Część i czołem!
Po długim czasie, wstawiam rozdział. Ehh ciężko mi się pisał, więc nie bijcie za niego. Już nikogo nie będę, nigdy poganiał do pisania xd brak ... weny ... straszna rzecz.
Ps: Zdjęcie - to taki znak Tolerancyjnych.
Miłego czytania!
Jak mogłem się tak pomylić?!
Matka z dzieckiem byli czarnoskórzy, przy czym skóra tej kobiety miała odcień jasnej czekolady. Jednak patrzyła na mnie tą samą nienawiścią, a jej delikatne rysy twarzy nie wskazywały, że obawiała się czegokolwiek.
Jej lewa ręka była przykuta kajdankami do stołu, który nas oddzielał.
- Co się gapisz?! – zapytała podniesionym głosem – Mów po co przyszedłeś i kończmy to przedstawienie. W celi mam przynajmniej spokój i nikt mnie nie obserwuje. – skierowała wzrok w stronę lustra, uśmiechnęła się groźnie i pomachała wolną ręką.
Usiadłem na twardym krześle, spojrzałem w jej czarne jak węgiel oczy, pod prawym dostrzegłem gojącego się sińca. Podniosłem teczkę ze stołu i szybko przejrzałem.
Seraphine Chinyamy, lat 25, pojmana w sobotę 20 lipca, trzy tygodnie temu. W tedy była moja pierwsza misja, trójka więźniów, ona była jednym z nich. Przypadek?
Chinyamy to nazwisko, kogoś mi przypominało, no tak burmistrz Gizy, musiała być jego krewną do dlatego Dowództwu zależało, by ją Leczyć.
- Yhm. – odchrząknąłem.
- Ta, pospiesz się, nie marnuj czasu panom Dowodzącym. – i znów pomachała do lustra.
- Jestem Igor.
- I co z tego? – postanowiłem z lekceważyć jej uwagi.
- Chciałem porozmawiać, na temat Twojego Leczenia.
- Nie zgadzam się. Kończymy?
- Dlaczego, nie chcesz rozmawiać?
- Bo nie uda Ci się, mnie przekonać.
- Jesteś pewna?
- Spróbuj.
- Ilu straciłaś?
- Kogo?
- Rodzina, przyjaciele ilu straciłaś w ostatnim roku?
- Straciłam?! – wstała odsuwając krzesło, mimowolnie się odsunąłem, choć była przykuta, zachowywała się odważniej niż nie jeden z naszych żołnierzy. Chyba nie zdawała sobie sprawy, że to ona jest tu więźniem. – To wy ich zabiliście! Wasze bezsensowne idee! – patrzyła na mnie, ale słowa były skierowane do Siódemki za szybą. – Nie wystarczyła wam Euroazja, Ameryka i Australia, przybyliście na nasz ląd i zażądaliście byśmy się dopasowali do waszych praw! Ktoś was o to prosił?!
- Siadaj! – uspokoiła się. – Nie robilibyśmy tego, gdybyście siedzieli na tyłkach, ale nie wy musieliście wtykać się do naszych spraw. Ataki terrorystyczne, morderstwa. Przybywaliście na nasze kontynenty i chcieliście podważyć ...
- Chyba żartujesz! To wasi ludzie, nie wytrzymywali psychicznie tych chorych praw!
- Spokojnie. – mój oddech zrobił się szybszy, poczułem żółć w ustach. Silny ból w okolicach skroni, musiałem się uspokoić. Byłem oceniany, a ta kłótnia nie wróżyła mi sukcesów.
![](https://img.wattpad.com/cover/28155062-288-k219080.jpg)
CZYTASZ
Misja [zawieszone]
Science FictionOpowiadanie chwilowo zawieszone. "Świat się podzielił. Przybyło państw na mapach, nowe języki, nowa kultura i religie. Dochodziło do coraz częstszych konfliktów, zamieszek, ataków terrorystycznych i wojen. Każdy mógł zostać zaatakowany, powodem była...