Mathilde postanowiła jeszcze raz porozmawiać z Yvette ponad tydzień później. Miała nadzieję, że tyle czasu wystarczyło kobiecie, aby ochłonęła. Nie spodziewała się niczego po tej rozmowie, właściwie szła do niej z nadzieją, że w ogóle wpuści ją do środka. Nie chciała otwierać swoim zapasem kluczy, więc głośno zapukała i czekała. Sekundy dłużyły się niemiłosiernie, ale w końcu usłyszała ruch po drugiej stronie i odetchnęła z ulgą. Yvette otwarła drzwi, będąc w opłakanym stanie. Miała potargane włosy i ubranie poplamione jedzeniem. W dodatku na kilometr było czuć od niej alkohol.
– Przyszłaś po swoje rzeczy? - zapytała niewyraźnie i nie poruszyła się ani o krok.
– Też - odparła cicho - Ale miałam nadzieję, że ze mną porozmawiasz.
Yvette zawahała się, ale ostatecznie przepuściła dziewczynę w drzwiach i poszła za nią do salonu.
Mathilde musiała przystanąć widząc bałagan, jaki znajdował się w salonie. Butelki i puszki po alkoholu walały się po ziemi, na stole leżały pety, a na meblach wisiały ubrania.
– Nie miałam czasu posprzątać - wyjaśniła i przeniosła górę ubrań z fotela na ziemię. Jej ruchy nie były zbyt skoordynowane, więc gdy chciała usiąść w fotelu, ledwo jej się to udało.
Mathilde była przerażona i zdawała sobie doskonale sprawę z tego kto jej winien takiego załamania Yvette.
– Przepraszam - zaczęła wolno brunetka, skupiając całą swoją uwagę na rąbku spódnicy - wiem, że to zapewne niczego nie zmieni, ale chcę żebyś wiedziała, że tego żałuję.
– Masz rację, to niczego nie zmieni - odpowiedziała i wyciągnęła z papierośnicy papierosa. Mathilde poczuła ukłucie w brzuchu a na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
– Wybaczysz mi kiedyś? - zapytała i dopiero teraz odważyła się spojrzeć na ukochaną.
Yvette zaciągnęła się papierosem i wypuściła dym prosto w twarz Mathilde. Nie mogła jej ulec, ale wiedziała, że jeśli dziewczyna dalej będzie patrzeć na nią tymi dużymi brązowymi oczami to tak się właśnie stanie.
– Potrzebuję czasu - ton jej głosu stał się głęboki, a postawa jej ciała wyraźnie się zmieniła.
– Czyli jest szansa, tak?
– Tego nie powiedziałam. Wiesz... widziałam się z Ginette i powiedziała mi kilka rzeczy, których nie potrafię jeszcze przetrawić. Nie, żebym cokolwiek w całej tej sprawie potrafiła...ale...
– Zerwałam z nią - przerwała jej szybko i znów spuściła wzrok.
Yvette jedynie kiwnęła głową i kontynuowała:
– Powiedziała mi, że to ty ją uwiodłaś, że uprawiałaś z nią seks w naszej sypialni...
– To nie tak... znaczy... Nie do końca... Ona... - co właściwie miała jej powiedzieć? Że nie potrafi nad sobą panować? Że dostała chwilowego zaćmienia umysłu? Przecież każda jedna próba wyjaśnienia byłaby coraz gorsza - Uprawiałam z nią seks w naszej sypialni - przyznała w końcu, czerwieniąc się i znów uciekając wzrokiem. Nie potrafiła spojrzeć w oczy Yvette. Bała się, że wyczyta z nich nienawiść, a tego by nie zniosła.
Yvette przeczesała dłonią włosy i wzięła ze stolika szklankę z brązową cieczą. Wypiła duszkiem jej zawartość i wstała dosyć nieporadnie, kierując kroki pod okno. Usłyszenie tego od Mathilde było jeszcze cięższe niż się spodziewała.
– Yvette - zaczęła znów po chwili, bacznie obserwując kobietę - Tak strasznie, strasznie cię za wszystko przep...
– Proszę idź już - wyszeptała wciąż patrząc na krajobraz za oknem. Na ludzi idących chodnikiem, na przejeżdżające samochody, na drzewa które wypuściły już pąki.
![](https://img.wattpad.com/cover/286703932-288-k896422.jpg)
CZYTASZ
Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]
RomanceKontynuacja „Dzieli nas habit" Minął rok odkąd los znów je połączył. Teraz ich związek przechodzi kryzys. Nie ma już tajemnicy, której mógłby strzec, nie ma niepokoju i strachu. Co więc im zostało? Yvette i Mathilde znów muszą stawić czoła światu...