Dziś rozdział nieco dłuższy niż zazwyczaj, ale za to dość istotny!
Z dedykacją dla ostatecznosci która bardzo mi pomogła i pewnie gdyby nie ona całość wyglądałaby zupełnie inaczej.
Enjoy people ❤️
Widząc wciąż przerażoną minę blondynki, która wydawała się być przestraszona samą postawą swojej wybawicielki, której beznamiętna mina i wyprostowana sylwetka bijąca pewnością siebie była z pewnością niezbyt zachęcającym do rozmowy aspektem, Arvan z westchnięciem odezwała się jako pierwsza:
- W porządku?
- Ch-chyba tak – mruknęła tamta wciąż starając się unormować urwany oddech oraz trzęsienie dłoni.
- Podaj mi swój telefon. – Krótkie polecenie wypłynęło z ust Selene, która wyraźnie widziała, że uratowana przez nią dziewczyna wciąż nie potrafiła się opanować. Bez sprzeciwu wykonywała jednak jej polecenia co było znacznym ułatwieniem, bo nie miała zamiaru tego dnia użerać się jeszcze z rozhisteryzowaną blondynką dłużej niż było to konieczne.
Przejmując telefon wybrała pierwszy lepszy kontakt, który rzucił jej się w oczy mając nadzieję, że ktoś raczy odebrać połączenie a następnie przyjechać na miejsce.
- No w końcu Sophie, ile można czekać na telefon od ciebie? Ty wiesz kretynko, że miałaś zadzwonić do mnie dobre dwie godziny temu? Już miałam do ciebie jechać, ale stwierdz...
- Z pewnością nie nazywam się Sophie i tym bardziej nie jestem kretynką – mruknęła Selene przerywając wypowiedź kobiety po drugiej stronie. – Twoja koleżanka czy kimkolwiek ona dla ciebie jest szarpała się z jakimś facetem w parku przy urzędzie miasta, nie jest w najlepszym stanie psychicznym, mam nadzieję, że wiesz, gdzie to jest i zamierzasz po nią przyjechać.
- Zaraz, ale kto mówi?
- Nie ważne, przyjedziesz? – odparła Arvan ignorując całkowicie słowa swojej rozmówczyni.
- Tak, ale…
- Cudownie, czekam. – Tym samym ciemnowłosa zakończyła połączenie oddając telefon do blondynki wyraźnie przysłuchującej się jej wymianie zdań.
- Ktoś po mnie przyjedzie, prawda? – zapytała niepewnie Sophie przyciskając urządzenie do siebie.
Selene kiwnęła w potwierdzeniu głową. Dopiero gdy na horyzoncie dostrzegła rozglądającą się na wszystkie strony postać czarnowłosej dziewczyny w towarzystwie nieznajomego mężczyzny delikatnie dotknęła ramienia blondynki wskazując jej dwie zmierzające w ich kierunku postaci.
- Chyba po ciebie – mruknęła zakładając dłonie na klatce piersiowej.
W momencie, gdy i oni je dostrzegli przyspieszyli tempa znajdując się tuż obok. Przybyła kobieta od razu przyciągnęła drobne ciało jasnowłosej do siebie w mocnym uścisku szeptając do niej słowa pocieszenia, mężczyzna natomiast obdarzył obie kobiety zmartwionym spojrzeniem po czym wyciągnął do Selene dłoń witając się z nią kiwnięciem głowy. Odpowiedziała mu tym samym a spoglądając na godzinę na jego czarnym zegarku przeklęła cicho.
- Naprawdę świetnie, że już jesteście, bo ja nie mam więcej czasu – oznajmiła po czym szybko odwróciła się na pięcie zmierzając w przeciwnym do tego z którego przyszli kierunku. Wypełniła swój przeklęty obowiązek obywatelski więc spokojnie mogła zająć się swoimi sprawami.
CZYTASZ
Agony
RomanceSelene była kobietą z duszą diablicy. Alister był mężczyzną z duszą anioła. Zniszczyła go. Zbrukała jego duszę by na końcu uśmiechnąć się ze świadomością, że odniosła upragnione zwycięstwo będące początkiem jej upadku. UWAGA! W opowiadaniu występuj...