* 3 *

2.1K 143 61
                                    

Kilka lat wcześniej

U Harry'ego i Louisa nic nie było zwyczajne. Poznali się w pewne bardzo deszczowe popołudnie, kiedy oboje wsiedli do jednej taksówki. Louis miał wtedy dwadzieścia sześć lat i bardzo ważne spotkanie biznesowe, na które był już całkowicie spóźniony. Był też cały przemoknięty, nie zjadł tamtego dnia jeszcze nic, a jego pies obsikał mu jego ulubione buty. Nie można go dlatego winić, że kiedy złapał za klamkę od samochodu i poczuł za sobą ciężar drugiej osoby, która próbowała ukraść mu taksówkę, nieco się zdenerwował i z podniesionym głosem wyjaśnił, że facet ma stąd spadać.

Nieważne jak piękne oczy by miał, to była jego taksówka.

- Słuchaj, nie mam czasu, po prostu weź następną taksówkę i stąd zjeżdżaj.

- A może to ty łaskawie się odsuniesz, skoro to ja byłem tu pierwszy. - Odezwał się tamten, chcąc brzmieć groźnie, ale Louis nie mógł brać go poważnie, kiedy ta cała kupa włosów przykleiła mu się do twarzy.

Chociaż było to też dla niego coś nowego. Większość swojego czasu spędzał w firmie i tam nikt się mu nie stawiał. Każdy myślał, że pochlebstwami uśle sobie drogę do awansu, skoro Louis był synem szefa. Nie zauważali, że stary poczciwy Tomlinson wymagał od swojego syna dużo więcej niż od zwykłych pracowników i urwie mu głowę, a następnie powiesi ją sobie nad kominkiem, jeśli nie pojawi się na tym spotkaniu za dwie minuty.

- Po prostu odpuść i weź sobie drugą taksówkę!

- Nie to ty... - Harry nie dokończył, gdyż kiedy oni się kłócili o to kto wsiądzie, ubiegła ich starsza kobieta z dwoma siatkami na zakupy, a taksówka odjechała zanim tak naprawdę się zorientowali.

- Świetnie to twoja wina. - Burknął Tomlinson dygocząc z zimna. Był taki mokry, że nie czuł, by miał na sobie ubrania.

- Jesteś dupkiem. - Mruknął jeszcze tamten zanim oboje rozeszli się w przeciwnych kierunkach.

Oczywiście Louis dotarł na spotkanie pół godziny po czasie, co wykorzystał oczywiście jego ukochany kuzyn. Kuzyn, który w tym momencie powinien być na płatnym urlopie gdzieś w ciepłych krajach, ale nie, on był zawsze tam, gdzie nikt go o to nie prosił. A na pewno nie Louis.

Dostał wtedy niezłą reprymendę od ojca, więc Zayn postanowił zabrać go do klubu wieczorem, by jakoś go pocieszyć. Louis od zawsze kochał swoją pracę, ale nie czuł satysfakcji przychodząc do firmy. Nie ważne jak bardzo się starał i jak ciężko pracował, jego zasługi nie były doceniane. Do tego spotkania przygotowywał się miesiąc! Pieprzony miesiąc i wszystko musiał popsuć jakiś dzieciak.

Chociaż trzeba było mu przyznać, że oczy miał piękne.

Do ich drugiego spotkania nie trzeba było długo czekać. Wyszedł wtedy z Zaynem na randkę.

Podwójną randkę, żeby nie było niedomówień. Malik poznał w internecie jakiegoś kolesia ( Louis dałby sobie rękę uciąć, że był to Grindr, ale ta pizda zakochała się w facecie, który miał być na jedną noc, lecz Zayn nie chciał przyznać mu racji - Louis wiedział swoje). W każdym razie był nieco spanikowany, więc zabrał ze sobą Louisa w roli przyzwoitki. Przyjaciel tego całego Liama był podobno gorący, więc w sumie co miał do stracenia?

Gdybyście tylko widzieli twarz szatyna, kiedy razem z Malikiem dotarli do restauracji. Z ciepłego uśmiechu na widok wybranka serca przyjaciela ( Liam był gorący) jego wzrok przeniósł się na chłopaka, który miał być jego dzisiejszą randką.

- A to jest Harry. - Przedstawił ich sobie Liam.

Razem z Zaynem byli w siebie tak zapatrzeni, że nie dostrzegli skrzywionych min swoich przyjaciół, którzy niechętnie zajęli miejsca naprzeciw siebie. Louis czuł się niekomfortowo,a to nie zdarzało mu się często. Przeważnie ociekał pewnością siebie, ale teraz czuł się jak idiota, kiedy przypomniał sobie jak nakrzyczał na tego chłopaka kilka dni temu. Próbował przyjrzeć mu się dyskretnie, kiedy tamten nie patrzył i musiał przyznać, że kiedy jego włosy były suche i wystylizowane wyglądał naprawdę całkiem kusząco.

Jego dyskretne studiowanie twarzy bruneta, nie było jednak aż tak dyskretne jak myślał, bo po chwili ten się odezwał:

- Nie gap się. - powiedział to na tyle głośno, by Louis usłyszał, lecz jednocześnie na tyle cicho, by siedząca obok para nie wyczuła napiętej atmosfery.

- Och przepraszam? Myślałem, że jestem na randce i wolno mi podziwiać takie widoki.

Harry prychnął uśmiechając się pobłażliwie.

- To nie jest prawdziwa randka, na taką nigdy bym z tobą nie poszedł

Wyzwanie przyjęte - pomyślał.

- Myślę, że stawiasz się za wysoko.

- Czyżby?

- Mhm, jesteś po prostu nieco kapryśny - kiedy to mówił zaczął się pochylać nad stołem i ściszać swój głos - bo widziałem cię kiedy byłeś mokry.

Styles zamrugał kilkakrotnie i spojrzał na mężczyznę z politowaniem. Liam zawsze umawiał go z kretynami.

- I to była właśnie odpowiedź dlaczego nie masz u mnie szans.

Oczywiście to nie była prawda, jak Harry zdążył się przekonać jakiś czas później. Louis był lepszym materiałem na chłopaka niż ktokolwiek mógł to sobie wyobrażać. Obaj mieli podobne charaktery, więc w ich związku nie brakowało kłótni, czy cichych dni, ponieważ obaj byli zbyt dumni, by przyznać temu drugiemu rację. Może właśnie dlatego to nie zadziałało na dłuższą metę. Byli zbyt podobni, by ze sobą wytrzymać. Któryś po prostu musiał pęknąć pierwszy.

Teraźniejszość

- Hej mamo, co u ciebie?

Harry uśmiechnął się czule słysząc głos rodzicielki. Kiedy wracał wieczorami do pustego domu, zmęczony po całym dniu pracy, te rozmowy telefoniczne były jednymi z nielicznych rzeczy, które sprawiały mu radość i przynosiły ukojenie.

- Dobrze, odwiedziłam dzisziaj Gemme, powinieneś do niej zadzwonić skarbie, tęskni za tobą.

- Tak wiem, zrobię to niedługo mamo, obiecuję.

- A co u ciebie synku, jak było w pracy?

- W porządku, miałem dzisiaj nie mały ruch, ale dałem sobie spokojnie radę. Jest trochę ciężej odkąd Becky urodziła bliźniaki, ale nie narzekam. - Zastanawiał się czy wspomnieć o Louisie. To Anne była osobą, która najbardziej wspierała go po rozstaniu. Nie rozumiała jak w ogóle do tego doszło. Traktowała Tomlinsona jak drugiego syna i nie przypuszczała, że to on sprawi, że będzie musiała poskładac serce Harry'ego od nowa w całość. A to nie było takie proste. W zasadzie brunet nie był pewien, czy jego serce kiedykolwiek jeszcze będzie takie samo jak kiedyś i będzie potrafiło pokochać kogoś tak mocno.

- Pozdrów ją ode mnie, kiedy będziesz się z nią widział i jej córeczki również.

- Tak zrobię mamo - uśmiechnął się, wpatrując w ruchliwą nowojorską ulicę. - Postaram się wpaść w weekend, dogadałem się i dostanę wcześniej wypłatę, więc jak przyjadę będziemy mogli...

- Mówiłam ci już, że nie chcę o tym słyszeć.

- Mamo

- Nie Harry, wszystko jest w porządku i dajemy sobie radę, a ty powinienieś oszczędzać i nie przejmować się tymi głupotami, naprawdę kochanie, wszystko będzie z nami w porządku.

Słyszę, że jesteś zmęczony skarbie. Zadzwoń do mnie jutro, a teraz połóż się już spać.

- Kocham cię, ale wrócimy jeszcze do tej rozmowy dobranoc.

- Dobranoc.

***

Ahhhh bo przecież to nie tak, że Harry i Louis mogli po prostu pojechać jedną taksówką...🤷‍♀️

Btw mam nadzieję, że nie przeszkadzają wam wstawki z przeszłości, bo będą się raczej często pojawiać XD

A Piece Of Love ~ Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz