XII. Omega

230 20 19
                                    

Przegadały całą noc. Yvette opowiadała o Racheli, o tym jak ciężko było jej się pogodzić ze śmiercią ukochanej, później mówiła długo o Mathilde. Wspominała wszystkie cudowne chwile jakie z nią przeżyła. Babette słuchała uważnie, nie wchodząc siostrze w słowo. Dopiero, gdy na dworze zaczęło świtać zakończyły rozmowę. Jeszcze przy drzwiach Babette obróciła się w stronę siostry i cicho powiedziała:

– Powinnaś do niej zadzwonić - później zamknęła za sobą drzwi, nie czekając na odpowiedź.

Yvette położyła się do łóżka, ale mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Babette uświadomiła jej, że za rozpad ich związku nie ponosi winy jedna z nich, ale obie. Mathilde przez zdradę, której się dopuściła, a Yvette przez to, że nie potrafiła rozmawiać z ukochaną, że nigdy jej się nie zwierzała, rzadko kiedy też pokazywała, że ją kocha. Oczywiście Mathilde była winna bardziej, ale to co zrobiła wynikało raczej z frustracji związanej z zachowaniem Yvette. Zdrada nie była przyczyną, ale skutkiem. Dla kobiety uświadomienie sobie tego było nad wyraz satysfakcjonujące. Poczuła jak niewidzialny ciężar spada z jej ramion. Oczywiście dalej nie potrafiła wybaczyć Mathilde, ale nie była już taka wściekła na nią. Może Babette miała rację, że powinna za niedługo do niej zadzwonić, spotkać się i porozmawiać? Na razie chciała zasnąć, a gdy się obudzi pomyśli co ma zrobić.


Mathilde postanowiła zabrać z mieszkania Yvette resztę rzeczy, która ta spakowała kilka tygodni wcześniej do kartonu. Oczywiście najpierw zadzwoniła, ale nikt nie odebrał. W kolejnych dniach było to samo. Poszła więc do swojego byłego mieszkania i głośno zapukała. Obawiała się, że jej była partnerka mogła sobie coś zrobić. Czekała kilka minut pod drzwiami, a gdy nie otwarła, Mathilde użyła swojego zapasu kluczy i weszła do środka. Cisza, która panowała w domu była przerażająca. Ostrożnie stawiała kroki, nie wiedząc czego może się spodziewać. Serce miała w przełyku. Miała złe przeczucia, ale gdy obeszła całe mieszkanie, okazało się, że jest one kompletnie puste. Z szafy zniknęły rzeczy jej ukochanej, prąd i woda były wyłączone. Uciekła? Wróciła do zakonu? Przez głowę brunetki naraz przetoczyła się setka różnych myśli. Wyszła na klatkę schodową i zapukała do sąsiadów, może oni będą wiedzieli coś więcej?

– Dzień dobry - powiedziała Mathilde, uśmiechając się do starszego mężczyzny - Jestem przyjaciółką panny Lautier...

– Mieszkała tu pani - zauważył sąsiad i zmrużył oczy.

– Tak, a teraz szukam Yvette. Zostawiła jakąś informację gdzie się znajduje?

– Poprosiła tylko, żebym raz w tygodniu podlewał kwiaty - wzruszył niedbale ramionami.

– I nie mówiła gdzie wyjeżdża? - spojrzała na niego błagalnie.

Pokręcił głową w geście zaprzeczenia, a po chwili zamknął drzwi zostawiając Mathilde samą na korytarzu. Powinna pójść jeszcze do szkoły, w której Yvette pracuje, bo być może tam się dowie gdzie jej była partnerka obecnie się znajduje.

Poszła do sekretariatu i gdy już miała pytać się pani siedzącej za biurkiem o informacje na temat Yvette, do tego samego pomieszczenia weszła kobieta, która kiedyś zepsuła im randkę. Nie pamiętała tylko jej imienia.

– Przepraszam! - zawołała za kobietą, gdy ta wyszła z sekretariatu. Obróciła się szybko i lekko uśmiechnęła widząc kto do niej podbiega.

– Panno Huppert - skinęła głową.

– Szukam Yvette, czy pani wie gdzie ona jest? 

Kobieta zmarszczyła brwi i mocniej docisnęła do piersi dziennik.

– Nie mówiła ci, dziecko, gdzie jedzie? - była wyraźnie zmartwiona. Przekrzywiła głowę w prawą stronę i czekała na odpowiedź brunetki.

Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz