#4 I hate you.

267 11 16
                                    


Rozpoczęliśmy mecz, niemal od razu tracąc piłkę oraz bramkę. Evans poleciał w siatkę.

-Mark!- krzyknęłam.

-Nawet nie zauważyłem piłki...- bardziej powiedział do siebie niż do mnie, patrząc na swoje dłonie.

-Nie sądziłam, że są tacy szybcy.- westchnęła Tori.

-Teraz dopiero zaczynasz się bać? Moja droga teraz to już na to trochę za późno.- oznajmił różowo-włosy.

-Wcale się nie boje. Po prostu mnie zaskoczyli.- prychnęła Tori z założonymi rękami.

-Damy radę.- odparł Nathan. Mark pokiwał twierdząco głową i wznowiliśmy grę.

***

Biegłam właśnie z piłką w stronę bramki.

-Śmiercio... Co jest?!- krzyknęłam, kiedy piłka zniknęła. Obejrzałam się za siebie, a kosmici strzelili bramkę...- Nie wierze...

Sytuacja powtórzyła się kilka razy. Często nas bombardowali... W pewnym monecie zdążyłam przewidzieć, jak podadzą miedzy sobą piłkę i udało mi się ją przechwycić. Szybko podałam ją do Axel'a, a on wykonał Ogniste Tornado.

-I poprzeczka!- skomentował komentator.

-Ale jak to...-westchnęłam.

W następnej akcji, kiedy znów udało mi się przejąć piłkę Nathan i Axel wykorzystali ognistego koguta, a piłka przeleciała nad bramką.

-Co się stało?!- szybko tam podbiegłam i pomogłam im wstać.

Następnie zabrzmiały gwizdki oznaczające koniec pierwszej połowy z wynikiem 0:13...

Drugą połowę rozpoczęliśmy w nieco innym stylu. Byliśmy ustawieni przy samej środkowej linii, a Mark pozostał bez obrony. Musimy się postarać, aby nie udało im się nas ominąć.

W pierwszych sekundach meczu zdążyli nam strzelić bramkę. To nieprawdopodobne... Reszta gry minęła w ten sam sposób.

-Ogłaszam koniec meczu. Dobrze wiedziałeś, że tak będzie. Jesteście słabymi mróweczkami, a ziemianki są jeszcze słabsze. Nie jesteście w stanie nas pokonać!

-Bezczelność!- krzyknęła Tori.

-Ten mecz się wcale nie skończył.- Mark się podniósł.- Jeszcze stoję, więc nadal gramy.- powiedział przez zęby.

-Co za koleś...- różowo-włosa skomentowała.

-Przyzwyczaisz się.- odparłam z uśmiechem, patrząc na Evans'a. Brakowało mi tego, tak szczerze mówiąc...

-Nie dam sobie wbić kolejnej bramki.- oświadczył kapitan.

Wznowiliśmy grę i Gemini podkręcił piłkę, od której biło rażące światło.

-Astro-przełom!- krzyknął kapitan przeciwników, przy kopnięciu piłki.

Mark próbował ją zatrzymać przy użyciu ręki Magina, jednak została przełamana... Evans poleciał z hukiem na ziemie, a piłka przedziurawiła siatkę bramkową i wybuchła przy zderzeniu ze ścianą.
Każdy stał z otwartymi ustami i przerażeniem na twarzy. Co to miało być?!
Zabrzmiały trzy gwizdki i mecz się zakończył...

Bad Friends | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz