Patrzyłam jak kamienie na moim palcu odbijają światło wpadające przez zasłony do mojego pokoju. Dalej nie wiedziałam czy dobrze wybrałam i co tak naprawdę mam teraz robić. Wszystko wydawało się takie nijakie i mętne. Nadal nie dowierzałam jak moje życie zmieniło się w ciągu trzech miesięcy. Jedynym pocieszeniem teraz stał się, że Raven jest już przytomna.Powoli zjechałam wzrokiem na czerwone szramy na moich przedramionach, rozmieszczonych w równych odstępach.
-Kurwa- szepnęłam i potarłam twarz by choć trochę się otrzeźwić, gdy dźwięk budzika wypełnił całe pomieszczenie. Czas zacząć kolejny dzień w tym pierdolniku. Jeżeli wcześniej myślałam, że niżej nie upadnę, to teraz byłam w miejscu, do którego nawet sam diabeł boi się zejść.
Wstałam z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam do łazienki walcząc sama ze sobą o kolejny krok i by nie spuszczać wzroku z drzwi łazienkowych, żeby przypadkiem nie spojrzeć na komodę. A konkretnie na dwa pudełeczka, z których jedno dalej było zamknięte. Czułam fizyczny ból na samą myśl, że obydwa dalej tam są, i tylko jeden diament obiecywał mi trochę bardziej wyrazistą wizję więzienia.
Pod prysznicem spędziłam zdecydowanie zbyt dużo czasu. Zawsze, gdy zamykałam oczy zamiast ciemności widziałam zimy spokój matki i odpychającą niechęć, którą do mnie pałała. Jednak nie ona była najgorsza w ciemności. Gdybym zamknęła oczy jeszcze choć na chwilę, znowu poczułabym ten rozrywający ból wbijających się w moje ciało ostrzy i to przerażające wygłodniałe wycie.
Wypadłam z kabiny jak poparzona o mało co nie upadając z dość sporą siłą na podłogę. Czułam jakbym traciła zmysły, byłam jak zawieszona między rzeczywistością matki a fikcją własnych koszarów. A najgorsze jest to, że nie byłam pewna, które z tych dwóch światów jest dla mnie bezpieczniejsze. Realna chęć przypodobania się matce i zobaczeniu w jej oczach miłości, którą można było zobaczyć tylko gdy patrzyła na Erika i psychiczny ból świadomości, że nigdy to się nie stanie, czy przerażające wytwory mojej podświadomości i jak najbardziej realny ból spowodowany tym, że nie jestem w stanie przed nim uciec?
Przez szum wody zaczął przebijać się kolejny irytujący dźwięk. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i doszło do mnie, że przez cały czas siedziałam na ziemi wpatrując się we własne odbicie w szybie prysznicowej. Nie chciałam spoglądać na własne dłonie, ale byłam świadoma jak bardzo się trzęsły jak również tego, że mokre są nie tylko od wody. Brzęczenie na chwilę ustało, lecz ta cisza nie potrwała zbyt długo, ponieważ rozbrzmiało ponownie jakby ze zdwojoną siłą.
Walcząc z własnym ciałem podniosłam się, zakręciłam wodę i narzuciłam na siebie szlafrok wchodząc do pokoju szukając źródła tego cholernego dźwięku. Okazał się nim być mój telefon, dzwonił Kieran. Policzyłam w głowie do pięciu zanim odebrałam, by choć sprawiać wrażenie stabilnej osoby.
-Co tam? - bardziej westchnęłam niż rzeczywiście wypowiedziałam te słowa.
-Wszystko w porządku? - wydawał się zmartwiony. Prawie uwierzyłam że naprawdę się martwi.
-Tak- odparłam trochę za szybko, starając się odsunąć od siebie wszystkie myśli.
-Uznajmy, że ci wierzę- zaciągnął się czymś i miałam ogromną nadzieje, że był to tylko papieros.
-Po co dzwonisz?
-Tak po prostu- rzucił melancholijnie na co ja przewróciłam oczami. Nigdy nie dzwonił tak po prostu.
-Uznajmy, że ci wierzę- odparłam z przekorą.
-Przed szkołą jest stado dziennikarzy. - Powiedział to jakby od niechcenia a mnie zmroziło krew w żyłach. Nie miałam z nimi zbyt dobrych wspomnień.
CZYTASZ
Queen of All
ActionDorośli pytają kiedy zamieniliśmy napoje gazowane na alkohol, lizaki na papierosy a cukierki na narkotyki. Ja chyba znam odpowiedź. Jest to dokładnie ten sam moment kiedy coś co powinno być piękne staje się toksyczne. Na przykład miłość. ~~~~ Wiem ż...