*Time Skip* POV:Ayano
Już nie lubię tej Haruno. Denerwuje mnie to jej ,,SAsUKe-KuN". Już się domyślam dlaczego udała się do akademii...
Aktualnie siedzę z Naruto na polu treningowym w dość niezręcznej ciszy. Blondyn był widocznie na mnie obrażony (z czym wcale się nie dziwię) oraz nie ma zamiaru zacząć rozmowy. Westchnęłam cicho zamykając przy tym oczy. Zaczęłam ponownie rozmyślać jak rozpocząć rozmowę, gdy naglę usłyszałam głos błękitnookiego.
-Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?- Spytał, jednak nawet na mnie nie spojrzał.
-Nie wiem... Zamierzałam już to zrobić od ponad roku ale się bałam... Tak cholernie się bałam jak zareagujesz, że nie mogłam się do tego zmusić!... Obserwowałam Cię przez lata... Chroniłam jak tylko mogłam ale przez pewną osobę miałam związane ręce i nie mogłam nic na to poradzić... Widziałam jak mieszkańcy wioski się nad tobą znęcają, jednak nie mogłam na to zareagować!- Poczułam łzy spływające po mojej twarzy. Po chwili zostałam zamknięta w uścisku blondyna, który (zważając na moją przemakającą bluzkę) sam się rozkleił.- Hej lisku nie płacz...
-Przepraszam, że robiłem sceny...- Powiedział pociągając nosem.- Powiesz mi kto Cię ograniczał?- Jego pytanie zdziwiło mnie, jednak postanowiłam mu na nie odpowiedzieć.
-Należę do Anbu korzenia Naru... Samo Anbu Hokage niesie wiele ograniczeń jednak korzeń oraz jego dowódca to inna sprawa. Danzao Simura. Kandydat na trzeciego Hokage, pokonany przez Hiruzena Sarutobi'ego postanowił założyć Anbu korzenia, by przejąć władzę nad wioską. Jego zasady oraz tortury jakie wykorzystuje na członkach korzenia to inny wymiar. Na przykład ja zostałam wysłana do tak zwanego Budynku Przetrwania, z którego zadaniem jest wyjście żywym ale to historia na inny wieczór.- Po skończonej wymowie poczułam, jakby ktoś nas obserwował. Dyskretnie obejrzałam się dookoła, jednak nikogo nie zauważyłam.- Dobra lisku stawiam ramen chodź.- Tak naprawdę to tylko wymówka by zobaczyć czy owy osobnik nas śledzi.
-No to na co jeszcze czekamy dattebayo?! Chodźmy już.- Zaśmiałam się cicho na jego słowa. Tik słowny odziedziczył po matce. Te tiki słowne w naszej rodzinie są świetnie. Mama miała ,,dattebane", Dei większość zdań kończył ,,hm", a Naru ma ,,dattebayo" coś pięknego. Tylko ja razem z ojcem nie mamy tego typu tiku co z jednej strony jest bardzo dobrym przypadkiem...
-Ayano!- Krzyknął mi do ucha blondyn.
-Hm? Mówiłeś coś?- Spytałam głupio. Oczywiście, że mówił.
-Pytałem jaki jest twój ulubiony ramen dattebayo!
-Ja nie przepadam za ramenem więc nie mogę stwierdzić jaki jest mój ulubiony.
-Co?! Ale jak to za nim nie przepadasz dattebayo?! Ramen to najlepsze danie na świecie!
-Haha...
POV:???
-Oi Ayano ciekawa ta historia ale i zarazem smutna. Po tym nieszczęsnym dniu doszłaś do Anbu czy zostałaś do tego zmuszona co? A ten Budynek Przetrwania brzmi ciekawie oraz groźnie... Jednak moje pytanie brzymi... Czy ten jebany blondyn to ten bachor z dnia ataku na konohe? Chyba tak... Czyli to twój brat... Oi Ayano-chan nic się nie zmieniłaś przez te lata kochanie... Jesteś dalej taka sama jaką poznałem i pokochałem...- Powiedziałem cicho do siebie.
Niestety czas na wpatrywanie się w czerwonowłosą się kończy... Szkoda... Zacząłem przeskakiwać na drzewa pojawiające się przede mną, z których zeskoczyłem dopiero przed łąką.
-Tobi idioto gdzie się podziałeś?!- Usłyszałem głos swojego partnera. Znowu trzeba udawać idiotę...
-Tutaj Deidara-sempai!...
CZYTASZ
Odnajdę cię braciszku...
FanfictionHistoria opowiada o dziewiętnastoletniej kobiecie poszukującej swego brata... (Książka nie zgadza się z fabułą anime/mangi)