41🎄

2.3K 367 70
                                    

Paola leżała na skraju wyspy kuchennej i oddychała ciężko, podczas gdy Blaise stał nad nią, również z trudem łapiąc powietrze. Gdy dziewczyna się nieco uspokoiła, podniosła się do pozycji siedzącej, naciągając swoją sukienkę w dół i śmiejąc się w głos.

- I co? Dobre pierniki? - zapytała, upewniając się, że jej ciało wciąż nimi pachniało.

Usłyszawszy to, Blaise nachylił się i pocałował ją za uchem.

- Spełniłaś jedną z moich fantazji - wyszeptał, przyprawiając Paolę o dreszcze.

Dziewczyna uśmiechnęła się z satysfakcją, a następnie położyła dłonie na jego ramionach.

- Tak? A masz jeszcze jakieś? To zobaczymy, co da się zrobić. - Pocałowała go ponownie. - Potraktuj to jako moje podziękowanie za przyjęcie mnie tutaj.

- Podziękowanie? Jakbyś ty też nie miała z tego przyjemności.

- Ja zapewniłam ją sobie tymi owocami morza, które tak chętnie zjadłeś.

Blaise pokręcił głową sam do siebie, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zapiął spodnie, a Paola zeskoczyła z blatu, by ruszyć prosto pod prysznic. Zabini pomyślał, że dopiero teraz, pierwszy raz od dwudziestu czterech lat na świecie, chciało mu się żyć.

Następnego dnia Paola od rana siedziała w pokoju, z którego Blaise pozwolił jej zrobić pracownię. Dziewczyna nigdy nawet nie marzyła o takim metrażu; pomieszczenie było rozmiaru połowy jej dawnego mieszkania, więc bez problemu mogła rozstawić wszystkie swoje farby, pędzle, palety i wszelkie inne przybory, wreszcie też miała miejsce na to, by obrazy schły. W swoim poprzednim pokoiku nie mogła rozstawić więcej niż jednej sztalugi, przez co nie mogła pracować, gdy obrazy schły bądź były niedokończone. Teraz? Teraz mogła ustawić wszystkie swoje rzeczy i wciąż mieć miejsce na tańczenie w tamtym pomieszczeniu, co wprawiało ją w doskonały nastrój.

Dla inspiracji rozwiesiła na ścianie kilkanaście swoich starszych prac, a następnie zajęła się dokańczaniem swoich zleceń przy doskonałym świetle, jakie zapewniały jej potężne okna.

- I jak ci się tu podoba? - zapytał Blaise, który spędził dobre kilka minut na staniu w drzwiach w ciszy i podziwianiu jej od tyłu w bluzce na ramiączkach i luźnych dresach.

- Podoba? To jest... To jest pracownia, o jakiej nie śniłam. Mam tyle miejsca na wszystko - wskazała na rozstawione sztalugi, a także farby i pędzle poukładane na szklanym stole pod oknem. - Aż się chce pracować, tylko... No, jak wiesz, jedna duża współpraca przeszła mi koło nosa.

- O to się nie martw, mówiłem ci - powiedział Blaise stanowczo, odbijając się nogą od framugi, by do niej podejść. - Tak w ogóle rozpaliłem w kominku, bo szkoda by było, gdybyś się zaziębiła. - Dotknął jej nagich ramion, gdy ona przewróciła oczami.

- Oj, no rzeczywiście... - Paola uniosła swój palec wskazujący upaćkany żółtą farbą i wytarła go o nos chłopaka, który gwałtownie się wycofał.

- Ej!

Paola zaśmiała się w głos, po czym poklepała go po policzku.

- Do twarzy ci tak, Zabini.

Gdyby zrobił to ktoś inny, Blaise dałby mu posmakować wszystkich nieprzyjemnych zaklęć, które znał - ale na nią trudno było mu się wściekać.

- Ty przeklętna zo... - zaczął, lecz nim mógł dokończyć, Paola zamknęła mu usta swoimi, a Blaise zapomniał o wszystkim, co się przed chwilą stało, już zwłaszcza wtedy, gdy na koniec obdarzyła go promiennym uśmiechem.

- No, a teraz sio mi stąd, bo z tobą tutaj to ja tego nigdy nie skończę. - Machnęła ręką w geście wykurzenia go z pokoju. - A jeszcze obiad trzeba będzie zrobić, bo nie sądziłam, że zjesz wszystko wczoraj.

- Nie no, pracuj. Przyniosę dziś coś z tej twojej herbaciarni.

- Posmakowało, co? - Paola uśmiechnęła się szelmowsko. - Fantastycznie. To pracuję.

Blaise odszedł od niej, jednak mimo wszystko zatrzymał się jeszcze na moment w drzwiach, co tym razem Paola zauważyła.

- Sio, podglądaczu! - zawołała, próbując poszczuć go swoim pędzlem.

Blaise wyszedł ostatecznie i postanowił, że zacznie się zbierać do Hogsmeade. Zdążył się ledwo przebrać, gdy wybrzmiało pukanie do drzwi, a zirytowany Zabini otworzył je bez namysłu i zobaczył to, co ostatnimi czasy widział najczęściej - uśmiechniętego Notta.

- Co ty tu kurwa znowu robisz, Nott? - burknął od razu, tracąc już wszelką cierpliwość do przyjaciela. Paola, słysząc to z pokoju, zaśmiała się pod nosem.

- Blaisik, ty to zawsze taki gbur musisz być. - Theo pokręcił głową zrezygnowany. - Wyluzuj, wczoraj przyszedłem, nie było cię, to przychodzę dziś i bum! Jesteś. I co ty w ogóle masz na nos...

- Wywar Żywej Śmierci, chcesz spróbować? - przerwał mu Blaise z grobową miną, łapiąc Notta za nadgarstek ręki, którą już chciał dotknąć twarzy przyjaciela.

- Aleś ty się zrobił jak stary dziad. Wyluzuj, Blaisik, ja tylko ci coś proponuje. W przyszłą sobotę ty, ja i nasze kobiety w...

- Co? - przerwał mu Blaise, bo nie do końca wierzył w to, co słyszał.

- No jak to co? Podwójna randeczka, Blaisik! Napijemy się, pogadamy, te sprawy.

- Chyba cię coś porządnie przypiliło.

- No co ty! Paola już się zgodziła przecież.

- Słucham?

Paola, która podsłuchiwała tamtą rozmowę z pokoju przez cały czas, wyszła z niego, by uratować Blaise'a z tamtej sytuacji.

- O, proszę! Jest i ona! - zawołał Theo, gdy tylko ją zauważył.

- Blaise, spokojnie - powiedziała. - Ja po prostu wczoraj rozmawiałam z twoim drogim kolegą i tak jakoś wyszło z tą randką. Ale zgodzisz się, prawdaaa? - Zrobiła słodkie oczy, bo naprawdę zależało jej na tej randce tylko po to, by móc wymieniać z Poliną znaczące spojrzenia przez ich facetów.

Zabini popatrzył na nią i przełknął ślinę. Oczywiście, że dla niej był w stanie się zgodzić, jednak nie chciał tego robić przy Notcie - nie zamierzał mu dać żadnej satysfakcji w związku z tym, że dał się namówić.

- Dobrze, Paola, później pogadamy... Ja właśnie miałem wyjść, ale ktoś mi przeszkadza.

- A gdzie idziesz, Blaisik? To ja pójdę z tobą, obgadamy szczegóły. Dawaj, lecisz, czekam przed budynkiem - powiedział Nott, klepnął przyjaciela w plecy, a następnie wyszedł pospiesznie, zostawiając Blaise'a z rozdziawionymi ustami.

- Co za...

- Oj, Blaise. Kiedyś za nim zatęsknisz. - Zaśmiała się Paola, po czym pacnęła go w nos, by prostym zaklęciem usunąć plamę po farbie. - No, czysty już jesteś. Leć, a ja wracam do pracy - dodała, już chcąc odejść, gdy Blaise zapytał:

- Hej, a ty z tą randką tak serio?

- No... Nie ukrywam, że chciałabym tam iść, ale też nie chcę cię przymuszać.

Blaise westchnął.

- Jeśli ty chcesz, to... Jestem skłonny tam pójść. Tylko nie mów tego Nottowi.

Choć Blaise pomyślał, że pożałuje tych słów, uśmiech Paoli, który za nie dostał, zupełnie zmienił jego zdanie. Dziewczyna pocałowała go za to, dodając:

- Odwdzięczę się jeszcze, zobaczysz.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz