"Musisz przyprowadzić mi pewną osobę..."
POV:Ayano
Pojebało go?! Musisz przyprowadzić Uchihe. Nie no zajebiście. Jeszcze gdyby był to Sasuke to spoko ale Itachi?! No japierdole. Pojebało go na stare lata.
Siedziałam u siebie w pokoju waląc głową w ścianę. Misja długo terminowa i wyruszam na nią z odziałem anbu i innymi jonin'ami. Guy, Asuma, Kurenai i Kakashi. Westchnęłam cicho odsuwając się od ściany.
~Może idź się pożegnać. Najprawdopodobniej zginiecie...
~Dzięki Kurama...
Złapałam się za nasadę nosa, schodząc na dół. Naruto siedział przy stole zajadając się ramenem z kubeczka. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok. Podeszłam do regału i zapieczętowałam dwie książki w nadgarstku, do tego papier i długopis. Nie współpracuje z Akatsuki więc nie będzie problemu. Większy problem będzie jeżeli Uchiha nie będzie sam.
Wyszłam z domu zgarniając po drodze płaszcz. Ruszyłam w stronę głównej bramy, gdzie czekał już oddział anbu. Nawet nie siliłam się na uśmiech. Odpieczętowałam książkę i zaczęłam czytać. Aż się dziwię, że na taką misje się spóźniają. Jashinie daj mi siłę. Spojrzałam na oddział anbu próbując zgadnąć kim oni są. Jest to możliwe, jednak nie będzie to łatwe. Westchnęłam cicho, zamykając książkę z głuchym hukiem. Po chwili na horyzoncie pojawiła się czwórka jonin'ów.
-Macie wszystko?- Spytałam, na co wszyscy jak jeden mąż pokiwali głową na tak.- No to chodźmy. Tak w ogóle wiecie, że ta misja to pewna śmierć?- Popatrzyłam na nich po kolei.
W oczach czarnowłosej przez chwilę można było zobaczyć chwilowy strach, na co się uśmiechnęłam. Założyłam płaszcz i zapięłam go na lewym ramieniu, tak zasłaniał mi prawą rękę. Ruszyłam pierwsza, a zaraz za mną szły dwie osoby z anbu, za nimi szli jonini i na końcu ostatnie dwie osoby z anbu.
*Time Skip*
Odpaliłam ognisko jedną z prostszych technik ognia. Może wezmę pierwsza wartę... W sumie, czemu by nie.
-Biorę pierwszą wartę.- Powiedziałam i weszłam do swojego namiotu.
POV:???
Obserwowałem obóz gdzie znajdowała się Ayano. Zgasili już ognisko i wszyscy weszli do swoich namiotów, a czerwonowłosa została na zewnątrz. Złożyła kilka pieczęci, a obóz zniknął mi z oczu. Czyli zrobiła barierę... Mądre. Po chwili dziewczyna wyszła na zewnątrz i ruszyła przed siebie. Podążałem za nią drzewami kiedy dziewczyna zatrzymała się i rzuciła we mnie kunai'em.
-Wychodź, wiem, że tam jesteś.- Powiedziała, a ja z lekkim uśmiechem, którego nie było widać przez maskę.- Kim jesteś.
-Jestem Tobi!
-Mhm... Co tu robisz?- Spytała zakładając ręce na piersi, a w jej oczach było widać nieufność.
-Tobi tylko tędy przechodził.- Powiedziałam dziecinnym głosem.
-Aha... Jako iż się przedstawiłeś mi też wypada. Jestem Ayano miło mi cię poznać Tobi.- Powiedziała lekko uśmiechnięta.
-Ciebie również Ayano-chan!
-Wiesz Tobi uważam, że nie jest to bezpieczne miejsce. Ja nie mam problemu do Akatsuki ale niestety jeśli zabłądzi tu jeden z tych debili to niestety musze trzymać pozory.
-Tobi rozumie.
POV:Ayano
Westchnęłam cicho słysząc jak, że mówi o sobie w trzeciej osobie. Chociaż mimo wszystko jest słodki. Uśmiechnęłam się lekko patrząc mu na "twarz". Ominęłam go i ruszyłam przed siebie. Wyczułam, że zamaskowany ruszył za mną. Poprawiłam rękawiczkę przy okazji przejeżdżając opuszkami palców po bandażach. Rozejrzałam się i zobaczyłam jezioro. Ruszyłam w jego kierunku, a zamaskowany mężczyzna dalej podążał za mną. Usiadłam przy brzegu, a czarnowłosy zaraz koło mnie. Ściągnęłam buty i zanurzyłam bose stopy w wodzie.
CZYTASZ
Odnajdę cię braciszku...
FanfictionHistoria opowiada o dziewiętnastoletniej kobiecie poszukującej swego brata... (Książka nie zgadza się z fabułą anime/mangi)