5.Maskotka

30 5 0
                                    




   Nadszedł w końcu tak przez wszystkich wyczekiwany piątek. Dla jednych to początek wielogodzinnych imprez i poniedziałkowego kaca, dla mnie czas zemsty. Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i rozczesałam palcami loki po czym wyszłam z pokoju zabierając torby, jedna z rzeczami do szkoły druga ze strojem na trening i zeszłam na dół. Dzisiaj jechałam do szkoły z Raven, bo po zajęciach miałyśmy razem u mnie przygotować się na imprezę u Audrey. Wyszłam przed dom a czarnowłosa już czekała na podjeździe w swoim czarnym jaguarze, podeszłam do niego wrzucając na tylne siedzenia torby i sama siadając na siedzeniu pasażera przywitałam się z dziewczyną buziakiem w policzek.

- Gotowa na ponowne zostanie kapitanem drużyny? - zażartowała odpalając samochód.

- Jak zawsze wice kapitanie- zaśmiałam się zapinając pasy po czym wyjechałyśmy na jezdnie kierując się do szkoły.

-Na pewno chcesz iść na ta imprezę? - rzuciła opierając łokieć o otwarte okno i odwracając głowę w moją stronę.

- A czemu miałabym nie iść?

-Nie wiem, oblała cię kawą na oczach całej szkoły a ty pokażesz się na jej imprezie jakby nigdy nic podbijając jej popularność w szkole.

-Przecież nie będę się chować jak tchórz po kątach tylko dla tego, że jakaś siksa nie zna swojego miejsca w hierarchii- odparłam i odpaliłam telefon, żeby poprzeglądać najnowsze informacje ze świata show biznesu.

-Racja, to nie w twoim styl. To co zamierzasz z nią zrobić? - spojrzałam na nią znad ekranu- nie patrz tak na mnie znam cię i wiem, że coś kombinujesz, jeżeli już czegoś nie wymyśliłaś.

Zgasiłam telefon i wygodniej usiadłam na siedzeniu zamykając oczy.

-To taka mała niespodziana- lekko się uśmiechnęłam- dowiesz się na treningu.

-Ale ty jesteś wiesz- odparła z naburmuszona miną jak u pięciolatka i uderzyła mnie lekko w ramie co spowodowało, że spojrzałam na nią i zaśmiałam się pod nosem.

Wjeżdżając na parking dziewczyna zaparkowała obok samochodów naszych przyjaciół, którzy stali przy swoich pojazdach czekając na nas, po czym wszyscy ruszyliśmy na apel. Po wykładzie dyrektora, który codziennie mówił o tym samym ruszyliśmy na nasze zajęcia, dzisiaj miałam cały dzień malarstwa, kończyliśmy obrazy, które zaczęliśmy dwa dni temu i na podstawnie nich mieli zdecydować o tym kto w tym półroczu zajmie się stworzeniem wystawy na kolejny semestr. Każda wystawa miała określony temat, który wybierał zwycięzca i była wywieszana w ratuszu by miasto mogło chwalić się jakiej to oni nie mają zdolnej młodzieży. Wygranym była osoba, której obraz zebrał najwięcej głosów, każdy obraz był podpisany jedynie cyfrą by nikt nie wygrał tylko dlatego że jest lubiany czy popularny a dla tego, że ma talent. Osoba wygrana ma przygotować pięć obrazów wyrażających jakąś wizje i zostaje zwolniony z zadani zaliczających przedmioty związane z profilem klasy, a na koniec semestru dostaje szóstkę. Coś takiego dawało też większą szansę na to, że to twoje obrazy będą na wystawie na koniec roku.

Kiedy weszłam do Sali od razu skierowałam się do swojej sztalugi i założyłam fartuch, który na niej wisiał. Kończyłam obraz, który kiedyś szkicowałam, dziewczyna biegnąca przez łąkę z rozwianymi włosami i w zwiewnej sukience. Mimo że nie widać jej twarz wydawała się spokojna i beztroska, jakby nigdy w życiu nie przytrafiło jej się coś złego, żyła chwilą i nie martwiła się przyszłością czy przeszłością. I to chciałam przekazać tym obrazem, że nie ważne co się stało nie warto rozpamiętywać tylko żyć chwilą jakby jutra już mało nie być, mimo że sama już tak nie potrafię. Zanim zdałam sobie sprawę z upływu czasu lekcja się skończyła a ja zdjęłam fartuch i przewiesiłam go przez sztalugę zbierając wszystkie pędzle by choć odrobinę je wyczyścić i zostawiając obraz na stojaku by farba mogła spokojnie wyschnąć. Po tym jak skończyłam zabrałam swoją torbę na spokojnie wychodząc z sali i ruszyłam na parking do auta Raven by zabrać nasze torby treningowe.

Queen of All Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz