#7 What are u doing in Hokkaido?!

230 12 30
                                    

Rano obudził nas gwizdek trenerki, świszcząc, aż do bólu bębenków.

-Pora wstawać. Musimy jechać dalej.- oświadczyła.

Zebraliśmy się i weszliśmy do środka busa. Usiadłam obok Josepha, który nie wyglądał jakby się wyspał.

-Niewyspany?- zapytałam, patrząc na jego wory pod oczami.

-Jack chrapał całą noc.- odpowiedział i ziewnął, na co się zaśmiałam.

Jechaliśmy pare dobrych godzin, aż ujrzałam za oknem śnieg.

-Juhu! Jest śnieg, więc to Hokkaido!- krzyknął Mark, zachwycając się krajobrazem za oknem.

Jak Blaze na lekcjach...

Otrząsnęłam się, odrzucając złe myśli i przyłączyłam się do Evans'a, oglądając, jak płatki śniegu spadają z nieba.

-Zamarzam!- zadygotał Jack, opatulony w kocyk.

-Jest zdecydowanie zimniej niż u nas.- przyznał Eric.

-A czego się spodziewaliście?- prychnął Willy.

-Chcesz bluzę?- zapytał Joseph.

-Jeśli masz moją ulubioną to chce.- wyszczerzyłam się, pokazując rząd moich białych zębów. Dał mi jedną ze swoich bluz, którą od razu założyłam.
Była w kolorze czarno-białym. Posiadała kaptur, a cała kompozycja zdawała się być, jakby ktoś ją namalował farbami, ponieważ czarna barwa była rozciapciana na białym tle. Dodatkowo na środku widniał napis, który był nie do odczytania, lecz strasznie mi się podobała. Była duża, a jej zapach był nieziemski.

-Nie zaciągaj się tak.- King się zaśmiał, widząc jak topię się w bluzie i delektuje się jej zapachem.

-Spadaj.- burknęłam i nie przerwałam wykonywanej czynności do momentu, aż nasz busik zatrzymał się na środku drogi.

-Co się stało?- spytała trenerka.

-Tam jest jakiś dzieciak.- odparł kierowca, patrząc przez okno. Faktycznie stał tam chłopak w samej bluzie i dresach w żółtym kolorze i z czarnymi paskami po bokach, a na szyi miał biały szalik. Jego włosy były lekko podkręcone w górę po dwóch stronach jego głowy. Miały kolor platynowego blondu. Trząsł się z zimna, więc Mark wyszedł i zaprosił go do środka naszego pojazdu.
Po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.

-Cieplej Ci?- spytała Tori, patrząc na dalej trzęsącego się chłopaka.

-Dużo cieplej. Już mi lepiej.- odparł z uśmiechem.

-Co robiłeś po środku niczego?- spytała Silvia.

-To moje miejsce treningu. Zawsze tu ćwiczę. Powoli zmierzam na północ.

-To tak, jak my.- wtrącił się kierowca.-Tam często schodzą lawiny. Wolałbym tego uniknąć.- dodał.

-Fakt.- przyznał nieznajomy.

-Dokąd dokładnie zmierzasz?- dopytywał się kierowca.

-Jak mocno kopnięta piłka. Lecę prosto przed siebie.-uśmiechnął się.

-Mega powiedzonko! Musze zapamiętać!- odparł podekscytowany Mark.-Jesteś fanem footballu?- dopytywał się, ewidentnie pobudzony od rozmowy.

-Tak. Można tak powiedzieć.

-Ja też i nigdy nie mam dość!- krzyknął Evans.

-Chyba utknęliśmy w zaspie.- stwierdził kierowca.-Trzeba popchnąć.

-Ja bym nie wysiadał. Na zewnątrz jest władca gór.- przestrzegł nas chłopak.

-Że kto?- pare osób spytało równocześnie.

Bad Friends | Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz