawdę? Z tego co mi opowiadasz nie wydaje mi się, by twój były chłopak...wykazywał chęć utrzymywania kontaktu? - Powiedział, a raczej zapytał delikatnie.
Louis był jednym z jego cięższych pacjentów, ponieważ on nie chciał by ktoś mu pomógł.
- Styles zachowuje się niedojrzale, gdyby tylko pozwolił mi to wszystko wyjaśnić zobaczyłby też dobrą stronę tego pomysłu.
CZYTASZ
A Piece Of Love ~ Larry
FanficJak przekonać swojego byłego już chłopaka, by został twoim narzeczonym na dwa tygodnie? Albo Louis ma trzydzieści dwa lata i pracuje w firmie ojca. Wszystko w jego karierze idzie w jak najlepszym kierunku, dopóki prezes nie oznajmia synowi, że oczek...