49🎄

1.9K 292 46
                                    

- I w co ja mam się ubrać do tych twoich Malfoyów? - mówiła Paola, kiedy już dwa dni później ona i Blaise zdecydowali, że odwiedzą przyjaciół Zabiniego. Poinformował o tym wcześniej Aurorę, a ona zapowiedziała wyśmienitą kolację, więc pozostawało się już tylko pojawić. Blaise poniekąd nie mógł się doczekać, aż pokaże Draco, kogo miał teraz u swojego boku - uważał, że Paola była kimś, kim warto było się chwalić.

- Nie wiem, na ile mogę zluzować, a na ile się pilnować jak przy mojej rodzinie... - mówiła Paola, przeglądając swoje sukienki, które od jakiegoś czasu znajdowały się w szafie Blaise'a.

- We wszystkim ci dobrze - zapewniał Zabini, który miał na sobie, tradycyjnie, czarną koszulę i spodnie w tym samym kolorze.

- Nie pomagasz. - Przewróciła oczami. - Mam się odstawić całkiem czy w zwykłe ciuchy do znajomych?

- Ta twoja czarna sukienka będzie świetna. Będziemy pod kolor.

- Aj, ty to jak coś powiesz... Dobrze. Czarna sukienka.

Tak też Paola w czarnej sukience, rozpuszczonych, wyprostowanych włosach i ze swoją nową, złotą bransoletką stanęła ostatecznie przed Blaisem czekającym na nią w salonie.

- Idziemy?

Zabiniemu opadła szczęka.

- O... W prostych włosach cię jeszcze nie widziałem... - powiedział, ze szczerym podziwem patrząc na kruczoczarne, lśniące pasma jej włosach, pierwszy raz pozbawione naturalnego skrętu.

Paola tylko uśmiechnęła się szelmowsko, bawiąc się jednym kosmykiem pomiędzy palcami.

- Jeszcze wiele nie widziałeś, Zabini. - Podeszła do niego, by poklepać go po policzku. - Ale dojdziemy do tego. Chodź już, bo się przecież nie spóźnimy.

- Myślę, że Draco i Aurora mają to w głębokim poważaniu - stwierdził Zabini, na co jego dziewczyna tylko przewróciła oczami, po czym złapała go za rękę, by wyciągnąć go z kanapy, na której siedział.

Chwilę później stali już przed żelazną bramą dworu Malfoyów, potężnego, choć ponurego budynku z jeszcze większym ogrodem. Paola nie wątpiła, że wiosną czy latem wyglądał wspaniale, ale wtedy wydawał się raczej smutny.

- Robi wrażenie, co? - zapytał Blaise, na co dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Zabini, ja też się wychowałam w posiadłości, przypomnę. O wiele weselszej do tego. - Jeszcze raz rzuciła okiem na budynek, wzdrygając się. - Także pierwszy lepszy arystokracki dworek nie sprawi, że padnę na kolana.

- Och, gadasz jak Malfoy, dogadacie się...

- Jeszcze zazdrosny będziesz - powiedziała niewzruszona Paola, przez co Blaise spojrzał na nią ze zdradą w oczach.

Wtem brama zniknęła na moment, dając im wejść do ogrodu i przejść długą ścieżką do masywnych, czarnych drzwi. Paola aż zdziwiła się, jak najwyraźniej samymi rękami otworzyła je chuda blondynka w granatowej sukience.

- No jesteście, idealnie na czas! - powiedziała radośnie, a tuż zza niej wyłonił się blady, wyższy od niej chłopak, również blondyn. Gdy Paola tak na nich patrzyła, miała trochę wrażenie, że wyglądali jak rodzeństwo.

- No cześć - powiedział, jak zasumowała, Draco, o którym tyle się nasłuchała.

- Paola, tak? - Dziewczyna natychmiast wyszła przed drzwi, by uścisnąć dłoń brunetki. - Nie mogłam się doczekać, aż cię poznam.

- A ty Aurora, prawda? - odpowiedziała Paola, ściskając jej dłoń.

- Ja też nie mogłem się doczekać - wtrącił Draco, który również przesunął się do przodu, by się przywitać. - Zabiniego to mało kto zadowala. Draco Malfoy.

- I kto to mówi? - syknął Blaise, mrużąc oczy, przez co obie kobiety natychmiast wymieniły spojrzenia.

- To będzie ciekawa kolacja - stwierdziła Paola cicho.

- Z tymi dwoma to normalne - powiedziała Aurora głośno. - Ale muszę się chyba przyzwyczajać, jak się zgodziłam wyjść za tego jednego. - Pacnęła Draco w głowę, co najwyraźniej mu się nie spodobało, bo rozbawiło Blaise'a. - Wchodźcie, już zaraz wszystko będzie gotowe.

Tak też zrobili, a Paola prędko uznała, że dwór w środku robił znacznie większe wrażenie niż na zewnątrz. Podłoga holu była ciemna i marmurowa, lśniła na tyle, że prawie mogła się w niej przeglądać. S chody wyłożone ciemnymi dywanami znajdowały się po lewej i prawej stronie, a pomiędzy nimi wisiał wielki, czarny żyrandol, zwieńczający to wszystko.

W bardzo podobnym stylu urządzona została jadalnia po lewej stronie holu, do której Aurora ich zaprowadziła. Sama zniknęła za kolejnymi drzwiami gdzieś w kuchni, podczas gdy pozostała trójka usiadła przy ciemnym stole - Paola z Blaisem po jednej stronie, a Draco naprzeciwko nich.

- Nawet nie wiesz, ile o tobie się nasłuchaliśmy... - zaczął Draco, ale Blaise od razu mu przerwał:

- Jeśli próbujesz zniechęcić do mnie Paolę, Draco, to ci się nie uda. Spotkała już Notta.

Malfoy chciał się odgryźć, ale nie zdążył, bo Aurora wróciła do pomieszczenia i różdżką w kilka chwil nałożyła wszystkim jedzenie. Ku zdziwieniu Paoli, która poza kuchnią Llian miała raczej złe skojarzenia z jedzeniem w Wielkiej Brytanii, wszystko pachniało naprawdę smacznie.

- Malfoy, co tak siedzisz? - skarciła go, zajmując miejsce obok niego. - Miałeś przynieść wino.

Blaise zaśmiał się ponownie, a Draco za to spiorunował go wzrokiem, lecz ostatecznie wyszedł po wino.

- Piękną masz sukienkę - powiedziała Aurora w stronę Paoli, która od razu pomyślała, że blondynka miała dobry gust.

- A ty naszyjnik - odparła od razu, szczerze zafascynowana srebrnym wężem, który zwisał z szyi jej rozmówczyni.

Blaise o mało nie zakrztusił się własną śliną, gdy to usłyszał.

- Dziękuję. Prezent od mojego przyszłego męża - wyjaśniła Aurora, na co Blaise odchrząknął głośno, czym ściągnął na siebie zdezorientowane spojrzenie obu kobiet.

- No, trochę wam to zajęło - powiedział Blaise w celu zmiany tematu.

- A gdzie nam się spieszyło? - odgryzła się Aurora.

- Blaise jest bardzo niecierpliwy, cóż powiedzieć - wtrąciła Paola, rozbawiając dziewczynę, ale zdecydowanie nie Zabiniego.

Po chwili Draco wrócił z winem, a gdy nalał wszystkim przy stole po kieliszku, każdy mógł zabrać się za mięso i sałatkę przygotowane przez Aurorę. Ona i Paola zdawały się czuć się najswobodniej w tamtej sytuacji, od razu znajdując wspólny język.

- Jesteś z Hiszpanii, prawda?

- Tak, konkretnie z Toledo - wyjaśniła. - I mamy w sumie wiele wspólnego. Moja rodzina też jest stara, czystokrwista i takie tam... No i w Toledo też mamy podobną posiadłość, choć zdecydowanie jaśniejszą.

- Szkoda, Zabini zawsze gustował w mrokach... - wycedził Draco, a Blaise westchnął. Niby wiedział, że tak to będzie wyglądać, a jednak się łudził...

- Zupełnie tak jak ty, a Aurora jednak jest blondynką.

- Wyobraź sobie, Paola - zaczęła Aurora głośno, by przekrzyczeć potencjalne kolejne słowa któregokolwiek z mężczyzn - że oni tak od kilkunastu lat już.

- Wyobrażam sobie, mam kilkunastu kuzynów w różnym wieku. - Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Obawiam się, że mężczyźni z tego nie wyrastają.

- Ja sobie wypraszam. - Blaise uniósł jedną rękę. - To Malfoy musiał dojrzewać jak ser pleśniowy, żeby się w ogóle oświadczyć.

- A kiedy niby ty zamierzasz się oświadczyć, Zabini?

Na to pytanie Paola nieco się speszyła, bo choć było to tylko przyjacielskie dogryzanie sobie nawzajem, to jednak w dużej mierze dotyczyło właśnie jej. Z jednej strony oświadczyny w tamtej chwili wydawały się absolutnie absurdalnym konceptem, a z drugiej oni robili już takie rzeczy, że czy rzeczywiście były tak odległe?

- Na pewno szybciej niż ty. Ja mógłbym nawet dzisiaj - zadeklarował Blaise.

Paolę wbiło w siedzenie.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz