Toledo.
Paola kochała to miasto, jak i kochała całą Hiszpanię, a bycie w niej ponownie wydawało się wręcz surrealistyczne. Nie mogła przyzwyczaić się do tego, że wszyscy rozmawiali w jej ojczystym języku, że gdzieniegdzie pachniało jej ukochanym jedzeniem, że z daleka widziała znajomą rzekę Tajo, i że było znacznie cieplej niż w Anglii. Zrozumiała wtedy, że w Wielkiej Brytanii siedziała już naprawdę długo... Zamiast od razu udać się do swojego domu, przeszła specjalnie dłuższą drogą po mugolskich ulicach rodzinnego miasta, by wszystko sobie przypomnieć, zobaczyć, co się zmieniło...
Wyjazd do Hiszpanii wydawał się jej wtedy najbardziej odpowiednią decyzją. Jeszcze tego samego dnia, gdy rozmawiała z Poliną pospiesznie się spakowała, kupiła bilet i następnego ranka wyruszyła magicznym pociągiem z Londynu prosto do Barcelony, gdzie znajdował się główny magiczny dworzec Hiszpanii.
Po krótkiej wycieczce po ulicach Toledo, Paola deportowała się nieco dalej od centrum pod zapierający dech w piersiach budynek - posiadłość rodziny Del Toro.
Był naprawdę ogromny, krwistoczerwony, z wieloma ozdobnymi elementami, które były złotawe. Największe wrażenie wywierał jednak ogród, a zwłaszcza fikuśnie przystrzyżone krzaki i drzewa, posadzone w równych, symetrycznych rzędach po obu stronach.
- Dom, słodki dom - mruknęła Paola sama do siebie, przechodząc przez żelazną bramę, która ją rozpoznała. Zupełnie nie wiedziała, czego spodziewać się za potężnymi, czarnymi drzwiami z wygrawerowanym nań bykiem, jednak starała się myśleć pozytywnie.
Choć drzwi też rozpoznałyby ją i wpuściły do środka bez zapytania, wolała zapukać. Chciała mieć tę przewagę, że będzie wiedziała, kiedy zobaczy rodziców, dlatego poprawiła torbę na swoim ramieniu, a następnie stuknęła kilkukrotnie złotą kołatką, która jednocześnie była kolczykiem wizerunku byka.
Drzwi otworzyły się delikatnie, a oczom Paoli ukazała się kobieta w fartuchu z krótkimi, rudymi włosami. Wyglądała na zupełnie zaskoczoną pojawieniem się młodej dziewczyny, jednak na jej widok otworzyła drzwi jeszcze szerzej.
- O! Señorita Del Toro...
- Buenos días, Camila - powiedziała Paola, uśmiechając się do wiernej służącej, która od lat zajmowała się posiadłością. - Dobrze cię znowu widzieć. Są moi rodzice?
- Si, si... Doña Fabiana! - zawołała Camila od razu, otwierając drzwi na oścież, by wpuścić Paolę do środka.
Potężny, czerwono-brązowy hol przywitał dziewczynę, która patrzyła na niego z nostalgią, krocząc przed siebie po kolorowej terakocie. Znalazła się pomiędzy dwoma klatkami schodowymi, nad którymi znajdował się balkon.
Paola najpierw usłyszała stukot obcasów, a później ujrzała ją: piękną, dojrzałą kobietę z kruczoczarnymi włosami upięty w koka - swoją matkę, Fabianę.
- Co się stało, Cami... Paola! - zawołała na widok córki, po czym przyspieszyła kroku, by znaleźć się przy niej jak najszybciej.
- Cześć, mamá - odparła Paola z małym uśmiechem, widząc, jak jej matka w długiej, bordowej sukni i obcasach bez problemu schodzi po schodach. Gdy usłyszała jej głos, od razu zrobiło się jej jakoś cieplej na sercu; nie widziała jej od miesięcy.
- Och, kochanie, wreszcie do nas zajrzałaś - powiedziała Fabiana, rozkładając ręce, by delikatnie przytulić córkę. - Tak się cieszę! Nic nie mówiłaś...
- To była dość... Spontaniczna decyzja - wyjaśniła Paola, wciąż jeszcze bojąc się wchodzić w szczegóły.
- Moja krew. - Fabiana objęła córkę ramieniem. - Chodź, ojciec jest w salonie - dodała, prowadząc ją w prawo.
CZYTASZ
Nadgryziony Pierniczek • Blaise Zabini
Fanfiction🎄Co może się stać, gdy pewnej zimowej nocy piekną dziewczynę rzuca narzeczony, a osamotniony chłopak postanawia zapić swoje smutki w ognistej whiskey przegryzionej piernikami? Blaise Zabini będzie miał okazję się przekonać.