IX.Kamil

108 6 0
                                    

Sięgam po kolejne piwo, niezrażony zmartwionym spojrzeniem Maksa. Wiem, że jest zaskoczony ilością alkoholu, jaką dzisiaj wypiłem. I tym, że to ja zaproponowałem wypad do klubu. Jego szok zapewne pogłębiają moje komentarze na temat blondynki, która kręci biodrami w rytm muzyki nieopodal naszego stolika. Zwykle stronię od tego wszystkiego. Imprezy prowadzą do alkoholu, on zaś prowadzi do łóżka, w którym następuje rozczarowanie, ponieważ kobieta obok nie jest nią.

- Kurwa - mamroczę, wychylając naraz pół butelki.

Blanka ciągle nawiedza moje myśli i nie wiem, co zrobić, aby ją z nich wyrzucić. Skupiam wzrok na kobiecie, która wciąż zerka w naszą stronę, kontynuując zmysłowy taniec.

- Czyżby przyszedł czas zerwać celibat? - odzywa się Max.

- Nigdy nie żyłem w celibacie. - Strzelam spojrzeniem w jego stronę. - Po prostu nie bawię się w męską dziwkę.

- Nikt ci nie każe. - Upija łyk piwa. - Ale też nie musisz ograniczać się do numerka na kwartał.

Skupiam wzrok z powrotem na parkiecie. Patrzę na długie, smukłe nogi obute w brokatowe szpilki. Krótka spódniczka ledwie zakrywa pośladki kobiety i podsuwa się nieznacznie przy każdym ruchu do góry, jednak kobieta nic sobie z tego nie robi, tylko nadal tańczy. Dostrzegam paru innych mężczyzn, którzy również zwrócili uwagę na zmysłowy taniec blondynki. Błyska w moją stronę uśmiechem i puszcza mi oczko, przejeżdżając dłonią po biodrze.

Jest seksowna, nie powiem. Ale to również nie ona. I choćbym nie wiem jak próbował wzbudzić w sobie pożądanie na jej widok, nie jestem w stanie.

- Ten taniec to ewidentne zaproszenie dla ciebie - dalej zagaduje mój znajomy.

- Nie mam ochoty.

- Żartujesz? - pyta z niedowierzaniem. - Laska ma wyraźnie chęć, abyś ją przeleciał. Ty też wydawałeś się jeszcze chwilę temu zainteresowany tą znajomością. O co chodzi?

- Jestem zmęczony i nie mam ochoty - powtarzam, garbiąc się przy stoliku. - Rozmawiałeś ostatnio z Hubertem? - zmieniam temat.

- Mało go widzę. Z tego, co mówił, spędza dużo czasu z jedną laską - odpowiada - ale nie opowiadał o tym zbyt dużo. Widzę jednak, że musi to być coś ważnego. Jest tym bardziej przejęty niż swoim zauroczeniem Zarą. Może będzie coś z tego więcej.

- Nie będzie - cedzę przez zęby.

Kątem oka dostrzegam jego zainteresowane spojrzenie.

- Znasz ją? - dopytuje. - Widziałem ją raz, kiedy spotkałem się z Hubertem na mieście, żeby przekazał mi pendrive z danymi od klienta. Siedziała w jego aucie. Ładna dziewczyna, ale wyglądała na dość zagubioną i... smutną.

- Pójdę po kolejne piwo - zmieniam temat i wstaję. - Chcesz coś?

***

- Proszę, daj mi ten numer - bełkoczę po raz kolejny do słuchawki. - Albo adres.

- Nie, Kamil - powtarza Taylor. - Nie potrafisz z nią rozmawiać normalnie na trzeźwo i chcesz się z nią spotkać teraz, będąc totalnie nawalonym? Zresztą, dlaczego pijesz? Mało miałeś przez to problemów? Jedno piwo czy dwa, okej. Ale trzynaście butelek?

- Max zdał ci już sprawozdanie? - warczę, sfrustrowany. - Czasami każdy potrzebuje chwili zapomnienia, czyż nie?

- Nie dam ci ani jej numeru, ani adresu.

Zgrzytam zębami i czuję, jak powoli kończy mi się cierpliwość. Pijąc kolejne piwo w klubie doszedłem do wniosku, że muszę z nią w końcu porozmawiać. Nie jestem w stanie pójść dalej, nieważne, jak bardzo bym chciał. Mam nadzieję, że po rozmowie z nią, to wszystko się zmieni.

- Potrzebuję tej rozmowy - staram się go przekonać. - Ja... chyba chciałbym spróbować jeszcze raz.

Odpowiada mi długa cisza. Kiedy już myślę, że się rozłączył, słyszę szorstkie:

- Wracaj do domu i się prześpij. Jeśli rano nie zmienisz zdanie, pomyślę nad tym.

Klnę, kiedy połączenie się urywa. Wkurwiony wybieram znowu numer, żeby dalej mu suszyć głowę w nadzei, że się ugnie i słyszę nagle:

- Nie wierzę ci.

Powoli się odwracam i dostrzegam Huberta.

- W końcu dajesz o sobie znać, braciszku - mówię drwiącym tonem. - Czyżby pilnowanie niedoszłej siostrzyczki ci się znudziło?

- Czyżby żałosne próby spierdolenia jej życia bardziej ci się NIE znudziło? - odpowiada w ten sam sposób. - Daj jej spokój.

- Przypomnę ci, że to była moja narzeczona, nie twoja.

- Owszem, dobrze mówisz. Była. Czas przeszły. Jeśli nie masz jej do zaoferowania nic więcej poza kolejnymi wyrzutami, odpuść sobie.

Toczymy walkę na spojrzenia.

 - Po co tu przyjechałeś, co? - chcę wiedzieć.

Nie mieliśmy ze sobą kontaktu od tygodni. A teraz, kiedy w końcu się widzimy, mój własny brat zachowuje się, jakbym był złem wcielonym. Kolejna rzecz, którą Blanka zniszczyła.

- Max do mnie zadzwonił. Martwi się o ciebie. Jak widać, słusznie. Wsiadaj do auta. I przestań zadręczać Taylora, bo nie da ci dostępu do Blanki.

Prycham lekceważąco.

- Od kiedy byle kurwa jest dla ciebie ważniejsza od rodzonego brata, co?

Nawet nie wiem, w którym konkretnie momencie pięść Huberta ląduje na mojej twarzy. Jestem tak oszołomiony przez alkohol i ten nagły atak na tyle, że nie zdążam zablokować również kolejnego uderzenia.

- Nigdy więcej nie nazywaj jej kurwą! - wrzeszczy Hubert, łapiąc mnie za koszulkę. - Nie znasz jej i nie wiesz, co się z nią działo.

- Nie znam? - Nieporadnie staram się odepchnąć jego ręce. - Była mi tak bliska, jak ty. Wiedziałem o niej wszystko. WSZYSTKO.

- Wiedziałeś, dobrze to ująłeś. - Puszcza mnie, a ja zataczam się parę kroków do tyłu, nim łapię równowagę. Te kilka piw to stanowczo za dużo dla osoby, która tyle czasu nie piła. Znowu jest to wina tejże kobiety, która wkroczyła z butami do mojego życia, jakby było jej własnym. - Teraz nie wiesz o niej kompletnie nic. Nie znasz jej przeszłości. Nie wiesz, w jakim jest stanie. Nie widziałeś, jak miota się przez ostatnie parę tygodni. Nie zdajesz sobie sprawy, jak ciężki czas przechodzi. I nie masz prawa, do chuja, mówić, że jest kurwą, bo dla ciebie poświęciła własne zdrowie, dupku!

Pluję krwią, podczas gdy on odbiera telefon. Nie słyszę rozmówcy, jednak ton i zachowanie Huberta momentalnie się zmienia. Zerkam na niego kątem oka i dostrzegam przerażenie na jego twarzy.

- Podaj mi adres, zaraz tam będę - szepcze, rozłączając się. Nawet w świetle latarni dostrzegam, jak bardzo blady jest w tym momencie.

- Co się stało? - Widząc jego stan, zapominam o naszej sprzeczce, która miała miejsce jeszcze chwilę temu.

- Blanka, ona... - mówi łamiącym się głosem - przedawkowała.

Jeszcze jedna szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz