Śnieg powoli się roztapiał, sprowadzając na ulicę Paryża pluchę i brud. Choć na dworze było już znacznie cieplej, każdy wciąż ubierał zimowe płaszcze i buty bojąc się, że zachoruje przez taką nagłą zmianę pogody. Kolejne dni jednak robiły się cieplejsze i coraz bardziej zbliżały ludzi do wiosny.
Dla Mathilde dni i tygodnie mijały na tyle szybko, że nawet nie zarejestrowała zmieniającej się pory roku. Dużo pracowała, skutecznie unikając spotkań z Yvette. Zazwyczaj się mijały, a gdy zdarzyło się, że miały wolne w tym samym czasie, każda z nich spędzała czas w innych pomieszczeniu. Mało ze sobą rozmawiały, choć obie starały się zachować jakieś minimalne pozory normalności. Dla Mathilde tak było wygodniej, bo nie musiała bać się, że Yvette w jakiś sposób odkryje prawdę. Dla blondynki zaś nie do zniesienia było to, że już nawet się ze sobą nie kłóciły. One po prostu przestały ze sobą rozmawiać. Spały w jednym łóżku, ale każda po swojej stronie, nie kochały się od miesięcy, nawet się nie dotykały. Czasem przez myśl przechodziło jej, że Mathilde ma kogoś innego, ale gdy tylko takie przypuszczenia ją nawiedzały starała się je od siebie odpędzić, tłumacząc sobie, że jej partnerka nie byłaby do tego zdolna.
Któregoś dnia jednak nie mogła zignorować tych natrętnych myśli i gdy Mathilde znów się spóźniała z pracy (a w ostatnich tygodniach zdarzało jej się to na tyle często, że Yvette zaczęła machać na to ręką), postanowiła przeszukać jej rzeczy. Biła się z myślami, czy aby na pewno postępuje dobrze, ale miała już serdecznie dość domysłów. Musiała się dowiedzieć.
Zaczęła od sypialni. Najpierw otwarła jej szafkę nocną, w której leżała tylko książka i paczka chusteczek higienicznych. Znów zaczęła mieć wyrzuty sumienia, że to robi. Odgoniła je jednak od siebie i zaczęła przeszukiwać szafę. Także nic ciekawego nie znalazła i w końcu zerknęła pod łóżko, gdzie leżało średniej wielkości pudełko po butach. Wyciągnęła je i szybko otwarła. Zauważyła jeden z listów od Ginette, który Mathilde dostała jeszcze w zeszłym roku, pod spodem leżał jednak kolejny. Czytała go i nie potrafiła uwierzyć, że już wtedy dziewczyna ją okłamała. Przecież mówiła, że się nie spotkają. Może to nic nie znaczyło, może po prostu nie chciała jej martwić, spotkały się raz i na tym się skończyło. Jednak na dnie pudełka leżała jeszcze bransoletka. Yvette wzięła ją do ręki i obejrzała z każdej strony. Czy dostała ją od Ginette? A może od kogoś w pracy, nie spodobała jej się i postanowiła ją włożyć między listy? Jej serce bardzo powoli zaczęło się rozpadać na miliony kawałków. Nie chciała wmawiać sobie czegoś co tak naprawdę nie ma miejsca, ale w jej głowie zaczął układać się pewien schemat.
– Kurwa - zaklęła głośno i wrzuciła z powrotem listy i bransoletkę do pudełka. To było za mało, aby porozmawiać na ten temat z Mathilde, aby o coś ją oskarżyć. Postanowiła jednak, że zacznie się jej jeszcze uważniej przyglądać.
Mijały kolejne godziny, a Mathilde wciąż nie wracała do domu. Zaczęła się martwić, że może coś się stało, miała jakiś wypadek...
Przestań układać sobie w głowie takie scenariusze - pomyślała i odpaliła drżącymi dłońmi papierosa.
W końcu usłyszała tak długo wyczekiwany szczęk otwieranego zamka. Przybrała na twarz pokerową minę i udała, że czyta książkę. Mathilde przemknęła od razu do kuchni, nawet nie witając się z Yvette.
– Długo cię nie było - zaczęła blondynka niby od niechcenia, ale w środku cała krzyczała.
– Jedna osoba w pracy miała urodziny i świętowaliśmy - odpowiedziała, a w jej głosie nie dało się dostrzec nuty kłamstwa. Zresztą nie miała nawet jak zweryfikować tych słów. Może to było kłamstwo, a może nie. Powinna jej powiedzieć o tym, że wie iż spotkała się z Ginette? Nie... nie chce jeszcze rzucać oskarżeniami.
CZYTASZ
Dzieli nas przepaść [ZAKOŃCZONE]
RomanceKontynuacja „Dzieli nas habit" Minął rok odkąd los znów je połączył. Teraz ich związek przechodzi kryzys. Nie ma już tajemnicy, której mógłby strzec, nie ma niepokoju i strachu. Co więc im zostało? Yvette i Mathilde znów muszą stawić czoła światu...