Rozdział pierwszy

276 12 7
                                    

POV:Ayano

Chcąc nie chcąc musiałam wstać z mojego łóżka. Obowiązki mnie wzywają. Odkąd Itachi wymordował klan co jakiś czas odwiedzam jego młodszego brata, z którym od zawsze mam dobry kontakt. Od jakiegoś czasu chodzi do akademii ninja więc mam trochę więcej czasu na misję, które staram się wypełniać jak najszybciej. Muszę podzielić uwagę na dwie ważne osoby w moim życiu. Sasuke oraz Naruto. Blondyn był moim bratem, a szatyn bratem mojego przyjaciela. Naruto niestety nie wie o moim istnieniu, jednak ja mam na niego oko od wielu lat.

A zapomniałam się przedstawić! Jestem Ayano Uzumaki i mam dziewiętnaście lat. Posiadam długie krwistoczerwone włosy z blond końcówkami oraz błękitne oczy. Od siódmego roku życia należę do ANBU korzenia, oczywiście nie z własnej woli ale to historia na inny raz... Przyznam się do czegoś. Jestem jinchuriki Yang dziewiecioogoniastego demona o imieniu Kurama. Moim ojcem był czwarty Hokage Namikaze Minato, a matką jego żona Uzumaki Kushina. Niestety obydwoje zmarli w dniu narodzin Naruto podczas ataku Kyubi'ego.

Koniec o mnie teraz coś o moim bliźniaku! Uzumaki Deidara jest moim bratem starszym o pięć minut. Posiada on błąd włosy oraz ma błękitne oczy. Jest istną kopia ojca z wyglądu, jednak charakter odziedziczył po matce. Dei jest wybuchowy i śmiało mogę powiedzieć, że troszkę agresywny. Niestety w wieku siedmiu lat kilka dni po narodzinach Naruto zostaliśmy rozdzieleni m ale to też historia na inny wieczór. Odkąd pamiętam Dei był tym "najgorszym" w akademii, dzieciaki mu dokuczali, a mnie za to uwielbiali. Blondyn niezbyt rozumiał materiał za to wołał lepić różne figurki z gliny. Kiedy on rozwijał swoją pasję, ja robiłam mu zadania by nie miał przerąbane u nauczyciela.

Teraz przejdźmy do najmłodszego z naszej trójki. Uzumaki Naruto to dwunastoletni blondyn z niebieskimi oczami, kolejna kopia ojca! I z charakteru i wyglądu! Aż się dziwię, że ludzie nie mogą poznać, że jest on synem czwartego... Tak jak Deidara jest on "najgorszym" uczniem w akademii, do tego jest wyzywany i prześladowany przez mieszkańców konohagakure. Jego przyjacielem jest Shikamaru Nara, z którym ojca się przyjaźnie oraz Choji Akimichi. Naruto jest zabawnym i mimo nastawienia ludzi do niego jest naprawdę szczęśliwym i uśmiechniętym chłopakiem.

Po ubraniu się oraz zjedzeniu śniadania wyszłam z domu uprzednio zamykając drzwi na klucz. Mieszkam na obrzeżach wioski co mi pasowało. Jej mieszkańcy są mili, jednak nie dla wszystkich. Dla mnie owszem ponieważ wiedzą, że jestem córką Czwartego Hokage. Jednak mieszkańcy Konohy lubią również plotkować. Wystarczy jedno słówko za dużo, a już możesz nie mieć życia tutaj. Dlatego wolę się nie zadawać z niektórymi. Wyjątkiem był Itachi i Shisui, który popełnił samobójstwo...

~Mała nie smutaj się... Wiesz jak twoje emocje wpływają na poddanych.

~Tak wiem. Wybacz...

Zapomniałam wspomnieć, że Kurama mianował mnie księżniczka królestwa demonów. Od tego czasu moje emocje wpływają na nastrój poddanych oraz mam pełną władzę nad wszystkimi... Z jednak strony dla mnie dobrze, jednak z drugiej średnio, ponieważ Kurama będzie mnie musiał zmienić w demona bym obiegła władzę jakby tego było mało muszę znaleźć sobie partnera, który zgodzi się również w niego zmienić... Nie będzie to łatwe, jednak robię to dla demonów, a nie dla siebie.

Westchnęłam cicho wchodząc w centrum wioski. O tej godzinie na ulicach był spory tłok. Nagle wśród tłumu zauważyłam blond włosy Naruto. O tej godzinie powinien być w akademii... Coś mi nie gra. Wskoczyłam ja dach budynku i po cichu (jak na shinobi przystało) zaczęłam za nim iść. Doszłam za nim na pole treningowe co mnie zdziwiło. Nigdy nie widziałam by trenował poza akademią, w której i tak nic przydatnego nie uczą. Nawet technika rzucania kunai'ami bądź szhuriken'ami jest okropna. Wracając do blondyna... Wyjął kunai i zaczął rzucać nimi w tarczę. Zeskoczyłam z drzewa, na którym od chwili stałam.

POV:Naruto

Postanowiłem zerwać się z lekcji, by udać się na pole treningowe aby potrenować rzucanie kunai'ami. Dziś w akademii nimi rzucaliśmy, a ja nie trafiłem do tarczy ale oczywiście obiekt moich westchnień Uchiha Sasuke trafił wszystkimi w sam środek! Skandal! Wyszło, że jestem beznadziejny kiedy, w ogóle nie trafiałem do celu chciałem się poddać, jednak usłyszałem głos...

-Nie wychodzi Ci ponieważ źle trzymasz kunai lisku.- Obróciłem się by zobaczyć osobę, która wypowiedziała te słowa. Była to czerwonowłosa kobieta z blond końcówkami oraz o niebieskich oczach. Ubrana była w czarne luźne spodnie oraz pomarańczową bluzkę.- Mogę tobie pomóc. Jestem Ayano i jestem Joninem.- Wyciągnęła przed siebie rękę uśmiechnięta. Przyjąłem ją.

-A ja jestem Uzumaki Naruto dattebayo! Naprawdę możesz mi pomóc?!- Spytałem pełen nadziei. W końcu ktoś chce mi pomóc!

-Oczywiście słodziaku.- Powiedziała lekko uderzając mój nos.- Czego się nie robi dla rodzinny...- Powiedziała już ledwo słyszalny głosem.

-Mogłabyś powróżyć? Nie dosłyszałem ostatniego.

-A to nic ważnego! Czasami mówię do siebie... Wracając. Jak już mówiłam, źle trzymasz kunai...

*Time Skip*

-Udało się! W sam środek! Dziękuję Ayano-chan!- Krzyknąłem przytulając kobietę.

-To drobiazg lisku.- Powiedziała odwzajemniając przytulasa.- Jednak muszę już iść. Weź i idź zjeść sobie ramen.- Powiedziała dając mi pieniądze po czym zniknęła w pomarańczowym blasku.

-Dziękuje Ayano-chan...

POV:Ayano

Pojawiłam się przed domem Uchihy. Zapukałam do drzwi, a po chwili otworzył mi je Sasuke. Uśmiechnęłam się do niego, a ten bez słowa mnie wpuścił do środka. Skierowałam się do salonu i usiadłam na kanapie, po chwili Uchiha wszedł do pomieszczenia i dosiadł się do mnie. Chwilę później przytulił się do mnie i zaczął bezgłośnie płakać. Dziś rocznica wybicia klanu, więc dlatego tak zrobił. Bez słowa przytuliłam go bardziej do siebie i zacząłem głaskać po plecach. Sasuke był dla mnie jak brat, którego będę bronić, pocieszać i mu doradzać. Wie gdzie mieszkam i zawsze może do mnie przyjść.

Po chwili usłyszałam jego równomierny oddech co oznaczało, że usnął. Uśmiechnęłam się lekko, jednak oznacza to, że muszę tutaj zostać gdyż jeżeli bym się ruszyła młody by się obudził lub co gorsze miał by koszmary. Dlatego siedziałam nieruchomo dalej głaszcząc go po plecach oraz rozmyślając o wszystkich sprawach, które mam teraz na głowie...

Odnajdę cię braciszku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz