Rok 2020, Seattle
Czarne chmury zebrały się nad Seattle, gdy na obrzeżach miasta pewien historyk ze łzami w oczach po raz kolejny przeżywał śmierć swoich ukochanych rodziców. Nigdy nikomu tego nie opowiadał, właściwie starał się wymazać te wspomnienia z pamięci, a w ostatnim czasie zbyt często musiał do nich wracać. Emily spokojnie słuchała, nie popędzała go, ani nie podważała wiarygodności jego słów.
— ... i nigdy nikomu o tym nie mówiłem, bo i tak zawsze mówili mu to samo — zakończył Terrence, drżącym głosem. — Wiem, że pewnie myślisz to, co ci wszyscy psycholodzy. Mój dziecięcy umysł próbował usprawiedliwić tragedię, ale tak nie było. Naprawdę widziałem tę kobietę.
— I myślisz, że to ona ich zabiła? — zapytała Emily ze spokojem w głosie, choć w umyśle jej wrzało. Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Z całego serca pragnęła uwierzyć w jego słowa, coraz bardziej czuła, że to wszystko się dzieje, choć nie potrafiła zrozumieć, jak to możliwe.
— Nie. Nie wiem, nie jestem pewien — wydukał, podnosząc głowę. — Widziałem ją już kilka razy i nigdy nic mi nie zrobiła. Dlaczego miałaby oszczędzić właśnie mnie?
— Nie wiem nawet — zaczęła mówić, rozglądając się po pokoju i dłużej zatrzymując wzrok na drzwiach do piwnicy — od czego zacząć. Co zrobić, aby to powstrzymać. Masz jakiś plan?
— Nie — przyznał szczerze.
— I trzymasz mordercze lustro w domu bez jakiegokolwiek planu? — zaśmiała się, choć czuła przerażenie. — Historycy są niby tacy nudni, tacy poukładani, a tu proszę!
Terrence uśmiechnął się delikatnie i chwycił jej dłoń, głaszcząc ją.
— Wierzysz mi? — zapytał z nadzieją.
— Staram się, Terrence. Pomogę ci, nie zostawię cię z tym samego, ale teraz muszę wrócić do domu, pomyśleć — przyznała, patrząc mu w oczy. — Odezwę się, obiecuję.
Kiwnął głową i puścił jej dłoń. Emily jednak przybliżyła się do niego i po prostu przytuliła. Z westchnieniem objął jej ciało i wtulił twarz w jej włosy.
— Dziękuję.
***
Terrence został sam z dziećmi i postanowił, że również da sobie odpocząć od tego wszystkiego. Musiał zająć się chłopcami, którzy przestawali powoli wierzyć w dziwne przypadki, które działy się w ich domu. Byli za młodzi, aby zdradzić im chociaż trochę prawdy. Poza tym czy cokolwiek, co tam się działo miało w sobie choć trochę prawdy? Taylor czuł się tak, jakby postradał umysł, a to wszystko działo się tylko w jego głowie.
— Tato, mama dzwoni! — powiedział radośnie Jerry, wskazując na telefon ojca, na którym pojawiło się zdjęcie jego byłej żony.
— Zaraz do was wracam i pogadacie z mamą, dobra? — zapytał, chwycił telefon i wyszedł na taras. Z niechęcią przesunął palcem po dotykowym ekranie i odebrał połączenie.
— Alice — przywitał się.
— Terrence, pamiętasz, że się rozwodzimy i za kilka dni mamy sprawę w sądzie, tak? — zapytała na wstępie.
Prychnął w myślach, a głowę odchylił w tył. Zazwyczaj miał więcej cierpliwości do tej kobiety, nawet jeśli między nimi nie było w porządku, jednak w tamtym momencie jego nerwy były na skraju wytrzymałości i ostatnim, czym chciał się przejmować to Alice.
— Jasne, w końcu to ja siedzę w Seattle z naszymi dziećmi, a ty jesteś na delegacji — syknął. — A może wcale i nie, co? Ponoć bliźniaki nie przepadają za twoim nowym kolegą.

CZYTASZ
Lustro
Mystery / ThrillerHistoryk, Terrence Taylor, odnajduje tajemnicze lustro, którego legendą zajmował się od lat. Nie był on jednak świadomy, jakie zagrożenie sprowadził na siebie i swoją rodzinę, a także tego, że w momencie znalezienia lustra jego dusza została stracon...