II. Małe rozczarowania

156 19 0
                                    

Mathilde omiotła wzrokiem salę, na której znajdowało się całkiem sporo ludzi. Patrzyła na nich ze sceny, chcąc ukryć się za mikrofonem. Tak, wciąż po tylu latach stresowała się śpiewając przed tłumem ludzi. Tym razem jednak usilnie wypatrywała Yvette, z którą umawiała się parę dni temu, że wpadnie na jej występ. Już miała zaczynać, a jej kochanki wciąż nie było. Ukłucie bólu, które na moment zagościło w jej wnętrzu, szybko musiała odsunąć na bok. Zaczęła śpiewać, zamykając przy tym oczy, aby nie musieć oglądać tych wszystkich gapiów.

Po występie zeszła ze sceny i udała się na tył baru, do swojej małej garderoby, aby przebrać się w wygodniejsze ubrania. Zdjęła buty na obcasie i rozmasowała obolałe stopy. Chciała zadzwonić do Yvette, aby dowiedzieć się dlaczego nie przyszła i czy wszystko w porządku, ale przypomniała sobie, że to nie pierwsza taka sytuacja. Zamaszystym ruchem wyciągnęła papierosa z pięknej, srebrnej papierośnicy, którą Yvette podarowała jej niespełna dwa tygodnie wcześniej, na urodziny.

- Tutaj schowała się nasza gwiazda! - usłyszała za sobą głos właściciela baru, a w lustrze spostrzegła jego czerwoną twarz - Klienci domagają się bisu - rozłożył ręce, jakby chciał tym gestem zakomunikować, że czuje się zakłopotany.

- Blaise - westchnęła, chcąc odmówić, ale później przypomniała sobie, że właściwie jest jej obojętne o której będzie w domu - Zaraz wyjdę - uśmiechnęła się ponuro.


Wróciła do domu grubo po drugiej w nocy. Jej krok był chwiejny, ponieważ kilku klientów postawiło jej drinki. Wygrzebała z torebki klucze do mieszkania i za trzecim razem dopiero udało jej się trafić w dziurkę od klucza.

- Kurwa - krzyknęła półgłosem, gdy klucze upadły na podłogę, a ona nie czując się na siłach musiała schylić się po nie.

Udało jej się w końcu wejść w głąb mieszkania i swoje kroki od razu skierowała do sypialni. Nawet nie miała siły się rozebrać, po prostu opadła ciężko na miękki materac.

- Mathilde - szepnęła Yvette, zaraz przy jej uchu. Zapaliła nocną lampkę tym samym sprawiając, że dziewczyna zamrugała kilka razy, oślepiona jego blaskiem - Która jest godzina?

- Późna - odparła oschle.

- Zdejmij z siebie te ubrania i...Czy ty jesteś pijana? - zapytała wyczuwając mocną woń alkoholu od brunetki.

- Jestem... trzeźwiutka jak niemowlę. Dziękuję, że dzisiaj przyszłaś na mój występ - wyrzuciła z siebie w końcu, nie zmieniając pozycji od początku ich rozmowy.

- Cholera! To było dzisiaj? Boże, skarbie... przepraszam. Wyleciało mi z głowy.

Mathilde obróciła się i wolno podniosła się na łokciach. Chciała zgromić partnerkę wzrokiem, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jedyne co pokazują jej oczy, to ile drinków dzisiaj w siebie wlała. Yvette pogłaskała ją po twarzy i chciała pocałować, ale ta odsunęła się i zeszła z materaca.

- Będę spać dzisiaj na kanapie - powiedziała na odchodnym, zabierając ze sobą koc i poduszkę.

- Mathilde! - krzyknęła za nią i poszła do salonu, gdzie dziewczyna zdejmowała z siebie kolejne części garderoby - Odbijemy to sobie - uśmiechnęła się i pomogła zdjąć jej buty i sweterek - Może jutro wpadnę do ciebie na występ?

- Jutro mam wolne - odpowiedziała, a przez twarz Yvette przebiegł cień zawodu.

- W porządku to innym raz...

- Nie musisz robić mi łaski - przerwała jej - Nie chcę jej.

- Nie robię ci łaski. Przestań zachowywać się jaj rozwydrzony gówniarz - jej ton stał się nagle ostry i nieprzyjemny - Dobrze wiesz, że mam teraz masę pracy przed końcem roku szkolnego.

- No tak... Zapomniałam, że tylko ty pracujesz, tylko ty masz dużo spraw na głowie - zaśmiała się cierpko, ale jej głos zaczął się łamać.

Yvette podnosząc się z kolan, lekkim ruchem odepchnęła od siebie nogi brunetki.

- Nie będę tak z tobą rozmawiać. Jak przejdą ci humorki to daj mi znać - zniknęła w ciemności, zostawiając Mathilde zupełnie samą.


Następny dzień przyniósł Mathilde ogromny ból głowy, spowodowany kacem i prawie całonocnym płaczem. Otwarła oczy w tej samej sekundzie, w której jasne promienie słońca przedarły się przez zasłony. Właściwie obudziła się już chwilę temu i od tego czasu nasłuchiwała jak Yvette krząta się po kuchni, robiąc zapewne śniadanie i kawę. Podniosła się ciężko z niewygodnej kanapy i przetarła dłonią zmęczoną i spuchniętą twarz.

- Chcesz kawy? - głos Yvette odbił się bolącym echem w jej głowie.

- Poproszę - odpowiedziała cicho.

Poszła do kuchni i w tej samej sekundzie Yvette podstawiła pod jej nos wodę i aspirynę.

- Na ból głowy - wyjaśniła.

Yvette spojrzała przelotnie na dziewczynę. Nawet mimo poczochranych włosów, zmrużonych oczu i alkoholowego oddechu, wciąż wyglądała pięknie. Często łapała się na tym, że Mathilde podoba jej się w każdej odsłonie - smutna i szczęśliwa, zła, przestraszona. Nie umiała się także na nią gniewać, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że tym razem wina nie leżała po stronie brunetki. Czuła się głupio z tym, że w nocy przerzuciła winę za swoje zapominalstwo i głupotę na partnerkę. Mathilde miała prawo być zła.

- Przepraszam - powiedziała nagle, upijając łyk kawy.

Mathilde podniosła jedną brew w geście zaskoczenia.

- Yvette - westchnęła - nie chodzi tylko o tę jedną sytuację. Cały czas traktujesz mnie jakby moje sprawy były mniej ważne od twoich. Starałam się to ignorować, ale wczoraj przelała się już czara goryczy. Jestem tym trochę zmęczona.

Kobieta przyciągnęła ją do siebie i wolno pocałowała w usta.

- Wiem, obiecuję że postaram się to zmienić - tym co najbardziej działało na Mathilde, niewątpliwie były pocałunki. Uśmiechnęła się do siebie, czując jak postawa brunetki się zmienia. Nie jest już sztywna i nieprzystępna, tylko rozluźniona i uległa.

- Muszę wziąć kąpiel - stwierdziła między coraz bardziej namiętnymi pocałunkami.

Yvette przytaknęła, ale nie wypuściła dziewczyny ze swoich ramion, tylko poprowadziła ją w stronę łazienki.

Napuściła ciepłej wody do wanny i zdjęła z siebie oraz Mathilde ubrania. Wchodząc do wanny, podała partnerce dłoń, którą ta mocno złapała. Usiadła między nogami Yvette i zjechała pocałunkami na jej szyję, a dłonią zaczęła delikatnie muskać jej pierś. Westchnęła nisko, czując jak obezwładnia ją pożądanie. Mathilde zjechała ustami do piersi ukochanej i wzięła w zęby w jej sutek, zaczynając go przygryzać i ssać. Nie pozostawała jej dłużna. Dłonią dotknęła kobiecości dziewczyny i leniwie zaczęła wykonywać posuwiste ruchy, aż w końcu, widząc, że Mathilde jest niezbyt wygodnie, wysunęła się spomiędzy jej nóg i posadziła ją na półce przy wannie, uprzednio odsuwając kosmetyki. Rozchyliła jej nogi i szybko wpiła się w nią ustami.

- Nie zatrzymuj się, błagam - jęknęła, odchylając głowę w tył i opierając ją na zimnej ścianie za sobą. Yvette uśmiechnęła się a jej język zaczął wykonywać szybkie i zdecydowane ruchy.

W końcu przez ciało młodszej z nich przeszła fala pożądania, która na moment odebrała jej zdolność oddychania i widzenia. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że mocno zaciska dłonie na włosach kochanki i rozluźniła uścisk.

- Wiesz, że seks nie zawsze wszystko naprawi? - zapytała cicho, spoglądając z góry na Yvette.

- Wiem, kochanie - oparła głowę o nogi dziewczyny i nagle dotarło do niej, coś co od dłuższego czasu skrzętnie starała się ukryć. Dotarło do niej, że nie była do końca przekonana czy seks jeszcze w ogóle da radę cokolwiek naprawić.

Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz