43🎄

2.4K 359 75
                                    

Sypialnia oświetlona była tylko pomarańczowawymi, wróżkowymi światełkami umiejscowionymi na wezgłowiu. Paola klęczała na podłodze przy łóżku, ocierając policzek Blaise'a nasączoną eliksirem gazą. Nie wyobrażała sobie wcześniej, że tak skończy się ich randka, lecz nie była za to zła, a bardziej zmartwiona poobijanym Zabinim, który nawet nie mógł się podnieść.

- No to co... - powiedziała, kiedy Blaise syknął cicho przez pieczenie wywołane eliksirem. - Już trochę doszliśmy do siebie, więc powiedz mi... Co tam się wydarzyło?

- Przecież widziałaś.

- Widziałam to ciebie leżącego na lodzie, a później jak usuwaliście im pamięć.

- Powiedziałem mu tylko, że muszę z nim porozmawiać, najlepiej poza lokalem, bo mam sprawę. On mi na to, że jest na randce, a ja powiedziałem, że jestem z Nottem z Ministerstwa i to co do sprawy z tobą, wtedy poszedł od razu. No i powiedzmy, że dyskusja na dworze zmieniła tor.

- Co mu powiedziałeś?

- No nic. - Blaise przełknął ślinę. - Tylko tyle, żeby się od ciebie odczepił.

- Blaise... - nacsikała Paola, wiedząc, że to nie było tylko tyle.

- Wtedy zaczął pieprzyć coś o tym, że pewnie ty mnie na niego nasłałaś i chciał wrócić do środka, ale Nott go zatrzymał, i tak trochę...

- Tak trochę co?

- Delikatnie go uderzyłem.

- Delikatnie? Rozwaliłeś mu łuk brwiowy - powiedziała Paola, przypominając sobie krew spływającą po twarzy jej byłego narzeczonego.

- Bo mi oddał. Troszeczkę się poszarpaliśmy i tyle. A później to już przyszłyście, widziałyście...

Troszeczkę było najmniej adekwatnym słowem w tamtej sytuacji. Blaise nabawił się co prawda w wyniku bójki tylko krwi z nosa i policzka, bo najbardziej ucierpiał ze względu na lód, który znajdował się przed restauracją.

- Bardziej niż jego cios bolał mnie ten upadek na lód - przyznał, wciąż czując okropny ból pleców i kości ogonowej.

- Nie wątpię... Ech, Blaise. Chcę być na ciebie zła za to, że tak się urządziłeś... - mówiła, wciąż oczyszczając policzek. - A z drugiej strony nie mogę, bo nie ma drugiego faceta, który by to dla mnie zrobił.

Blaise pomimo bólu zebrał się na mały uśmiech. Widział w jej oczach, ile to dla niej znaczyło.

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Jestem ci wdzięczna, ale nie chcę ci dziękować, bo zaraz pomyślisz, że to dobry pomysł zrobić to jeszcze raz.

- Jak nie zapamięta, to zrobi się jeszcze raz - powiedział Blaise, dodając w myślach, że zrobiłby to z wielką chęcią.

- Ale jak? Przecież wyczyściliście mu pamięć?

- Mówiłem ci, że moja przyjaciółka jest Amnezjatorem - wyjaśnił Blaise, po czym westchnął ciężko, ponownie odczuwając silny ból. - Nauczyła mnie takiego zaklęcia... Nie będzie pamiętał naszych twarzy, ale wszystko inne jak najbardziej. Oby zapamiętał, że ma się odczepić.

Paola czuła, jak z każdym jego słowem przyspiesza jej serce. To było niesamowite uczucie; wiedzieć, że ktoś o ciebie dba i będzie cię chronić.

- Nie wiem, ja... - Opuściła gazę. - Cholera, no faceci już tak po prostu nie robią. Nie biją się dla swoich kobiet.

- Wiesz, ja też tak zazwyczaj nie robię... - kontynuował Blaise, starając się znaleźć pozycję, w której będzie bolało go najmniej. - Ale to chyba ta cała miłość - dodał, choć sam nie do końca wierzył, że na głos.

Dziewczyna wlepiła w niego zaskoczone spojrzenie. Oczy zaczynały się jej szklić, robiło jej się cieplej...

Nie tak miała wyglądać ta randka - bo nie zdążyli nawet nic zjeść - a jednak była szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Czuła, że to był dobry moment, by powiedzieć mu to, co chciała mu powiedzieć.

- Ja to cię chyba kocham, Blaise - szepnęła, patrząc na jego twarz. A choć wyglądał dość zabawnie, bo w jego nosie wciąż były waciki zbierające krew, w jej oczach widać było samą szczerość i radość.

Zabiniemu stanęła gula w gardle, choć nie chciał tego po sobie pokazać. Był wzruszony, pierwszy raz od dawna; jego matka może i nie wiedziała ani nie pokazała mu, czym była miłość, ale on właśnie doświadczał jej na własnej skórze. Patrzył na Paolę i zwyczajnie czuł, że mógłby zrobić dla niej wszystko.

- Zważając na moje dzisiejsze połamanie... To ja ciebie na pewno.

Pierwsza łza zleciała Paoli po policzku, którą szybko otarła, a następnie nachyliła się, by jak najczulej pocałować go w usta. Była w stanie poczuć miłość w powietrzu, wirującą wokół nich jak magia nawet po tym, jak się od niego oderwała.

- Nie musisz się powstrzymywać - powiedział Blaise, gdy wróciła do jego rany zamiast przedłużyć pocałunek. Paola doskonale wiedziała, o czym mówił.

- No, chyba nie dzisiaj. Jesteś poszkodowany.

- Możesz mnie wyleczyć. Myślę, że strój pielęgniarki by mnie uzdrowił.

Paola zmrużyła oczy.

- Zdzieliłabym cię w łeb, ale już dziś dostałeś.

Blaise znowu zebrał się na mały uśmiech, przesuwając się po raz kolejny.

- Ciekawe, co z Nottem. On to dostał trochę rykoszetem od tego idioty.

- Oj, nim to Polina się dobrze zajmie, się nie bój - powiedziała, odkładając gazę i sięgając po jej leżącą na podłodze różdżkę. - Słyszałeś zresztą, jest wiedźmą. Ona takie rzeczy potrafi, że ci się nie śniło. Ferula. - Machnęła różdżką, a jego policzek został zabandażowany wraz z minimalnie obitym uchem.

- O co chodzi z tą wiedźmą?

- No co, nie mów, że nie słyszałeś?

- Coś mi się obiło o uszy, ale myślałem, że to taka legenda bardziej.

- To jest dziedziczny dar, który ujawnia się tylko w kobietach. Ale nie wiadomo jak, kiedy, co ile pokoleń... I akurat trafiło na Polinę, a ona teraz potrafi robić cuda - wyjaśniła Paola, podnosząc się ze swoich kolan z ciężkim westchnięciem.

- Wolę chyba twoje cuda.

Paola przewróciła oczami, chociaż się przy tym nieustannie uśmiechała.

- To co... Kolacji nie zjedliśmy, to zrobię coś dobrego na szybko. A ty leż. - Ostatnie zdanie wypowiedziała bardziej jak groźbę. Już chciała wyjść, ale gdy Blaise zobaczył ją ponownie w całej krasie, wciąż jeszcze w sukni, cbciał ją zatrzymać.

- Czekaj, bo... Wiem, że nie za fajnie to wszystko wyszło dzisiaj. W sensie ta randka.

- Daj spokój. - Paola odwróciła się do niego w wejściu. - Cieszę się, że żyjesz. Jakoś to sobie odrobimy. Poza tym, miałeś dla mnie jakiś prezent, nie?

Zabini spiął się - przez tę całą bójkę zupełnie zapomniał o swojej wpadce.

- No tak, tak... Ale nie mogę ci go dać teraz, jestem poszkodowany.

- Oj, to poczekam, niech ci będzie - powiedziała, po czym ruszyła do kuchni, a Blaise mógł odetchnąć z ulgą. Mimo wszystko obiecał sobie, że po tych wydarzeniach da jej taki prezent, którego nie zapomni.

Nadgryziony Pierniczek • Blaise ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz