Rozdział VIII

432 45 39
                                    

Dziękuję WariatkowoAg, za nominację do Liebster Awards! Odpowiedziałem w komentarzu, jeżeli ktoś chce się czegoś o mnie jeszcze dowiedzieć, to do niej odsyłam. I zapraszam na 'Anioł śmierci" i "Wega" (czekam na kolejny rozdział!)

Dziekuję wszystkim za 3K i 180 gwiazdek (aktualnie)!

Światło przebijało się przez ciemność, powoli otwierałem powieki.

Byłem sam w jasno oświetlonym pomieszczeniu. W powietrzu unosił się ostry zapach spirytusu medycznego, z tyłu usłyszałem piszczące urządzenie monitorujące pracę serca. Byłem podpięty do kroplówki.

Przymknąłem oczy, próbując przypomnieć sobie wypadek. Fala wspomnień powróciła, żołnierze, strzały, śmierć, zgliszcza, strzykawka i ból.

Do jasno oświetlonego pokoju, weszła kobieta. Miała na sobie niebieski lekarski strój i ciemne włosy upięte w koński ogon, który kołysał się z każdym jej krokiem. Na nosie okrągłe okulary, zakrywające jej ciemno, zielone oczy.

- Jestem doktor Justyna Mariasz. - przedstawiła się w progu, posyłając mi niepewny uśmiech. - Mogę wejść?

- Tak, jasne. - wychrypiałem, przez suche gardło.

- Jak się pan, czuję?

- Dobrze ... chyba.

- Jest pan ciągle na środkach przeciwbólowych, ale po tym co panu wstrzyknęli, nawet po dwóch tygodniach, mogą być niepożądane skutki.

- Dwóch tygodniach!?

- Tyle był pan nieprzytomny, znaczy parę razy, odzyskiwał pan jasność umysłu, ale raczej coś krzyczał. Pamięta pan co się stało?

- Igor jestem, przestań mi panować. - zezłościłem się, ale jak zobaczyłem jej wystraszoną minę, uspokoiłem się. - Przepraszam. Byłem na misji. Pamiętam jak przez mgłę, coś nam nie wyszło, mam rację?

- Tak. Dowódca Cris ..

- Dowódca?!

- Tak. - skierowała oczy na drzwi, wystraszyłem ją.

- Przepraszam. - próbowałem się podnieść, ale ręce mi się zatrzęsły, więc położyłem się znów na plecach. - Proszę mów.

- Więc Dowódca Cris, kazał mnie informować o wszystkim. Jak zobaczyłam, że jest pa .. jesteś przytomny. - poprawiła się szybko. - Posłałam po niego, powinien za niedługo przyjść.

- Wytłumacz mi, co się stało?

- Wstrzyknęli Ci truciznę, zwaną tutaj calculusem. Działa jak mieszanka tiopental'u, pavolun'u i chlorku potasu. - gdy zaczęła mówić, w języku lekarzy, wyprostowała się, jej głos stał się pewniejszy. - Są to środki usypiające, zwiotczające mięśnie, w większej dawce powodujące paraliż, nawet zatrzymanie akcji oddechowej i serca. Miałeś szczęście, reanimowaliśmy Cię przez pół godziny. Później oczyszczaliśmy Ci organizm, to żmudny proces. Jednak w substancji, było coś jeszcze, myślałam, że to Cynk. - zamyśliła się. Jakby próbowała rozgryźć zagadkę. - Jednak on tak nie działa, i jego potrafiłabym zneutralizować. Nadal czekam na dokładniejsze wyniki z Kraju, tutaj nie mogłam ich zrobić. No bo widzisz, to coś powoduje, że ...

Do pokoju wparował Cris, na twarzy widniał mu szeroki uśmiech. Zauważyłem Patryka, i jeszcze jednego mężczyznę, którzy zatrzymali się za drzwiami.

Justyna ukłoniła się przed nim, jak królewna, podnosząc swój fartuch. Gdybym lepiej się czuł, na pewno na ten widok wybuchnąłbym śmiechem.

Misja [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz