Reszta dnia w szkole minęła w miarę spokojnie, biorąc pod uwagę co zrobiłam. Co chwile dostawałam słowa współczucia, że byłam z taką osobą albo pochwałę, że nie bałam się konsekwencji i że mimo wszystko to zrobiłam. Nauczyciele i dyrekcja albo była na tyle głupia, żeby nie dostrzec tak oczywistego mojego udziału w tym całym wydarzeniu albo byli zbyt zajęci i oburzeni tym co się stało na apelu, by zajmować się tym kto to wszystko zorganizował. No cóż, lepiej dla mnie, mniej zawracania głowy.Było już po osiemnastej, byłam strasznie zmęczona i obolała po treningu, jakaś laska kiedy robiliśmy piramidę upadła na moją rękę. Trenerka powiedziała, że miałam szczęście bo większość takich upadków kończy się złamaniem kończyny a ja miałam ją tylko obitą i skończy się na sporym siniaku.
Wyszłam na parking i chciałam jak najszybciej wrócić do domu, wyszłam jako ostatnia bo Raven śpieszyła się na jakąś kolacje rodzinną. Poza tym przyjechałam własnym samochodem, wiec nie musiała mnie podwozić.
Przed szkołą zauważyłam dalej w tym samym miejscu stojący samochód Aarona. Czy on nie ma nic lepszego do roboty, niż cały dzień stać przed cudzą szkołą?. Minęłam go i ruszyłam w stronę swojego auta, kiedy zza placów usłyszałam otwierające się drzwi i jego zachrypnięty głos.
-A ty dokąd?- zamkną drzwi od strony kierowcy i znowu oparł się o maskę .
-Do domu, jak normalna nastolatka po ciężkim dniu- stanęłam i odwróciłam się w jego stronę.
-Ale ty nie jesteś normalną nastolatką- prychnął.
-Ale czasem lubię udawać że tak jest- uśmiechnęłam się uroczo w jego stronę ale po chwili znowu przybrałam znudzony wyraz twarzy.- Czego chcesz?
-Chce cię gdzieś zabrać- rzucił ruszając w moja stronę.
-Chyba cię pogrzało- warknęłam oburzona.- Nigdzie z tobą nie jadę.
Już planowałam odwrócić się na piecie i ruszyć do swojego pojazdu, kiedy chłopak złapał mnie za nadwyrężoną rękę tak mocno, że aż syknęłam z bólu.
-Albo wsiądasz do tego samochodu po dobroci albo zaciągnę cię do niego siłą, wybieraj- warknął przez zaciśnięte zęby. Oho ktoś nam się tu zaczął denerwować.
-Albo mnie puścisz albo zacznę krzyczeć że jesteś gwałcicielem. W szkole jest woźny więc pewnie przybiegnie tu w ciągu trzech minut, wybieraj- syknęłam do niego i chyba zauważył że mówię serio bo powoli puścił moją rękę.- Nie pogrywaj sobie ze mną, jesteś na moim terenie więc bądź ostrożny.
Przez chwilę patrzył na mnie chyba zastanawiając się co powiedzieć, i chyba znalazł słowa bo odezwał się już spokojniej.
-To może zrobimy tak- odparł zaplatając sobie ręce na klatkę piersiową.-Pojedziemy twoim samochodem, ty będziesz prowadzić a ja tylko mówił gdzie skręcić.
-To jakaś mowa forma porwania czy jak?- Prychnęłam i bez chwili zastanowienia odwróciłam się i szybszym krokiem ruszyłam w stronę mojego pojazdu.
Chyba się poddał bo stał w milczeniu i nie ruszył ani o centymetr ze swojego wcześniejszego miejsca. Wsadziłam swoje torby na tylne siedzenie i usiadłam za kierownicą, wykręciłam by wyjechać z parkingu i kiedy już jechałam do głównej bramy ciemnowłosy wyskoczył mi przed maskę. Czyli jednak jeszcze chce walczyć. Uchyliłam lekko okno z mojej strony.
-Rozum straciłeś?- Krzyknęłam w jego stronę- Mogłam cię przejechać a uwierz mi nie chce mieć jeszcze zabójstwa na sumieniu.
-Przynajmniej zwróciłaś na mnie uwagę. Jeszcze nie skończyłem z tobą rozmawiać- Powiedział uśmiechnięty opierając się rękami o maskę i pochylił się trochę w moją stronę.
CZYTASZ
Queen of All
ActionDorośli pytają kiedy zamieniliśmy napoje gazowane na alkohol, lizaki na papierosy a cukierki na narkotyki. Ja chyba znam odpowiedź. Jest to dokładnie ten sam moment kiedy coś co powinno być piękne staje się toksyczne. Na przykład miłość. ~~~~ Wiem ż...