#2 My friend is back!

297 12 8
                                    

-Nadal nie wierze, że po tym wszystkim chcesz wrócić do piłki...- mama westchnęła.

-Mamo...

-Dopiero co wyzdrowiałaś! Nie mogę pozwolić, aby znowu coś Ci się stało!

-Nie musisz się martwić. Obiecuje, że nic mi się nie stanie...

-Alex...

-Mamo, ale to całe życie Alex!- Chloe krzyknęła.- Nie możesz jej tego zabronić... Nie teraz!- Chloe stanęła na równe nogi i tupnęła nogą z niezadowolenia.

-Usiądź kochanie. To nie takie proste, jak może się wydawać.

-Ale mamo... Ona już tyle osiągnęła...

Nic na to nie odpowiedziała tylko wpatrywała się, zamyślona w okno.

-Moi przyjaciele mnie potrzebują, mamo. Przy nich nic mi się nie stanie. Musze tylko uważać.

-Oni sami teraz leżą w szpitalu.- prychnęła.- Przepraszam. Po prostu się o Ciebie martwię.- westchnęła.

-Wiem, ale to moje życie i sama musze je przeżyć oraz uczyć się na błędach.

-Nie połam się tylko.- westchnęła i lekko się uśmiechnęła, jak ją przytuliłam.

Kiedy dojechałyśmy na miejsce, ruszyłyśmy w kierunku szpitala. Doszłyśmy w niecałe 5 minut kierując się do pokoju, w których leżą chłopaki. Na miejscu spotkałyśmy Marka z Sylvią.

-O cześć Alex. Dzień dobry Pani. Hej Chloe.- Mark się uśmiechnął. Silvia mu zawtórowała i również się przywitała.

-Dzień dobry dzieci.- odparła mama z uśmiecham.

-Cześć Mark, cześć Silvia.- uśmiechnęłam się.

-Hejka!- Chloe odpowiedziała i zaczęła się rozglądać.

-Też przyszłyście odwiedzić chłopaków?- zapytała brunetka.

-Tak.- odparłam.

-Mamy czekoladki!- krzyknęła Chloe i wystawiła je przed nos kapitana i jednej z menedżerek, na co się zaśmialiśmy.

Weszliśmy do pokoju. Leżą w nim Grim, Timmy, Sam, Jim i Max. Chloe zaczęła ich częstować słodyczami, a mama jedynie się z nimi przywitała, po czym poszła kupić sobie kawę, aby nam nie przeszkadzać.

-Będę żył to podobno tylko skręcenie.- zaczął Grim.

Wszyscy mu na to przytaknęli.

-To moja wina...- Timmy zaczął się obwiniać.- Mogłem lepiej trenować i być silniejszy. Najlepiej od razu zacznę ćwiczyć! Ała...

-Spokojnie. Musisz odpoczywać.

-Przepraszam kapitanie...

-Co się stało? Dlaczego Timmy jest smutny?- Chloe spytała, która przed chwilą była zajęta rozmową z chłopakami z drugiego końca pokoju.

-Po prostu jestem na siebie zły...- odparł Timmy, widocznie sobą zawiedziony.

-Timmy...- westchnęłam.

-Ja też powinienem być silniejszy.- odparł Grim.- Wtedy mógłbym ich zatrzymać.- obwiniał się.

-Chłopaki dajcie spokój. To nie jest niczyja wina. Ktoś kto powinien więcej trenować to ja. Idzie mi o wiele gorzej niż rok temu.

-Proszę przestańcie! Również się tak czuje! Ale teraz musicie nabrać sił, a potem im się zrewanżujemy! A ty Alex musisz powoli wrócić do formy. To zajmie chwile czasu. Wierze, że będziemy lepsi na kolejnym starciu! -wykrzyczał do nas Mark, na co Chloe zaczęła klaskać. No tak... Te jego motywacyjne gadki.

Po rozmowie razem z Chloe szukałyśmy mamy. Jak już ją znalazłyśmy to rozmawiała z kimś kogo dobrze znamy...

-Mamo, a wiesz co!- Chloe do niej podbiegła i zaczęła opowiadać, jak fajnie jej się rozmawiało i że czekoladki każdemu smakowały.

-Hej- blondyn się uśmiechnął.

-No, cześć.- podrapałam się po karku.

-Musze Ci coś pokazać. Chodź ze mną!- chwycił mnie za rękę i poszliśmy jednym z korytarzy.

-Czy my idziemy do Julie?- spytałam.

-Zaraz zobaczysz.- odparł podekscytowany.

O co mu chodzi? Rok temu był strasznie chamski, a teraz zachowuje się jakby nic się nie stało...

Weszliśmy do pokoju jego siostry i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

-Alex..?- powiedziała cicho dziewczynka, leżąc dalej w łóżku.

-Julie? O mój Boże! Obudziłaś się!- szybko do niej podbiegłam, z szerokim uśmiechem i łzami w oczach. Złapałam ją za jej małą rączkę i pogłaskałam ją po włosach.- Jak się czujesz?

-Dobrze, ale jestem strasznie zmęczona.- lekko się uśmiechnęła, a Axel podszedł i położył mi rękę na ramieniu.

-Cieszę się, że nic Ci nie jest... Teraz już wszystko będzie dobrze.- powiedziałam i spojrzałam kątem oka na blondyna, który patrzy na nas z uśmiechem.

-Odpoczywaj Julie'o. My niestety musimy już iść.- powiedział na co mu przytaknęła.

-Dziękuje, że przyszłaś. Dawno Cię nie widziałam. Pa!- uśmiechnęła się i uniosła lekko swoją malutką rączkę.

-Papa!- odmachałam jej i wyszliśmy na korytarz. 

-Przepraszam Cię za to jaki byłem. To nie tak miało wyglądać.- westchnął, drapiąc się po karku.

-Zapomnijmy o tym... Najważniejsze, że wszystko zaczyna wracać do normy.

-Racja. Trzeba tylko pokonać tych gości.

-Będziesz musiał mi pomóc.- spojrzałam mu w oczy, a on się lekko uśmiechnął.

-Joseph Ci już nie pomaga?

-Naprawdę jesteś stalkerem! O matko... Nie mów, że patrzyłeś mi w okna.

-A co chodzisz w samej bieliźnie po pokoju?

-Axel?! O mój Boże. Naprawdę mnie podglądasz!

-Żartowałem.- zaśmiał się.- Ale skoro tak chodzisz to przejdę się z lornetką pod twoje okno.- parsknął śmiechem, na co go walnęłam.

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Odżyłeś! Takiego właśnie Cię pamiętam.- uśmiechnęłam się i go przytuliłam, a zdziwiony chłopak po chwili oddał uścisk.- Chloe z mamą czekają. Musze już iść. Do jutra.- pomachałam mu i pobiegłam z powrotem.

Mojego szczęścia nie da się opisać.
Mój przyjaciel wrócił!

————————————————————————

810 słów🥳!!!

Życzę miłego dnia🥰

Bad Friends | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz