Rok 2020, Seattle
Powrót do domu kojarzył jak przez mgłę. Zbyt wiele myśli krążyło mu po głowie. Pamiętał, że stawił się na lotnisku i odbył całą mozolną przeprawę, aż w końcu znalazł się w samolocie, siedząc na niezbyt wygodnym fotelu i słuchając aż zbyt miłych stewardess. Wiedział, że wykonywały swoją pracę, a jednak go irytowały, bo pragnął przede wszystkim ciszy, świętego spokoju i szczerze nienawidził latać. Humoru nie poprawiała mu także postać Josepha, która mignęła mu między ludźmi na lotnisku — tym razem duch się do niego nie zbliżył, jedynie czuł jego czujne spojrzenie. Musiał także pamiętać o tym, że w Seattle od wczoraj czekała na niego przesyłka do odebrania. Wielka, śmiertelna paczka, której pragnął przez całe życie, a jak już ją dorwał to nie miał zielonego pojęcia, co z nią począć i gdzie schować. Marzył o tym, aby posiadać lustro i móc je badać. Przewrotny los sprawił jednak, że dostał je w momencie, w którym Tom i Jerry byli z nim. Nie mogło mu przejść przez głowę to, że bliźniaki mogliby znaleźć się w pobliżu lustra.
Jedno było pewne. Nie mógł iść najpierw do dzieci. Musiał zrobić coś z tą przeklętą przesyłką.
***
Kurz unosił się i wirował w powietrzu między cieniem a nikłym światłem, rzucanym przez starą lampę, której żarówka migała, prosząc o wymianę. Ściany pokryte były błotem, wilgocią i lekkim grzybem, więc oddawały nieprzyjemny zapach w pomieszczeniu, a samo miejsce było kompletnie puste.
Prawie.
Naprzeciwko drzwi stało potężne lustro, w którym odbijała się nicość upiornej piwnicy. Terrence stał w przejściu i podziwiał swoje dzieło. Wyniósł z tego miejsca każdą rzecz aż do gołych ścian i postawił lustro w centrum pomieszczenia. Inne śmieci pochował w drugim, mniejszym składziku. Piwnica wydawała się stereotypowym miejscem z horroru, jeśli chodziło o trzymanie nawiedzonych ustrojstw, ale Taylor musiał pamiętać, że miał w domu synów, a oni okropnie bali się piwnic. Drugą opcją był strych, na którym uwielbiali się bawić. Wybór w tej sytuacji był oczywisty. Mimo wszystko i tak czuł obawę przed tym, że dzieci zbliżą się do tego pomieszczenia. Rzucił ostatnie spojrzenie na demoniczny przedmiot i wyszedł, zamykając za sobą drzwi i zakładając kłódkę. Klucz schował do portfela, aby zawsze mieć go przy sobie.
Ruszył schodami w górę i opuścił mieszkanie. Odebranie lustra, powrót do domu oraz posprzątanie piwnicy zajęło mu wystarczająco dużo czasu. Z późnego wieczoru zrobił się ranek i zdołał z ogródka obok usłyszeć szczekanie Sponge, który przypomniał mu o tym, że czas najwyższy odebrać dzieci. Sprawnie pokonał odległość dzielącą go od drzwi Mary i zapukał.
— Już idę, już, już! — usłyszał serdeczny głos sąsiadki, a po chwili ujrzał jej twarz. Zauważył, że Mary wyglądała jakoś inaczej. Była bardziej promienna i wesoła. Jakby weekend z tymi diabłami dał jej mnóstwo radości.
— Terrence! — wykrzyknęła uradowana. — Ach, akurat na śniadanie, wchodź.
— Nie chcę robić kłopotu...
— Kłopot to będzie, jak się nie zgodzisz, bo się jedzenie zmarnuje. Właź — pośpieszyła go, a sama zniknęła w przedsionku. Terrence słyszał radosne rozmowy synów.
— Kto to taki? — zapytali równocześnie. Jak to na bliźniaków przystoi, Tom i Jerry dość często myśleli podobnie i robili identyczne rzeczy. Terrence uważał to początkowo za urocze, a z czasem przekonał się, że potrafiło być także irytujące.
— Cześć, chłopaki, tęskniliście? — zagaił do dzieci, wchodząc do kuchni.
Tom i Jerry siedzieli przy stole, a przed nimi stały wielkie kubki z kakaowym płynem. W całej kuchni pachniało jedzeniem i powidłami, z których znana była Mary wśród sąsiadów. Stała się dilerką najlepszych dżemów w okolicy i to za całkiem przystępną cenę.
![](https://img.wattpad.com/cover/231664853-288-k985374.jpg)
CZYTASZ
Lustro
Mystery / ThrillerHistoryk, Terrence Taylor, odnajduje tajemnicze lustro, którego legendą zajmował się od lat. Nie był on jednak świadomy, jakie zagrożenie sprowadził na siebie i swoją rodzinę, a także tego, że w momencie znalezienia lustra jego dusza została stracon...