Obudziłam się dość wcześnie, rozejrzałam się po pokoju był on sporych rozmiarów. Na ścianach dominowała szarość a miejscami było widać moje stare rysunki, których nie dało się zakryć farbą. Pod ścianą stało podwójne łóżko z baldachimem, uwielbiałam je jak byłam mała, bo kiedy zasłaniałam kotary czułam się jak księżniczka zamknięta w wierzy. Po obu jego stronach były dwie pary drzwi jedne prowadzące do osobistej łazienki a drugie do mniejszej garderoby. Naprzeciwko łóżka stało biurko, nad którym poprzylepiałam szkice moich przyszłych obrazów, obok niego stała toaletka a w rogu pokoju było duże stojące lustro. Na wprost drzwi wejściowych było wyjście na balkon, na którym, kiedy pogoda dopisuje stawiam sztalugę i maluje. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na śpiącą obok mnie Raven po czym wygramoliłam się spod kołdry i wyszłam z pokoju.Weszłam do kuchni, która mieściła się w tylnej części domu tuż za jadalnią. Przy blacie kręciła się Sylvia, nasza gosposia. Jest dosyć krępej postury z ciemnymi oczami i zawszę mocno zawianym niskim kokiem z kasztanowych włosów. Odkąd pamiętam miałam ją przy sobie i mogłam na nią liczyć, pamiętam, jak byłam mała i rodzice wychodzili na spotkania zorganizowane dla fanów mojego taty albo na bankiet i bale a ja byłam za mała by na nie chodzić. W tedy byłam obrażona na cały świat i chowałam się w swoim pokoju. Po jakimś czasie Sylvia pukała w moje drzwi i kiedy je otwierałam jedyne co widziałam to tacka stojąca pod wejściem na której było ciepłe kakao z piankami i ciasteczka czekoladowe. To był jedyny sposób by mi w tamtym czasie poprawić humor. Dzięki tym wspomnieniom po raz pierwszy się dzisiaj uśmiechnęłam.
Usiadłam przy wyspie czekając aż mnie zauważ. Kiedy w końcu się odwróciła aż podskoczyła ze strachu. Po chwili by się uspokoić położyła rękę na szybko bijącym sercu.
-O boże panienko. Proszę mnie tak nie straszyć-mówiąc to zaczęła grozić mi palcem. A ja zaczęłam uśmiechać się jeszcze bardziej.
-Przepraszam, ale jestem głodna.
-No dobrze, co panience przygotować? - zapytała a po jej wcześniejszym szoku nie było już śladu.
-Ja poproszę naleśniki z czekoladą i herbatę a dla Raven owsiankę z owocami i koktajl truskawkowy.
-Już się robi. - odpowiedziała i zaczęła krzątać się po kuchni by jak najszybciej przyrządzić nam jedzenie.
-Gdzie są rodzice?
-Pani Fiero pojechała już do pracy a Pan Fiero jest w swoim gabinecie.
-A wiesz, kiedy mama wróci?
-Prawdopodobnie dopiero późnym wieczorem, ostatnio w firmie dużo się dzieje.
Kiedy wszystko było gotowe Sylvia podała mi tackę a ja zaczęłam kierowa się z powrotem do pokoju. Gdy do niego weszłam czarnowłosa już nie spała tylko przeglądała coś na telefonie.
-Mam jedzenie- powiedziałam zwracając na siebie jej uwagę. Podeszłam do łóżka i podałam jej śniadanie.
-W piątek jest impreza u tej nowej. - zaczęła mówić –zaprosiła całą szkołę, mimo że nikogo jeszcze nie zna.
-Startuje do drużyny Cheerleaderek, więc pewnie też zgłosi się do konkursu na królową balu, chce się podlizać uczniom, bo bez ich głosów nic nie zrobi- stwierdziłam obojętnie. To nie pierwszy raz, kiedy ktoś organizuje imprezę by podlizać się ludziom ze szkoły albo zaprasza tylko najpopularniejszych z nadzieją, że do nas dołączy. Choć zazwyczaj takimi osobami są pierwszaki które myślą, że zdobędą tą szkołę.
- To ma sens. To co wybieramy się?
- Miałabym przegapić taką okazję, w życiu- kiedy to powiedziałam, zobaczyłam jak na twarzy mojej przyjaciółki rodzi się uśmiech.
CZYTASZ
Queen of All
ActionDorośli pytają kiedy zamieniliśmy napoje gazowane na alkohol, lizaki na papierosy a cukierki na narkotyki. Ja chyba znam odpowiedź. Jest to dokładnie ten sam moment kiedy coś co powinno być piękne staje się toksyczne. Na przykład miłość. ~~~~ Wiem ż...