Prolog

3.4K 164 38
                                    

-Dzień dobry!-zawołała nasza wychowawczyni, pani Julia White- Dzisiaj do waszej klasy dołączy nowy kolega. Mam nadzieje, że przyjmiecie go ciepło i wszyscy będziecie dla niego mili.-spojrzała na mnie.- Chłopak jest z niemiec, ale dobrze mówi po angielsku.

White zawsze trakowała nas jak małe dzieci. Wiadomo, ze na początku każdy będzie dla niego miły, a potem... Cóż, to zależy jaki on będzie. Jeśli będzie przystojny, nie będzie bardzo mądry, ale też nie głupi to go przyjmą jak swojego. Właśnie owy chłopak wszedł do klasy. Był... Wow. Delikatnie postawione do góry blond włosy, ciemne, prawie czarne oczy, jasna, ale nie za bardzo karnacja. Na idealnie prostym nosie miał okulary, ale nie wyglądał jak ''kujon''. Był bardzo przystojny. Przypominał mi piłkarza, Marco Reusa, ale to nie możliwe, żeby byli spokrewnieni.

-No, kochany, przedstaw się nowym kolegom i koleżankom.-powiedziała White. Taak, zdecydowanie traktuje nas jakbyśmy mieli po 7 lat.

-Uhm, cześć. Nazywam się Kendall Reus.-uśmeichnął się lekko. Ten uśmiech jest... O mój boże. Zachowuję się jak jakaś zakochana nastolatka. Nie jestem zakochaną nastolatką! Nawet nie lubię facetów! A szczególnie takich jak on! Czuję, że jest chamskim dupkiem próbującym przespać się ze wszystkim co się rusza. Ale to są tylko takie moje podejrzenia. A tak swoja drogą to miałem racje. Mówiłem, że przypomina mi piłkarza i jakimś cudem ma tak samo na nazwisko. Może są rodziną? Byłem tak zajęty myśleniem, że nie zauważyłem kiedy blondyn usiadł obok mnie. 

-Cześć, jak się nazywasz?-zapytał, znów się uśmiechnął.

-Eeeee ja?-zapytałem. I przy okazji zrobiłem z siebie idiotę.-Matthew Wood.

-Miło mi cię poznać, Matt.-jego uśmiech. Znowu.

-Matthew, nigdy Matt...-warknąłem, przewróciłem oczami. Próbowałem go ignorować, ale jego ciało... Chciałbym rzucić go na biurko nauczyciela, zedrzeć jego ciuchy i przerżnąć tak by krzyczał moje imię. Mówię serio. Chociaż nie! Nie mówię! Nie jestem jakimś pedałem! Coś się ze mną dzieje...

Na przerwie oczywiscie wszystkie laski z klasy łaziły za tym całym Kendallem. Niektórzy faceci też. Słyszałem jak Jacob pytał Kendalla czy jest rodziną z Marco, ale powiedział, że nie. Może to tylko zbierzność nazwisk... I twarzy... I faktu, że jest z niemiec tak samo jak Marco... Nie, oni muszą być rodziną! 

-Co się tak gapisz na tego nowego?-zapytała moja jedyna przyjaciółka siadając obok mnie. Chloe miała blond włosy, jasne oczy i uroczy usmiech. Była dosyć niska. A przynajmniej niższa ode mnie, ale ja też nie byłem zbyt wysoki.

-Ja? Nie gapię się na niego!-krzyknąłem, kilka osób na mnie spojrzało, w tym Kendall.

-Jak się nazywa?

-Kendall Reus, a co?-mruknąłem, wzruszyłem ramionami.

-Zarumieniłeś się.-przygryzła wargę żeby sie nie zaśmiać.-Czy tylko mi on okropnie przypomina Marco Reusa?

-Tak! Mi też!-powiedziałem. Zaczęliśmy sie śmiać nie dokońca wiedzac dlaczego.

Kilka godzin później siedziałem jak zwykle sam w ławce przed lekcja. Za około 10 minut miał przyjść facet od historii. Wyciągnąłem telefon i napisałem sms do Chloe żeby tutaj przyszła. Po chwili ktoś wszedł do klasy. Ale to nie była Chloe. To był Kendall.

-Cześć Matt!-uśmiechnął się do mnie, usiadł obok mnie w ławce.

-Cześć, Reus. Czemu nie usiądziesz w ławce z jedną ze swoich dziewczyn tylko mnie torturujesz?-zapytałem niechętnie.

-Matt, ja nie mam żadnej dziewczyny. W ogóle nie interesują mnie dziewczyny, jeśli wiesz o czym mówie...-zaśmiał się nerwowo.

-Taa... Kendall, czy ty jesteś spokrewniony z Marco Reusem? Wiesz, tym piłkarzem...-spojrzałem na niego. Jeśli kłamie zauważę to.

-Nie, nie jestem. Nie wiem dlaczego wszyscy mnie o to pytają... To, że mam tak na nazwisko to nie znaczy, że...

-Masz tak samo na nazwisko, jesteś do niego cholernie podobny, a do tego podobno pochodzisz z tego samego miasta co on.-przerwałem mu

-No wiem... Ale to tylko przypadek...-mruknął, znów zaśmiał się nerwowo.-Matt, może spotkamy się po szkole?

-Po co, Kendall?-zapytałem, uniosłem lekko brew.

-No ja... Strasznie niemiły jesteś, wiesz?! Chciałbym się z tobą spotkać, ponieważ chcę się zaprzyjaźnić!

-Ehhh, Kendall... No dobrze, niech ci będzie. Przyjdę do ciebie, okej?

-Yyy... Nie za bardzo... Ja...

-Przyjdę do ciebie. U mnie nie możemy się spotkać, na mieście też nie. Wiec musimy u ciebie, Reus...-w tym momencie zadzwonił dzwonek. Podczas lekcji Kendall dał mi karteczkę ze swoim adresem.

Po szkole, około godziny 17 poszedłem do Kendalla. Miał naprawdę ogromny dom. Prawie wille! Wchodziło się przez wielką bramę, szło kilkadziesiąt sekund, aż wreszcie doszło się do ogromnych, brązowych drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem, otworzył mi lokaj i wprowadził do środka. Powiedział, że Kendall za chwilę przyjdzie do mnie. Usiadłem na kanapie i czekałem. Po chwili usłyszałem znajomy głos. Bardzo podobny do głosu Kendalla, ale nie taki sam. 

-Cześć! Ty jesteś Matt, prawda? Kendall wiele o tobie mówił.-odwróciłem głowę w strone z której dobiegał głos i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Najprawdziwszy Marco Reus stał przedemną i uśmiechał się do mnie. Jego uśmiech był prawie tak uroczy jak Kendalla. Nagle chłopak wszedł do pokoju i stanął obok Marca. Na pierwszy rzut oka wyglądali jak dwie krople wody, ale tylko przez chwilę. Kendall był dużo niższy, miał okulary, ciemniejsze oczy i inny uśmiech. Ale równie uroczy. 

-Matthew, żyjesz?-zapytał z szerokim uśmiechem na ustach Kendall podchodząc do mnie.

-Ale... Mówiłeś, że nie jesteś spokrewniony z Marco...-powiedziałem, zrobiłem wściekłą minę. 

-Wiem, Matt, ale bałem się, że polubisz mnie tylko dlatego, że mam sławnego przyrodniego brata*...

-I tak cię nie lubię, Kendall...-warknąłem.

-Ale zgodziłeś się żeby tu przyjsc...-zachichotał uroczo i pocałował mnie w policzek. Pocałował  mnie w policzek. Jak on mógł?! 

-Daj mi spokój, Reus... Okłamałeś mnie. Nie myśl nawet o tym, żebym cie polubił...-warknąłem wstałem i poszedłem w stronę drzwi.

*Tak, tak, wiem, ze Marco nie ma brata, ma tylko dwie siostry.

lustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz